Echa meczu z Wartą: „Wiśniewski i Rocki zasłużyli na odpoczynek”

– Staramy się rotować tym składem, mamy bardzo wartościowych piłkarzy w kadrze. Młodzież robi postępy przy Jacku i Piotrku, ale ci starsi gracze też mają prawo odsapnąć. Mamy przed sobą dwa bardzo istotne mecze w tej rundzie, jeden z nich ważny zwłaszcza dla Rockiego. Będę ich bardzo potrzebował dlatego uznałem, że nadszedł czas na mały odpoczynek. Prwada jest też taka że zaangażowanie u Piotrka w każdym meczu było bardzo duże, czasem nawet za duże.

– Nie ma zatem mowy o wysyłanym  do tej dwójki sygnale i stopniowym zastępowaniu w kadrze jej najbardziej doświadczonych graczy?
– Nie, rola Jacka i Piotrka w tej drużynie jest ogromna i taka pewnie pozostanie. Potrzebowali odpoczynku, muszą też mieć pewność, że w tej drużynie są zawodnicy którzy ich godnie zastąpią i nie może wszystko opierać się na Wiśniewskim i Rockim. Piłka nożna to gra zespołowa, a nasza drużyna jest bardzo fajna i dzięki temu nie mamy żadnych dziur w składzie przy absencji nawet kilku graczy.

– Ta decyzja sprawdziła się w Poznaniu. Jesteście już po analizie tego meczu – jakie wypłynęły z niej wnioski?
– Wiele rzeczy wyszło w tym spotkaniu. Miałem nieco zamydlony obraz tym słabszym pierwszym kwadransem w naszym wykonaniu. Prawda jest jednak taka, że przez kolejne 75 minut tego meczu Ruch Radzionków zdecydowanie dominował na boisku. Zdarzyły nam się indywidualne błędy i choć to normalne, to i tak będziemy pracować nad tym by się więcej nie przydarzyły. Jeśli uda się je wyeliminować, będzie można mówić że ci zawodnicy to pierwszoligowcy w pełnym tego słowa znaczeniu. Cieszy, że z Poznania przyjechaliśmy z ogromną ilością pozytywów.

– Co było kluczem do przełamania passy meczów bez wygranej na wyjeździe?
– Bardzo dobrze przechodziliśmy z ofensywy do defensywy. To zawiodło w Ząbkach w ciągu pierwszych trzydziestu minut gry. Gdybyśmy wtedy odnawiali naszą grę w defensywie tak jak chcemy, to trzy z czterech goli na pewno nie wpadłoby do naszej siatki a my moglibyśmy pokusić się o trzy punkty na boisku Dolcanu. Z Wartą chłopcy stanęli na wysokości zadania i kiedy coś nie wyszło w ataku wszyscy moi piłkarze konsekwentnie przesuwali się do obrony.

– Mecz w Poznaniu pokazał, że w Radzionkowie możemy już chyba mówić o kilku indywidualnościach. Ruch to już nie jest jedenastka zawodników opierających się jedynie na ambicji – poszczególni gracze nie boją się wziąć na siebie odpowiedzialności za idnywidualną akcję, bądź odważny drybling.
– Zawsze tłumaczę moim piłkarzom, że bez zespołowości nie będzie indywidualności. Nikt nie wygra meczu w pojedynkę, a już na pewno nie będzie robił tego powtarzalnie. Żeby Messi był Messim musi mieć w drużynie partnerów, dzięki którym jego indywidualność ma szansę się wykreować. Fajnie, że u nas zaczyna to wszystko wychodzić. Okazuje się, że w kolejnych meczach jeden czy drugi piłkarz indywidualnie jest coraz mocniejszy. To są dobrzy zawodnicy tylko trzeba z nimi dalej pracować i dawać im szanse. Powoli te indywidualności rosną w Radzionkowie i to jest ważne.

– Wygraliście ostatnimi meczami z teorią mówiącą o Ruchu jako drużynie grającą futbol toporny i bezbarwny. Byli tacy, którzy wątpili w sens kupowania biletu by oglądać mecz w którym „Cidry” nastawiają się na przeprowadzenie jednej akcji. Tymczasem uroda niektórych bramek zdobytych przez Was sprawia, że można je oglądać po kilka razy bez znudzenia.
– Te takie stwierdzenia o kupowaniu biletów są bardzo odważne. Jeśli ktoś taki jest przytomny to zobaczy, że w statystykach mamy piątą ofensywę w lidze. Być może tak to się nie skończy bo przecież dwa mecze mogą to wszystko diametralnie zmienić, ale tych 19 bramek nikt nam nie zabierze a wiele z nich jest naprawdę rzadkiej urody i jest na co popatrzeć. Warto na ten Ruch kupować bilety i nawet jeśli mój zespół zagra czasem w stylu niezbyt olśniewającym ale zejdzie z boiska zwyciesko to i z tego trzeba się cieszyć. Czasem mimo gry bez specjalnej finezji trzeba doceniać wartość zdobywanych punktów i kupić bilet na następny mecz, bo na pewno przyjdzie jeszcze do tego fajna gra.

– Tak czy inaczej płynnie przeszliście z miana drużyny z superszczelną defensywą do czołowej siły ataku w lidze. Inna sprawa, że w pewnym momencie bagaż straconych goli niebezpiecznie się powiększył?
– (śmiech) Z tymi tyłami to ciągle nie jest tak źle. Zachwiały nami – i to całkiem mocno – te trzy kolejne wyjazdowe porażki. Chyba jednak złapaliśmy właściwą równowagę. Te nieudane mecze też były elementem nauki piłkarskiego rzemiosła. Pierwsza liga to ogromne wyzwania – w Ząbkach myśleliśmy że będzie bardzo łatwo przekonaliśmy się, że rywala lekceważyć nie wolno, bo lekceważy się wtedy samego siebie.