Mimo atutu własnego boiska, mimo przewagi czternastu punktów i sześciu miejsc w tabeli, rację mięli ci, którzy wskazywali, że w pojedynku z Olimpią Grudziądz lidera z Radzionkowa czeka niezwykle trudne zadanie.
Od początku gry żadna z drużyn nie potrafiła uzyskać przewagi, ale gra nie toczyła się wcale tylko w środku, a nierzadko przenosiła się pod bramki obu zespołów.
Pierwsi w tym elemencie aktywniejsi byli piłkarz z Grudziądza. Strzał po kilkudziesięciu sekundach od pierwszego gwizdka sędziego Rogóża z daleka, choć skozłował, padł łatwym łupem Seweryna Kiełpina.
W 5 minucie golkiperowi Ruchu sprzyjało już szczęście. Po centrze z rzutu wolnego Kryszaka, strzał skaczącego Kowalskiego opadł na spojenie słupka z poprzeczką, po czym piłka przez obrońców została wyekspediowana poza linię końcową.
Sześćdziesiąt sekund potem po raz pierwszy zaatakowały „Cidry”. Maciej Manelski przytomnie wycofał piłkę do nadbiegającego Piotra Gierczaka, który jednak zza pola karnego uderzył fatalnie, bo bardzo daleko od słupka.
W minucie 10 swoim kunsztem wykazać musiał się Struski. Wrzucona z rzutu wolnego przez Adama Kompałę piłka opadała w samo okienko bramki, leczy wyciągnięty „jak struna” bramkarz zdołał końcami palców ją odbić.
Po chwili, w 11 minucie, dośrodkowanie z rzutu rożnego Kompały spadło wprost na głowę niepilnowanego Tomasza Rzepki, który jednak w znakomitej sytuacji nie trafił w bramkę, by za chwilę zakryć dłońmi swoją twarz.
W 13 minucie Sulej nieczysto trafił głową w futbolówkę po centrze z rzutu wolnego Kryszaka.
Dwie minuty potem zablokowany przy próbie strzału został Sebastian Gielza.
Minuta 19 przyniosła kolejny rzut wolny dla Olimpii. Tym razem jednak Kryszak zdecydował się na bezpośredni strzał z ustawionej na wprost bramki piłki, i Kiełpin mógł głęboko odetchnąć, bowiem nie był w stanie zrobić nic więcej, jak tylko obserwować, jak opada ona tuż obok spojenia słupka z poprzeczką.
Po obfitującej w groźne sytuacje pierwszej części pierwszej połowy, gra na długie minuty przeniosła się do środka pola. Publiczność ożywić próbował w 27 minucie strzałem z dystansu Domżalski, ale tę próbę łatwo złapał radzionkowski golkiper.
Ruch odpowiedział w 38 minucie, kiedy po lekkiej wrzutce Gielzy, głową uderzył Manelski, jednak wprost w ręce Struskiego.
Ostatni akord pierwszej połowy, na minutę przed końcem nominalnego czasu gry, był wynikiem fatalnego nieporozumienia linii defensywnej gospodarzy, która wyłożyła „jak na tacy” piłkę Ruszkulowi. Strzał tego zawodnika zza pola karnego był bardzo groźny, ale minimalnie niecelny.
Pierwsze fragmenty gry drugiej połowy wskazywać mogły, że mecz zakończy się bezbramkowym rezultatem. Olimpia nie pozwalała liderowi rozwinąć skrzydeł.
W 48 minucie zablokowany został strzał Tomasza Foszmańczyka zza linii szesnastu metrów. Cztery minuty później Sulej uderzył z woleja sprzed pola karnego, ale piłka daleko minęła bramkę. W minucie 64 „zakotłowało się” w polu karnym Olimpii, ale żadnemu z radzionkowian nie udało się oddać strzału. Po chwili uderzenie z wybitej piłki Marcina Kowalskiego z dystansu okazało się bardzo niecelne.
Aż w końcu przyszła 67 minuta. Przeszło trzydzieści metrów od bramki piłkę ustawiła sobie do rzutu wolnego trójka zawodników z Grudziądza, a na strzał zdecydował się Rogóż. Cudownie uderzona futbolówka wpadła w samo okienko bramki Kiełpina, i wyprowadziła gości na prowadzenia.
Cztery minuty później było już jednak 1:1. Długa centra Gierczaka opadła na długim słupku, gdzie najprzytomniej zachował się Dawid Jarka, głową, po rękach bramkarza, kierując futbolówkę z bliska do siatki, tuż przy słupku.
W 78 minucie bardzo niecelnie strzelał z linii pola karnego Ekwueme. Niecelna była także próba z dystansu Domżalskiego w 84 minucie.
Pod drugą bramką w 86 minucie oglądano strzał z daleka Michała Zioło, który też minął słupek w oddali. Jeszcze w 88 minucie do wybitej piłki dopadł Piotr Giel, ale jego uderzenie trafiło w nogi obrońców.
I gdy wszystko wskazywało na pierwszą wiosenną stratę punktów przez lidera, w doliczonym czasie gry po wrzucie z autu, „jak taran” pod samą bramkę przedarł się Jacek Wiśniewski, który wyłożył piłkę do nadbiegających partnerów. W gąszczu nóg, w dużym tłoku decydującego gola strzałem z bliska zdobył Foszmańczyk.
Czasu na odrobienie strat gościom już zabrakło.
Po zaciętym, wyrównanym pojedynku Ruch po raz drugi tej wiosny zadał decydujący cios po upływie regulaminowego czasu gry, i po raz czwarty, w czwartym meczu, był o jedną bramkę od rywala lepszy, broniąc tym samym swojej niemałej przewagi punktowej nad goniącymi go zespołami.
Sposorem meczu Ruch Radzionków – Olimpia Grudziądz była: