Marcin Dziewulski: W Radzionkowie ciągle się rozwijam

– Od razu wiedziałeś że nie zagrasz w Bielsku i runda dla Ciebie kończy się z ostatnim gwizdkiem sędziego w meczu z Łęczną?
– Wiedziałem od razu, ale podczas meczu się o tym nie myśli. To był moment, czułem że jestem w stanie coś pozytywnego dla zespołu tym wślizgiem działać, mogliśmy stworzyć dobrą akcję. Spóźniłem się o pół stopy i niestety… Żałuję, że nie pomogę kolegom w meczu z Podbeskidziem.

– Ale poza tym z występu przeciw Górnikowi możesz być zadowolony?
– Runda w moim wykonaniu była w kratkę, ale rzeczywiście ostatni mecz był całkiem przyzwoity tak dla mnie jak i dla drużyny. Ta nieszczęsna kartka trochę zamazuje radość, ale moja gra była chyba całkiem poprawna. Na analizie trener też się o moim występie wypowiadał pochlebnie więc nie mogę nie być zadowolony.

– W ostatnią sobotę zagrałeś swój najlepszy mecz w tej rundzie, czy jednak było spotkanie po którym byłeś bardziej z siebie zadowolony?
– Patrzę pod kontem tego jak ja czuję się na boisku i jak prezentuje się cała drużyna. Myślę, że znalazłoby się jeszcze parę dobrych występów, do których ten z Łęczną się kwalifikuje. Musisz powtórzyć to pytanie po zakończeniu rundy. Mam swój magiczny zeszyt, i w nim zawsze po zakończeniu rozgrywek robię analizy i podsumowania. Zatem za tydzień odpowiem dokładniej.

– Czego sam spodziewasz się po tych analizach?
– Jestem wobec siebie krytyczny wiem że jest nad czym pracować a to jeden ze sposobów. Będzie miesiąc czasu do stycznia na szybkie poukładanie w głowie swoich spraw, przemyślenia zachowań i zagrań na boisku. Myślę, że to pomoże na kolejną rundę.

– Generalnie jest co analizować, bo jak tylko zdrowie dopisuje to jesteś żelaznym członkiem wyjściowej jedenastki. Grałeś jesienią na środku obrony bądź jako defensywny pomocnik. Gdzie czułeś się lepiej?
– Nie da się ukryć, że jako defensywny pomocnik gra mi się lepiej, libero drugiej linii to pozycja na której mam więcej pewności i czuję się w stu procentach sobą. Na środku obrony też grałem za młodu i chyba nie było źle. Cieszę się, że trener nie widzi mnie tylko w jednym miejscu na boisku, że jestem dla niego bardziej uniwersalnym zawodnikiem i mogę pomóc też na innej pozycji.

– Rundę kończysz z dwiema bramkami, obie zdobyte po rzutach karnych, w tym jedna po dobitce. To tylko dodatki, czy ważne dla Ciebie elementy?
– Oczywiście że te gole są dla mnie bardzo ważne. To przecież mój pierwszy sezon na tym szczeblu rozgrywek, pierwsza – mam nadzieję przyzwoita runda. Jeśli jestem uważany za jednego z podstawowych zawodników tej drużyny to jest się z czego cieszyć, z każdego poszczególnego osiągnięcia.

– W drugiej lidze trafiałeś nie tylko po rzutach karnych. Potrafiłeś też zaskoczyć solową, ofensywną akcję. Teraz „Dziewula” z przodu jakby mniej?
– W II lidze graliśmy troszkę inną piłkę. Tworzyliśmy odwrócony trójkąt i wszystko było ułożone tak, że nawet jeśli zapędzę się do przodu, ktoś zostaje na moim miejscu. Teraz moje miejsce na boisku jest bardziej „żelazne”, to w odbiorze przede wszystkim muszę być solidny. Te wypady pod bramkę rywala odłożyłem, bo mamy sporo mocnych ofensywnie zawodników i oni doskonale w tych elementach sobie radzą. Ja muszę się skupiać na tym by nie tracić bramek, pilnować tyłów i grać tak, by w środku nie było żadnych „smrodów”.

