Napędzili liderowi strachu. Olimpia Grudziądz – Ruch 0:1

Trener Rafał Górak przed meczem z Olimpią w Grudziądzu spodziewał się ciężkiej przeprawy dla swojej drużyny. A było chyba jeszcze ciężej niż szkoleniowiec żółto-czarnych myślał, choć po pierwszych dwudziestu minutach meczu śmiało mógł przez chwilę pomyśleć, że pójdzie tak łatwo, jak w Zielonej Górze, bo przewaga Ruchu była w tym okresie tak duża, jak w meczu inauguracyjnym.

Od początku gry goście długo utrzymywali się przy piłce, a gospodarze długimi momentami mieli problemy z wyjściem z piłką poza własną połowę. Ale ta przewaga nie przekładała się długo na oddawane w kierunku bramki Pytkowskiego strzały.
Pierwszy z nich Ruch oddał w 15 minucie. I od razu piłka zatrzepotała w siatce! Po szybkiej akcji futbolówkę przed bramkę wrzucił Piotr Mazur, a w ekwilibrystyczny sposób do bramki wepchnął ją, uprzedzając obrońcę i bramkarza, Adam Kompała.
„Cidry” poszły za ciosem. W 17 minucie piłkę pod linią końcową boiska opanował Sebastian Gielza, i zagrał ją przed bramkę. Niewiele zabrakło Kompale by ją sięgnąć. Minutę później znów próbował Kompała, tym razem jednak jego strzał sprzed pola karnego został zablokowany, po chwili jednak piłka została wrzucona na przedpole bramki Olimpii, ale niewiele minął się z nią Gielza.
W 20 minucie gospodarze po raz pierwszy przedarli się w pole karne Ruchu. Jednak w zamieszaniu najprzytomniej zachował się Marcin Dziewulski, ekspediując piłkę poza pole gry.
To jednak podbudowało Grudziądzan, który śmielej zaczęli atakować. Nadal jednak to Ruch kontrolował grę. I w 26 minucie efektownie wolejem uderzył z boku pola karnego Marcin Kowalski, któremu piłkę podał Dziewulski. Spadła jednak ona daleko od bramki.
Olimpia bramkę Ruchu nękać próbowała wstrzeliwaniem piłki w pole karne po licznych stałych fragmentach gry. Tam jednak akcje „czyścili” pewnie Jacek Wiśniewski z Michałem Zioło, bądź łapał ją Seweryn Kiełpin. To spowodowało, że gospodarze decydowali się na strzały z daleka. W 39 minucie takie uderzenie Rogóża łatwo złapał bramkarz gości. Próba Pawlaka okazała się bardzo niecelna.
W 41 minucie Piotr Giel efektownie wpadł z piłką w pole karne, ale jego zagranie przed bramkę było zbyt mocne.
W końcowych minutach pierwszej połowy meczu wreszcie udało się w pełni zdominować boiskowe wydarzenia przegrywającej Olimpii. Pierwszy raz w prawdziwych opałach Kiełpin był w 43 minucie, kiedy musiał mocno wyciągnąć się by odbić lecący w okienko strzał Suleja z boku pola karnego. Minutę później po długim rajdzie strzał z linii pola karnego oddał Rogóż. Lecąc płasko piłka minęła jednak słupek.

Od początku drugiej połowy Olimpia starała się iść za ciosem z końcówki pierwszej części. Jednak pierwsi zagrożenie sprawili goście. W 48 minucie wrzutkę Kompały z rzutu wolnego wypuścił z rąk Pytkowski. Sędzia jednak odgwizdał faul Gielzy.
Po chwili bardzo groźnie przed bramkę Kiełpina piłkę wstrzelił Rogóż. Futbolówkę na róg wyekspediował jednak Zioło. A po rzucie rożnym sprzed pola karnego strzelał Pawlak, bardzo jednak niecelnie.
W 51 minucie kontra „Cidrów” mogła przynieść im drugiego gola. Centrował Kompała, a piłkę głową do wolne pole przed bramkę zgrał Piotr Gierczak. Składający się do strzału Kowalski zderzył się jednak z wychodzącym bramkarzem.
Minutę później strzał z pola karnego oddał Rogóż, jednak o pół metra minął on długi słupek. I szybka gra na dziesięć minut uspokoiła się.
Mecz powrotnie ożywiła centra Domżalskiego zakończona strzałem na krótki tym razem słupek Suleja w 61 minucie. Radzionkowianom dopisało szczęście, o centymetry piłka minęła bramkę i ugrzęzła w bocznej siatce. A stadion już poderwał się do świętowana gola.
Po kontrze gości, minutę później, piłkę na linii pola karnego przyjął w powietrzu Gielza i uderzył przewrotką. Za słabo i zbyt niecelnie jednak by przyprawić o szybsze bicie serca Pytkowskiego.
W 65 minucie ni to strzał, ni to centra Kryszaka z rzutu wolnego zaskoczyła Kiełpina. Futbolówka minęła jednak słupek. Dwie minuty później mocno z rzutu wolnego z ponad trzydziestu pięciu metrów huknął Kobus. Z kłopotami, na raty, bronił Kiełpin.
W minucie 74 piłkę przed bramkę Ruchu wstrzelił Kowalski. Napastników Olimpii już czyhających na możliwość oddania strzału uprzedził jednak Zioło.
Po sześćdziesięciu sekundach kontra Ruchu zakończyła się podaniem Dziewulskiego do Gierczaka, i zablokowanym strzałem tego drugiego.
W 73 minucie powinno być 0:2. Szybkie wyjście z własnej połowy wyprowadziło żółto-czarnych do stuprocentowej okazji. Piotr Giel zobaczył na wolnym pole w polu karnym Gielzę, który będąc sam przed Pytkowskim trafił w słupek. Dobitka Łukasza Pilca zatrzepotała w siatce. Ku zdumieniu piłkarzy i kibiców sędzia boczny zasygnalizował jednak pozycję spaloną zapędzonego pod samą bramkę rywala obrońcy.
W minucie 79 w zamieszaniu w polu karnym strzelał Kobus, jednak za wysoko.
A dwie minuty później znów groźnie skontrował Ruch. Kompała zagrał w pole karne do Gielzy, ten odegrał piłkę do Gierczaka, ale jego strzał z woleja był za wysoki.
Futbolówka błyskawicznie wznowiona przez Pytkowskiego znalazła się przed pole karnym Ruchu, ale wstrzeloną ją w gąszcz zawodników przed bramkę odbił Kiełpin.
W 83 minucie z daleka mocno uderzył Domżalski. Niepewnie, ale bez konsekwencji, interweniował wypożyczony z Polonii Bytom bramkarz. W 87 minucie strzał Suleja tuż zza pola karnego okazał się niecelny.
W doliczonym czasie gry gospodarze domagali się odgwizdania rzutu karnego, kiedy po wejściu Damiana Kaciczaka padł w polu karnym jeden z zawodników Olimpii. Gwizdek sędziego jednak milczał, a za chwilę obwieścił koniec spotkania.

Ruch Radzionków wygrał kolejny mecz, znów nie tracąc bramki, ale tym razem najeść musiał się sporo strachu. Gospodarze, którym w drugiej połowie udało się w zdominować grę, potwierdzili, że są bardzo mocnym zespołem. Za tym cenniejsze uznać więc należy wywiezienie przez Radzionkowian z gorącego grudziądzkiego terenu trzech punktów.