Lechia – Ruch. Wypowiedzi pomeczowe

Trener Rafał Górak:

„Na pewno przed pierwszym meczem czuje się duże ciśnienie, dlatego cieszymy się, że już go mamy za sobą, bo to nigdy nie jest do końca pewne jak się przygotowało drużynę na inaugurację. Przed rokiem wszystko wyglądało bardzo dobrze, też jechaliśmy na pierwszy mecz do drużyny, z którą wydawało się, że łatwo wygramy, a jednak zaczęliśmy od porażki. Bardzo nie chciałem by ta historia się powtórzyła w Zielonej Górze. O rywalu wiedzieliśmy, że jest to bardzo młoda, niedoświadczona drużyna, która jeszcze do niedawna myślami była w zupełnie innej lidze. Mieliśmy założenie od pierwszych minut na nich nacisnąć, narzucić im nasze warunki gry, nasze tempo. I to się w pełni nam udało, bo podeszliśmy do tej gry bardzo zdeterminowani. Raz jeszcze muszę podkreślić jak ważne dla nas było to, że klub umożliwił nam udanie się na miejsce dzień wcześniej. Bo to dzięki temu mogliśmy się w spokoju, w ciszy właściwie skoncentrować, co na pewno było widać na boisku. Wygrana nasza była bardzo pewna, bo mamy po prostu lepszą piłkarsko drużynę od Lechii. W Zielonej Górze nie mają przecież choćby jednego piłkarza takiego formatu, jak ci, którzy do nas w przerwie letniej doszli. A każdy z nich zaprezentował się dziś bardzo dobrze – i Piotr Gierczak, i Jacek Wiśniewski, i Seweryn Kiełpin, a nawet Damian Kaciczak, który grał tylko końcówkę. W tych samych słowach mógłbym zresztą powiedzieć o reszcie. Dziś wszyscy zagrali na dobrym poziomie, swoje okazje wykorzystali, nie było wśród nas słabego. Możemy więc wracać do domów z wysoko podniesionym czołem, ale też musimy pamiętać, że to jest tylko jeden mecz, a ich cały zestaw, który będzie o wszystkim decydował, dopiero przed nami.”

Seweryn Kiełpin:

„Mecz, w którym przyszło mi dziś debiutować, był bardzo niewdzięczny dla bramkarza. Bramkarze wolą jednak gdy się coś pod ich polem karnym dzieje, kiedy cały czas zachować muszą czujność. Dziś nie miałem zbyt wielu okazji do interwencji, a w takim układzie ciężko zachować przez całe dziewięćdziesiąt minut rytm meczowy. Trzeba było się cały czas rozgrzewać, a moja praca polegała w tym meczu głównie na grze nogami. Koledzy z defensywy znakomicie się ustawiali, nie dopuszczali prawie w ogóle rywali pod naszą bramkę, a przy takiej grze nie tylko obrony, ale i całej drużyny, jaką dziś zaprezentowaliśmy, mogłem być spokojny nie tylko o to, że wygramy, ale i że zachowamy czyste konto. Choć raz byłem w opałach w drugiej połowie, kiedy zderzyłem się z Dawidem Domańskim i uciekła mi piłka z rąk. Na szczęście udało się wyjść z tego obronną ręką.”

Jacek Wiśniewski:

„Cieszę się, że udało nam się jako całej drużynie zagrać na boisku dokładnie to, czego oczekiwał i co nam przekazywał przed meczem trener. Mi udało się strzelić bramkę, i to jeszcze nogą, co w moim przypadku jest rzadkością, ale tak naprawdę bardziej cieszy to, że udało się zagrać z tyłu na czysto. W sparingach pod tym względem było różnie, jednak w każdym spotkaniu tę bramkę się traciło, czasami nawet i bramki. A tu w meczu ligowym to wszystko zaskoczyło, dopiero w lidze udało się zagrać na zero. I tak powinno być. Tylko, że nie latajmy z głową w chmurach, ani przez chwilę nie możemy zapominać, że konsekwentnie, konsekwentnie i jeszcze raz konsekwentnie musimy dążyć do tego celu, który mamy przed sobą wyznaczony, i ani chwili nie możemy zapominać o co walczymy. Teraz najważniejszy jest kolejny mecz, najpierw Puchar Polski z KSZO, potem ligowe spotkanie z Bałtykiem Gdynia. O meczu z Lechią już zapominamy, bo nie ma co do niego przywiązywać dużej wagi. Nie oszukujmy się, że Lechia to był dziś jakiś wielki przeciwnik, bo było wprost przeciwnie. Okazje ku temu były, że mogliśmy tych bramek strzelić jeszcze więcej. Udało się trafić trzy razy, z tyłu zagraliśmy na zero, inaugurację więc możemy w pełni uznać za udaną.”

Marcin Kocur:

„Bardzo się cieszę ze zwycięstwa, ale też z tego, że mi w udziale przypadła pierwsza nasza bramka w tym sezonie. Tym bardziej, że takie bramki naprawdę rzadko się strzela, stąd musi być duża radość, kiedy podejmuje się takie ryzyko, a wychodzi z tego tak efektowny gol. Pierwszy mecz jest zawsze niewiadomą, dlatego zwycięstwa 3:0 nie można umniejszać, musimy się umieć nim cieszyć. Choć były ku temu znakomite okazje, by rozmiary tej wygranej były jeszcze bardziej okazałe. Myślę, że gdyby skończyło się 5:0 czy 6:0 gospodarze też nie mogliby mieć większych pretensji. Cały mecz od początku do końca mieliśmy bowiem zdecydowaną przewagę, cała gra toczyła się na połowie przeciwnika. Było to jednostronne widowisko, w którym to my byliśmy stroną zdecydowanie lepszą.”