– Nie tylko Ty debiutowałeś jesienią w I lidze. Cała drużyna Ruchu jest stosunkowo młoda i poza kilkoma wyjątkami uczyliście się piłki na tym poziomie. Tym bardziej możecie być zadowoleni z co najmniej szóstego miejsca na mecie tej rundy?
– Oczywiście że tak, mamy tu wielu młodych chłopaków, wspierają nas Ci najbardziej doświadczeni. Jesteśmy z naszej postawy zadowoleni i jeśli nie czujemy zaskoczenia, to na pewno to miejsce na którym jesteśmy odbieramy bardzo pozytywnie. Ta młodzież którą mamy w zespole zrobiła niesamowity skok do przodu. Sam też czuję, że jeszcze rozwijam się w Radzionkowie i dobrze się tu czuję. To dla mnie świetny moment przygody z piłką i wierzę, że po zimowym odpoczynku zrobimy jeszcze większy postęp. Drużyna jest świetna, klimat w szatni super i cała nasza ekipa chce zrobić jeszcze więcej.

– Ty jesteś debiutantem na zapleczu Ekstraklasy chociaż skończyłeś 28 rok życia. Okazało się że to wcale nie za wysokie progi, więc nie ma nutki żalu, że dzieje się to dopiero teraz?
– Życie potoczyło się tak jak się potoczyło i nie ma czego żałować. Owszem, za młodych lat można było to wszystko rozegrać inaczej, ale dziś jestem w Radzionkowie w I lidze, trener na mnie stawia więc mogę się z tego tylko cieszyć.

– Który moment tej jesieni był dla Ciebie najważniejszy?
– Musiałbym się zastanowić, na pewno było parę takich występów dlatego ponownie namawiam do powtórzenia pytania za tydzień (śmiech). Na pewno wiem, że cieszył mnie każdy mecz w którym nie traciliśmy bramki. Ja zawsze po spotkaniu rozgrywam je w domu w głowie jeszcze raz i największa satysfakcja jest wtedy gdy mamy trzy punkty i zero strat bramkowych.

– Za to dla całego zespołu przełomowy był chyba występ w Świnoujściu. Przegraliście, ale tam sami udowodniliście sobie, że potraficie grać ciekawą i atrakcyjną piłkę a Ruch to nie tylko żelazna defensywa ale i całkiem silny atak?
– Rzeczywiście, był moment w którym sami trenerzy założyli że cykl treningowy powinien dawać nam coraz wyższą formę a to co mamy na treningach coraz mocniej będzie przekładać się na boisko. Prawdziwa drużyna rodzi się w bólach, później rośnie przyjemność z grania. I rzeczywiście chyba w Świnoujściu mimo kiepskiego wyniku dostrzegliśmy wyraźny sygnał że jest postęp. Straciliśmy dość głupie bramki, ale wracaliśmy raczej podbudowani tym, że jest w nas coś dobrego. Przecież później każdy następny mecz, poza wpadką w Ząbkach, był lepszy w naszym wykonaniu, a każde spotkanie kreowało nową postać w tej drużynie. Zawsze ktoś nowy łapał „gaz” i było widać że czuje się świetnie. Dlatego między innymi jestem optymistą co do szans kolegów w Bielsku. Jest sześciu-siedmiu chłopaków którzy mogą przesądzać o wyniku tej gry. A daj Boże, że w tygodniu dojdą do tego kolejni.

– A potem będzie zima, w tym roku bardzo istotna w Radzionkowie.
– Tak, wyczuwam podtekst w tym pytaniu, ale wierzę. Wierzę mocno że prezes, trenerzy i cały zarząd staną na głowie by utrzymać to co się tu stworzyło. Trener Górak budował tą drużynę naprawdę długo i za prosta, nie fair, byłaby sytuacja w której miałoby się to wszystko rozlecieć. Pewnie, że życzę chłopakom by trafili w przyszłości do klubów o jeszcze większych perspektywach i wyższej pozycji w piłkarskiej hierarchii ale będę prosił i rozmawiał ze wszystkimi w koło o tym jak warto utrzymać ten zespół w Radzionkowie. Wierzę i mam nadzieję na to, że po krótkim odpoczynku w styczniu wrócimy jeszcze mocniej zmobilizowani do pracy i będziemy czerpać jeszcze większą radość z tego co robimy.

– Zwłaszcza, że kilka ekip w tej lidze z waszym dorobkiem punktowym śmiało snułaby plany ataku na pudło i na miejsca premiowane awansem. Jak to jest w Radzionkowie?
– Nie jesteśmy odbierani w tej lidze jako piłkarska potęga ale to czyni, że jeszcze bardziej cieszymy się każdą wygraną i każdym meczem. Cele jakie będą wiosną okaże się w styczniu, dziś możemy powiedzieć że jesteśmy zadowoleni i drużyna zrobi wszystko, by wynik w Bielsku jeszcze poprawił naszą sytuację w tabeli. Jestem pełen przekonania, że z Podbeskidziem możemy zrobić dobry wynik i położyć wisienkę na okazałym już torcie.