Jakub Łabojko: Ruch pozostanie w mojej pamięci na długi czas

– Jak przebiega Twoja aklimatyzacja w Częstochowie?
– Aklimatyzacja w Częstochowie, jeśli tak to w ogóle można nazwać, przebiegła dobrze. Nie odczułem zbytnio przenosin do nowego miasta. Szatnia oraz sztab trenerski przyjęli mnie dobrze, ludzie w klubie są życzliwi i pomocni, zatem wszystko obyło się bez większych problemów.

– Za Tobą już ligowy debiut w Rakowie. Jak duża jest różnica między drugą a czwartą ligą, w której występowałeś w Ruchu Radzionków?
– Da się odczuć, że jest to wyższa liga. Przede wszystkim gra jest zdecydowanie szybsza i płynniejsza, jest mniej miejsca na boisku i dużo zależy od taktyki, do której przykłada się więcej uwagi.

– W Rakowie grasz na tej samej pozycji co w Ruchu Radzionków?

– Tak, jest to ta sama pozycja w środku pola, czyli „szóstka” bądź „ósemka”. Chociaż muszę dodać, że gramy inną taktyką niż Ruch, bo z tyłu jest trójka obrońców. Jednak zadania w środku pomocy są takie same, jak w przypadku gry z czwórką defensorów za plecami.

– Jak będziesz wspominał swój półroczny pobyt w Radzionkowie?
– Wspominam go bardzo dobrze. Nie tylko ze względu na atmosferę, jaka panuje w szatni, ale przede wszystkim ze względu na to, czego mogłem się nauczyć przez ten półroczny pobyt w „Cidrach”. Była to moja pierwsza runda w seniorach, dlatego starałem się dużo uczyć, podpatrywać starszych, bardziej doświadczonych kolegów ode mnie i wyciągać od nich to, co najlepsze. Szkoda tylko, że za świetną atmosferą w szatni, ciężkimi treningami nie szły w parze nasze wyniki. Bardzo tego żałuję. Podsumowując, pobyt w Radzionkowie wiele mi dał i jestem bardzo zadowolony, że trafiłem właśnie do klubu z Narutowicza.

– Przed przejściem do Radzionkowa byłeś już określany jako zawodnik o dużym potencjale, i miałeś też oferty z wyższych lig. Jak to się zatem stało, że zdecydowałeś się na Ruch?
– Stało się tak ponieważ trener Damian Galeja i prezes Marcin Wąsiak bardzo zabiegali o moją osobę. Jako, że Ruch Radzionków to znana i uznana marka na Śląsku, to długo się nie wahałem. Miałem jednak rzeczywiście dobrą ofertę finansową z klubu z wyższej ligi, ale – jak to się mówi – pieniądze to nie wszystko. Już po pierwszym treningu wiedziałem, że chcę zostać w Radzionkowie. Każdy myśli, że czwarta liga jest łatwą, a wcale tak nie jest. Wystarczy spojrzeć na zawodników którymi Ruch dysponuję, jak Rocky, Cieńki, Dziewul, Banan, Wojsu. Ci zawodnicy grali na szczeblu Ekstraklasy czy pierwszej ligi, więc każdy z nich ma umiejętności i naprawdę było się od kogo uczyć.

– Po pół roku w czwartej lidze, przebiłeś się do ligi drugiej? W takim tempie to pewnie niedługo zobaczymy Cię w Ekstraklasie, za co mocno trzymamy kciuki!
– Oj, długa droga jeszcze przede mną. Wiele ciężkiej pracy mnie czeka żebym mógł się tam znaleźć. Na razie celem Rakowa jest awans do pierwszej ligi i na tym się skupiamy. Moim celem natomiast jest to aby cały czas uczyć oraz ogrywać się, i łapać jak największą ilości minut w drugiej lidze.

– Z Częstochowy z pewnością trzymasz kciuki za swoich kolegów z Ruchu Radzionków?
– Przede wszystkim chciałbym podziękować całej drużynie, sztabowi szkoleniowemu, całemu zarządowi, kibicom oraz wszystkim tym, którzy mi pomagali podczas mojej gry w „Cidrach”. Życzę powodzenia w rundzie wiosennej i jak najlepszych wyników drużynie. Jeśli czas pozwoli to chciałbym pojawić się na meczu Ruchu Radzionków, spotkać się z kolegami i obejrzeć ich w akcji z tej drugiej strony – kibica. Choć byłem tu tylko pół roku to klub ten na pewno pozostanie w mojej pamięci na długi czas.