Nie byli sobą. Ruch – Zawisza Bydgoszcz 1:3

Mecz na szczycie drugiej ligi zachodniej od początku układał się pod dyktando gości. Byli odważniejsi, szybsi, dłużej utrzymywali się przy piłce, jednak nie przekładało się to na dogodne sytuacje strzeleckie wypracowywane przez Zawiszę. Te przyjezdnym sprezentowali gospodarze.

Co prawda w 2 minucie strzelał z dystansu Marcin Kocur, w 4 minucie tuż zza pola karnego Tarnowski, ale strzały te nie mogły zrobić krzywdy bramkarzom. Pierwszy był bowiem bardzo niecelny, drugi lekki i w sam środek bramki. Seweryn Kiełpin spokojnie złapał piłkę.
Spokoju zabrakło mu w 9 minucie. Prostopadle zagrana w pole karne piłka miała się niechybnie znaleźć w rękach wychodzącego pod szesnastu metr Kiełpina. Ale tuż przed nim wyrósł jednak Lilo, który wybił mu piłkę sprzed rąk i mając pustą bramkę i wokół siebie żadnego rywala zdobył być może najłatwiejszego gola w swoim życiu. Bramkarz Ruchu długo nie mógł się z tym pogodzić, także po meczu przekonując, że wejście w niego wyprostowaną nogą przez Brazylijczyka powinno zostać odgwizdane jako faul.
Ruch musiał ruszyć do przodu, ale przychodziło mu to z dużym trudem. Paradoksalnie jednak już po minucie piłka mogła wylądować w bramce Witana. Centrował z lewego skrzydła Marcin Kowalski, Kocur wycofał piłkę na piętnasty metr, ale pięknie składający się do strzału z woleja Adam Kompała został w ostatniej chwili rzutem jednego z obrońców zablokowany.
Na nogach obrońców skończyło się też uderzenie zza pola karnego z 11 minuty Dąbrowskiego, strzał Szczepana z dystansu minutę później był już celny, ale wpadł wprost w ręce Kiełpina. Z kolei po kolejnych sześćdziesięciu sekunda chybił daleko celu strzałem z lewego skrzydła Tarnowski.
W 16 minucie efektownie Piotr Gierczak wypuścił prostopadłym podaniem w sytuację sam na sam z Witanem Kompałę. Odważnie wychodzący poza swoje pole karne bramkarz gości uprzedził jednak kapitana Ruchu i wybił piłkę. W minucie 19 z lewej strony pola karnego uwolnił się spod opieki obrońców Kocur, który popędził pod linię końcową i zagrał przed bramkę. Czyhających już na strzał zawodników Ruchu ubiegł jednak ubiegł Dąbrowski.
Po krótkim okresie przewagi Ruchu znów Zawisza zaczął szanować piłkę. Ale na strzały trzeba było czekać długie minuty. W 27 minucie uderzenie z dystansu Sobczaka było zbyt lekkie by zaskoczyć Kiełpina. W 30 minucie po rzucie rożnym niecelnie główkował z bliska, choć z kąta Dąbrowski. W 32 minucie bramkarz Ruchu złapał bezpańską futbolówkę uprzedzając wbiegającego w pole karne Lilo.
W minucie 37 dwukrotnie drogę do bramki gospodarzy szukał Tarnowski. Pierwszy jego strzał znad lewego narożnika pola karnego został zablokowany, a poprawka parę chwil później, po koronkowym rozegraniu akcji przez Bydgoszczan, już z linii szesnastu metrów była niecelna.
W 38 minucie zbyt krótkie i niecelne wybicie piłki przez Kiełpina przejął Lilo, wbiegał w pole karne, ale strzelił w bezpiecznej odległości obok słupka.
Po upływie minuty Dąbrowski uprzedził wychodzącego do prostopadłego podania Gierczaka, który mijając go wyszedłby na pozycję sam na sam z bramkarzem. W minucie 40 pięknie wszerz boiska piłkę na wolne prawe skrzydło przerzucił Marcin Dziewulski, ale płaski strzał Piotra Giela zdołał odbić Witan.
Po chwili było już jednak 0:2 po trafieniu samobójczym. Do wrzuconej na przedpole bramki Kiełpina futbolówki skakali Marcin Trzcionka i Maziarz. Piłka odbiła się od tego pierwszego i ku jego rozpaczy wpadła do siatki.
To podłamało gospodarzy. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy Zawisza mógł rywala ostatecznie „położyć na łopatkach”. Strzał Tarnowskiego z dystansu był niecelny, ale po chwili sam na sam z Kiełpinem wyszedł Lilo. Tym razem jednak dobrze zasłaniający bramkę golkiper gospodarzy zepchnął najlepszego strzelca zespołu z Bydgoszczy na bok, a jego centrę spod końcowej linii wybił Dawid Domański.

