Adam Giesa: Chcę dojść do pełni formy sprzed lat

– Za Tobą półtora roku przerwy od gry piłkę…
– Nawet więcej niż półtora roku, gdyby to precyzyjnie policzyć. Taka przerwa dla każdego piłkarza jest bardzo trudna. Rehabilitacja dłużyła się mi w nieskończoność, i czuję teraz wielką ulgę, że mam to już za sobą. Choć nadal jeszcze muszę to wzmacnianić i dużo pracować nad sobą, by dojść do pełni formy sprzed lat. Chciałbym, żeby kibice w Radzionkowie zobaczyli mnie takiego, jakim zapamiętali mnie z okresu mojej poprzedniej gry w Ruchu Radzionków. A był to dla mnie wtedy udany sezon.

– Twój powót do treningów bardzo się przeciągał. Gdy podpisywałeś latem umowę z Ruchem Radzionków, mówiło się, że być może już w końcówce września będziesz mógł wrócić na boisko.
– Rzeczywiście, sam byłem przekonany, że wrócę szybciej. Rehabilitacja jednak przebiegała od początku bardzo wolno, i w którymś momencie stało się jasne, że ten termin jest nierealny. Ale myślę sobie, że może to i dobrze, że tak to wyglądało. Bo dzięki temu mogę powiedzieć teraz, że czuję się w stu procentach zdrowy i gotowy do gry.

– Przygotowanie fizyczne, czucie piłki, wpasowanie w styl gry drużyny – tutaj również czujesz się w pełni gotowy?
– To zweryfikują kolejne mecze, plac, gra. Ja się czuję na boisku dobrze. Na razie bardzo się cieszę, że jestem zdrowy, a pełna sportowa forma z pewnością przyjdzie. Bardzo brakowało mi gry, i w pierwszych meczach sparingowych chciałem tą piłkę aż za bardzo zjeść, i efekt tego nie zawsze był dobry. W lidze na szczęście udało mi się od tego uwolnić, dlatego myślę, że w tych meczach, które przed nami pokażę się z jak najlepszej strony.

– Dwa mecze już za Tobą. Dwa pewnie wygrane po ofensywnej grze drużyny. Możesz ze swojego powrotu być chyba zadowolony?
– Myślę, że zawsze może być lepiej. Staram się w każdej sytuacji patrzeć przede wszystkim w przód. To, co za nami, to już przeszłość, choć najważniejsze, że rzeczywiście tak pewnie wygrana. A jeśli moja gra w tych meczach została zauważona, to bardzo się cieszę. Moim celem jest grać zawsze jak najlepiej tylko potrafię, i pomóc drużynie w osiągnięciu celu, jakim jest awans do trzeciej ligi.

– Czekamy zatem na Twoje pierwsze bramki, pierwsze asysty, do czego grając tu w pierwszej lidze, nas przyzwyczaiłeś. Dobrze, byś jednak przystopował trochę z tym kolekcjonowaniem żółtych kartek.
– Ja nie wiem, co się stało, bo wcale w tych meczach nie grałem zbyt agresywnie. Myślę, że miałem trochę pecha, bo w Poraju tą pierwszą kartkę sędzia mógł dać, ale gdyby nie dał, też byłoby ok. W meczu z Górnikiem Piaski faul był na kartkę, ale wyszedł on z przypadku, bo się poślizgnęłem w ostatniej chwili. Na pewno postaram się w następnych meczach już nic nie łapać, a jestem przekonany, że pierwsze bramki, pierwsze asysty na pewno przyjdą. Gramy ofensywnie, stwarzamy sobie dużo sytuacji, więc okazji do tego nie powinno braknąć.