Pierwszy raz. Zieloni Żarki – Ruch 1:4

Piłkarze Ruchu Radzionków po raz pierwszy w historii zdobyli Puchar Polski na szczeblu Śląskiego Związku Piłki Nożnej, i w przyszłym sezonie wystąpią w rozgrywkach centralnych Pucharu Polski. Droga do tego sukcesu prowadziła przez Żarki, i już pierwsze minuty spotkania przesądziły o zwycięstwie Ruchu. „Cidry” nawet grając w dziesiątkę potrafiły utrzymywać inicjatywę.

Od początku meczu Ruch ostro ruszył do przodu, chcąc jak najszybciej pozbawić rywala złudzeń. W 3 minucie rzut wolny sprzed bramki próbowali wykonać Adrian Mielec i Michał Zioło, jednak tak pogubili się w rozegraniu, że piłka została wybita. Po chwili jednak Mielec zagrał ją na bok do Dawida Hajdy, który zacentrował na długi słupek. Celna główka Marcina Kowalskiego, po koźle w długi róg bramki Cogiela, wyprowadziła w 4 minucie żółto-czarnych (nomem omen występujących w zielonych strojach) na prowadzenie.
W 11 minucie strzelał tuż zza pola karnego z pierwszej piłki Paweł Giel – obok słupka. Za chwilę Sebastian Gielza wypuścił Marcina Kocura, jednak odważnym wyjściem z bramki piłkę przejął Cogiel.
Niespełna minutę później Gielza z Kocurem powtórzyli rozegranie akcji. Tym razem Kocur doszedł już do piłki i pewnie w 12 minucie przerzucił ją nad wychodzącym z bramki golkiperem gospodarzy.
Nadzieję na zmianę rezultatu Zieloni mieli w 15 minucie. Zachara wyszedł na pozycję sam na sam z bramkarzem, i tuż przed polem karnym został powstrzymany faulem przez Piotra Mazura. Gospodarze domagali się czerwonej kartki, a po chwili Jacek Jankowski bronił strzał z rzutu wolnego Zachary.
W 17 minucie zza pola karnego niecelnie strzelał Kowalski. W 21 minucie zablokowana została próba strzału sprzed pola karnego Adriana Mielca. Dwie minuty później Paweł Giel po solowej akcji dobrze wypatrzył wchodzącego przed bramkę Zioło, który jednak z bliska uderzył mocno tuż nad poprzeczką. W minucie 26 Paweł Giel wrzucił piłkę do Kowalskiego, który posłał ją głową tylko w boczną siatkę bramki.
Gospodarze pod bramkę Ruchu zbliżyli się dopiero w 29 minucie, jednak nikt nie zamknął wstrzelenia w pole karne Brodzińskiego, choć nie sięgnął go Jankowski.
W minucie 33 Paweł Giel podaniem wszerz boiska zagrał do dobrze ustawionego Kowalskiego, który będąc sam przed bramkarzem nie zmarnował okazji i zdobył drugą swoją, a trzecią dla Ruchu bramkę w tym spotkaniu.
W 40 minucie Kocur zagrał do Kowalskiego, którego strzał z kilku metrów z trudem odbił Cogiel.
Minutę później balansujący na równi z linią obrony Ruchu Zachara urwał się na pozycję sam na sam z Jankowskim, nie dając bramkarzowi Ruchu szans.
I kiedy tuż przed upływem regulaminowego czasu pierwszej połowy, a parę chwil po honorowej bramce drugą żółtą kartką za dyskusje z sędzią ukarany został Mielec, w Zielonych wstąpiły nowe siły. Strzał Wiklaka z linii pola karnego w drugiej minucie doliczonego czasu gry, po nogach obrońców, przeszedł jednak nad poprzeczką.

