Marcin Dziewulski: „Pasja, walka, wiara w siebie”

– Nad czym pracowaliście przez ostatni tydzień?

– Przede wszystkim nad wzmocnieniem ofensywy. Nad zabezpieczeniem tyłów również, ale najważniejszy był atak większą ilością zawodników. Pracowaliśmy nad dokładnością naszych podań i odpowiednim tempem akcji. Powinno być dobrze.

– KSZO to drużyna z dolnych rejonów tabeli i chcąc grać bez dużej presji w kolejnych meczach, to spotkanie wygrać po prostu trzeba?

– Trzeba wygrywać wszystkie mecze, zwłaszcza u siebie i to bez względu na to kto akurat do nas przyjeżdża. KSZO to nasz kolejny rywal, z którym jako profesjonaliści po prostu chcemy wygrać.

– Co działo się w szatni po porażce z ŁKS? Trener użył męskich słów, czy raczej podnosił na duchu?

– Prawda jest taka, że były ostre słowa, bo takie nam się należały. Trener próbował do nas dotrzeć, tymi męskimi słowami chcąc nas pobudzić do większej pracy i wykrzesać z nas maksimum. Tak było w poniedziałek, we wtorek, od środy w szatni jest już wielka mobilizacja i tylko pozytywne myślenie.

– Spodziewasz się przemeblowań w składzie?

– Nie mnie o tym decydować i mówić. Jestem za kolegów z drużyny i za naszą kadrę pewny i spokojny. Ktokolwiek nie wyjdzie na boisko zagra najlepiej jak potrafi i da z siebie wszystko, tak dla drużyny i dla siebie.

– Przegrana w Łodzi odcisnęła na Was jakieś piętno?

– Mecz z ŁKS nauczył nas chyba jeszcze poważniejszego traktowania swojego zawodu – tego, by z jeszcze większą pasją, wiarą i walką wychodzić na mecz. Nie wolno nam wyjść na boisko patrząc na to ilu jest kibiców, jak wielki jest stadion i jak mocny rywal – naprzeciw nam stają zawsze ludzie, których jesteśmy w stanie pokonać. Myślę, że gdybyśmy tydzień temu zagrali na miarę swoich możliwości wynik mógłby brzmieć inaczej. Z przebiegu tego tygodnia na pewno wyniesiemy coś z tego meczu.

– Gdyby nie ostatni wasz mecz, cały wrzesień można by uznać za naprawdę udany. W październiku będziecie jeszcze mocniejsi?

– Wierzę, że tak. Pozytywne wyniki z Niecieczą, Odrą, czy nawet z GKS-em sprawiły, że czujemy się mocni. Widzę w chłopakach, trenerach i wszystkich w koło, że nie spuszczamy głów i wierzymy dalej w siebie. Robimy to co kochamy, co jest naszą pasją i z każdym dniem dążymy do tego, żebyśmy byli lepszymi piłkarzami.

– Gdybyś miał zaprosić kibiców na mecz z KSZO, co byś im powiedział?

– Że Radzionków to ciągle młoda drużyna, niesamowitą pasję i energię wkładająca w grę. Warto przyjść i popatrzeć jak gramy, bo tyle ile na boisku zostawiamy zdrowia i czerpiemy radości może zarazić każdego na trybunach.