Marzący o zdobyciu choćby jednego punktu radzionkowianie musieli od początku drugiej połowy ruszyć do ofensywy. I rzeczywiście od pierwszych sekund tej części gry osiągnęli przewagę, ale ich ataki dobrze były rozbijane przez gości.
W 50 minucie płasko tuż zza pola karnego uderzył Kompała, jednak Witan pewnie interweniował. Dwie minuty później z narożnika pola karnego strzelał Kowalski, ale daleko obok bramki. W minucie 55 w dobrej sytuacji w polu karnym znalazł się Marek Suker, ale miast szybko strzelać, wdał się w drybling i stracił piłkę.
Spokojnie czekający na swoją szansę Zawisza mógł trafić w 59 minucie. Po centrze z rzutu wolnego niepilnowany Dąbrowski główkował jednak z bliska nad poprzeczką.
I kiedy gospodarze dziękować mogli Opatrzności, że piłka nie znalazła się po raz trzeci w ich siatce, sami wyszli z szybką akcją i po raz drugi w ciągu minuty dopisało im szczęście. W 60 minucie efektownie z powietrza Kompała wypuścił prostopadłe podanie do Gierczaka, ten zabrał się z piłką, urwał się obrońcom i w sytuacji sam na sam z Witanem nie spudłował.
Ruch dostał „wiatr w żagle”. W 62 minucie z rzutu rożnego piłkę bił Kompała, a Jacek Wiśniewski strzałem głową pomylił się o centymetry. A już trybuny poderwały się by fetować wyrównującą bramkę.
W 66 minucie na linii szesnastu metrów wymienili kilka podań między sobą Gierczak i Kompała, ale w oddaniu strzału przez tego drugiego przeszkodził jeden z obrońców bydgoskiej drużyny, wyłuskując mu spod nóg piłkę.
Zawisza uspokoił jednak grę w obronie, w efekcie czego piłkarzom Ruchu bardzo trudno było się przedrzeć pod bramkę gości. Przez długi czas gra toczyła się w środku pola.
Impas pod bramkami przełamał w 76 minucie Lilo, ale strzelił zza pola karnego kilka metrów obok słupka. W 84 minucie szarżujący w polu karnym Magdziński stracił piłkę.
Wszelkich złudzeń gospodarzy pozbawił w 88 minucie Midzierski, znów wykorzystując prezent linii defensywnej Ruchu. Do centry z rzutu wolnego nie wyskoczył nikt z gospodarzy, Kiełpin w bramce nawet nie drgnął, a obrońca Zawiszy spokojnie posłał piłkę głową do bramki.
Jeszcze w doliczonym czasie gry próbowali Wiśniewski i Suker. Ten pierwszy główkował nad poprzeczką, drugi szukając miejsca do uderzenia został zablokowany.

Ośmiu meczów potrzebowali rywale by znaleźć sposób na podopiecznych trenera Rafała Górak. Ci jednak sami byli sobie winni, bo w meczu przeciwko Zawiszy Bydgoszcz nie byli tym Ruchem, który rozstrzygał na swoją korzyść poprzednie spotkania. Inna jednak sprawa, że będąca w ostatnich meczach „w gazie” drużyna z Bydgoszczy potwierdziła na stadionie w Bytomiu-Stroszku swoją wielką formę. Ta porażka kosztowała „Cidry” utratę pozycji lidera, którą dzierżyły one od pierwszej kolejki rozgrywek.