Artur Skowronek: „Zagraliśmy nierówno”

– Nierówny był ten mecz w Waszym wykonaniu – potrafiliście pograć piłką i znaleźć się pod bramką rywala by za chwile mieć problem z wyprowadzeniem akcji spod własnej bramki prokurując okazje dla KSZO.

– Zgadza się, zagraliśmy nierówno z przodu i z tyłu. Nasze siły były niezbyt dobrze rozłożone. Prowokowaliśmy sytuacje bramkowe dla rywala i skończyło się tak jak się skończyło. Byliśmy dziś w słabszej dyspozycji i dlatego KSZO dziś wygrało. Na tą słabszą dyspozycję złożyło się w Ostrowcu kilka czynników ale nie będę się nimi tłumaczył choć mają wielkie znaczenie. Ze swojej roboty nie możemy być dziś zadowoleni, sędziowie chyba też takiego poczucia mieć nie powinni. Nie jestem typem trenera który użyje tego jako argumentu do obrony własnego zespołu, ale szkoda że te błędy prokurują takie a nie inne widowisko. Przede wszystkim zaś żałujemy że z powodu czerwonej kartki tracimy ważne ogniwo na następny mecz czyli Beliancina. Podsumowując trzeba jednak uczciwie przyznać że KSZO miało w dniu meczu więcej atutów by punkty zostały u nich w domu.

– Nie chce Pan tłumaczyć się decyzjami sędziego, ale abstrahując od tego czy były słuszne czy nie, sposób ich dokonywania był bardzo nerwowy co chyba wpłynęło na poczynania obu drużyn? Zaczęło się od anulowanego rzutu karnego na początku meczu.

– Dla mnie to była kontrowersyjna decyzja. Sami byliśmy zdziwieni podyktowaniem jedenastki natomiast jeśli arbiter główny zagwizdał to widocznie widział rękę. Wskazał na wapno by nie wiedzieć czemu odwołać swoja decyzję. Z taką sytuacją jeszcze się nie spotkałem ale nie możemy brać tego na swoją obronę. Zdekoncentrowaliśmy się po tej sytuacji i w efekcie po kilku minutach sami straciliśmy gola. To boli bo padł on po stałym fragmencie gry a uczulaliśmy się przed tym meczem że to właśnie największy ofensywny atut KSZO. Atut który jak się okazało wykorzystali.

– Trzeba jednak oddać rywalowi że zaprezentował dziś niezły futbol zwłaszcza jak na zespół broniący się przed spadkiem?

– Oczywiście gratuluję zwycięstwa choć z podziwem dla gry bym nie przesadzał. Rywal zagrał tak jak mu na to pozwoliliśmy. Nie jestem zadowolony z obrazu gry w naszym wykonaniu, zaś KSZO wykorzystywało tylko nasze błędy starając się stosować najprostsze środki do zwycięstwa.

– Przed wami dwa spotkania w odstępie kilku dni. Najpierw w środę gra z Flotą i już w piatek wyjazd do Szczecina. Macie niewiele czasu na popracowanie nad mankamentami w grze?

– Praktycznie wcale nie mamy czasu. Do środowego pojedynku mamy w zasadzie tylko rozruch i rozgrzewkę ale te kilka dni trzeba wykorzystać na jak najlepsze przygotowanie do meczu z Flotą. Na pewno jak zawsze wyjdziemy na ten mecz z nastawieniem walki o trzy punkty i podobnie będzie w sobotę w Szczecinie. Nie ma w lidze łatwych meczów ale też Ruch za każdym razem gra o pełną pulę.

– Nasuwa się po ostatnich występów analogiczny okres z rundy jesiennej. Wtedy potrafiliście oczarować publiczność pokonując mocną Pogoń po dobrym meczu by po chwili ponieść klęskę w Ząbkach na boisku ostatniego Dolcanu.

– Absolutnie nie ma co szukać tego typu porównań. Nie mają one sensu bo jesień jest już dawno za nami. Rzeczywiście wtedy też zdobyliśmy podobną liczbę punktów, ale jeżeli są jakieś tego typu analogie to tylko w formie zbiegu okoliczności. Do Ostrowca przyjechaliśmy z nastawieniem na walkę o trzy punkty, nie udało się i trzeba powalczyć w kolejnych spotkaniach.

– Co kilka dni zmienia się obraz waszej sytuacji w tabeli. W miniony weekend można było spoglądać w górę teraz znowu trzeba przeanalizować przewagę nad strefą spadkową która wciąż nie jest w stu procentach bezpieczna?

– Szczerze mówiąc przed meczem wcale o tym nie rozmawialiśmy. Na tabelę będzie można spojrzeć po zakończeniu sezonu. Teraz liczenie punktów nic nie da, trzeba po prostu w każdym kolejnym spotkaniu starać się gromadzić jak najwięcej „oczek”.