Po przerwie szansę w 50 minucie miał Przybyłka, który przejął źle wybijaną przez wychodzącego Jankowskiego piłkę. Napastnik gospodarzy uderzył jednak bardzo niecelnie. W 54 minucie zablokowany został strzał z dystansu Nalepy.
W 55 minucie ładnym dryblingiem przed bramką znalazł się Piotr Giel, ale jego centrę przejął Cogiel.
Dwie minuty później i po kolejnych dwóch minutach blokowane były strzały z dystansu gospodarzy – najpierw Zachary, potem Cupiała.
A sto dwadzieścia sekund później goście zadali czwarty cios. Piotr Giel wycofał piłkę do Marka Sukera, który pewnie ją przyjął i posłał z okolic linii pola karnego do siatki obok bramkarza.
W 66 minucie szansę mieli Kowalski i Gielza, a po chwili niecelnie zza pola karnego poprawić próbował Piotr Giel. W 69 minucie strzału nie udało się oddać Markowi Kubiszowi, a po centrze niecelna była próba Zachary.
W minucie 71 wychodzący w dryblingu przed bramkę Kubisz, mając ostry kont uderzył obok wychodzącego Cogiela tuż obok długiego słupka bramki.
W 73, 76 i 79 minucie strzałami z dystansu czujność Jankowskiego próbowali sprawdzić gracze Zielonych. Wiklak i Nalepa uderzali jednak niecelnie, a dopiero druga próba Wiklaka zmusiła bramkarza Ruchu do interwencji.
W minucie 79 Cogiel poradził sobie ze strzałem Sukera z kilku metrów, i jeszcze tylko już w ostatniej minucie przepisowego czasu gry niecelnie uderzał Frukacz, a dumni piłkarze Ruchu Radzionków znieść mogli w górę puchar za pierwsze w dziejach klubu takie zwycięstwo!

„Przyznam, że mieliśmy założenia, by w pierwszych minutach meczu „usiąść na rywalu” i spróbować od razu otworzyć wynik. I bardzo cieszę, że się to nam w pełni udało. Już pierwsza akcja meczu była realizowana dokładnie w tempo, zgodnie z moimi zaleceniami, ale Paweł Giel źle zacentrował. No ale to mi pokazało, że moje założenia są realizowane, a po paru chwilach padła już bramka. I mogę powiedzieć, że te założenia realizowaliśmy cały czas, a przynajmniej do momentu straty bramki, a chwilę potem czerwonej kartki. Ale i w drugiej połowie realizowaliśmy to, co sobie założyliśmy, choć sytuacja trochę nas zmusiła do korekty założeń przedmeczowych, bo celem było już nie stracić bramki, nie dopuszczać rywala do sytuacji strzeleckich, a samemu spróbować trafić. I to się w pełni udało. A przy okazji udawało nam się utrzymywać ofensywne założenia z pierwszej połowy, bo nawet przy grze w dziesięciu nasi boczni pomocnicy byli cały czas wysoko ustawieni.
I naprawdę mógłbym być bardzo zadowolony z tego meczu, gdy nie zachowanie Adriana Mielca. Profesjonalny zawodnik tak postępować nie może. Kiedy przyjeżdżamy do małego ośrodka piłkarskiego, jakim są przecież Zieloni Żarki, musimy im pokazać nasz szacunek. Kiedy przyjeżdżamy na finał, musimy sportowo dążyć do zwycięstwa. A Adrian chyba o tych dwóch fundamentalnych rzeczach zapomniał. Można dostać dwie żółte kartki za faule wynikające z gry, ale dwie karetki za głupie kłótnie z sędzią nie mogę zaakceptować. Ale to kwestia między mną a nim, i na pewno sporo cierpkich słów ode mnie usłyszy. Ta czerwona kartka sprawiła przecież, że grało nam się w drugiej połowie w dziesięciu o wiele ciężej, a przecież już jutro mamy przed sobą kolejny mecz – finał Pucharu Starosty. I o to też mogę mieć do Adriana pretensje. Wychodzę z założenia, że między mężczyznami rzadko kiedy powinno padać słowo „przepraszam”. I kiedy coś ustalamy, kiedy wszyscy „jedziemy na jednym wózku”, trzeba to szanować. „Przepraszam” łatwo powiedzieć. Sprawa jest trudniejsza i o wiele większe są jej konsekwencje. Adrian to rozumie, bo jest to naprawdę bardzo dobry chłopak. Żeby odpłacić winy Adrian w pojedynkę powinien mi jutro wygrać Puchar Starosty – takiej reakcji oczekuję!
Próbowałem to sprawdzić, ale wszystko wskazuje na to, że nigdy w Pucharze Polski Ruch Radzionków nie awansował z najniższego szczebla do rozgrywek centralnych. Finał wojewódzkiego Pucharu Polski wygraliśmy więc po raz pierwszy w historii naszego klubu. To wielka sprawa i piękne uczucie.”
– powiedział po spotkaniu trener Rafał Górak.