Po pierwszym barażu w Bełku: Karty ciągle na stole

Trener Wojciech Osyra:
Mieliśmy swoje założenia na ten mecz, mieliśmy ustaloną koncepcję gry. Ale nie ustrzegliśmy się takich błędów, na jakie zwracaliśmy uwagę drużynie już co najmniej od kilku dni. Wiedzieliśmy, jak będzie grał rywal, i to się potwierdziło, ale w niektórych fragmentach nie daliśmy sobie z tym rady. I dlatego to Bełk cieszy się ze zwycięstwa w pierwszym meczu. Ale to właśnie tylko pierwszy mecz, przegraliśmy go tylko jedną bramką, strzeliliśmy gola na wyjeździe, a czeka nas jeszcze rewanż u nas. Jesteśmy pełni wiary, i zrobimy wszystko, by go rozstrzygnąć na swoją korzyść. Będziemy mięli atut w postaci własnego boiska, gdzie zupełnie inaczej mecze się rozgrywa niż w Bełku, będziemy mięli wsparcie swoich kibiców, będzie atmosfera. Ale na pewno kilka rzeczy musimy w naszej grze poprawić, i w niedzielę wyjść na rewanż z pełną wiarą, bo karty ciągle są na stole. Trzeba je tylko odpowiednio rozdać. 

Bartosz Kucharski:

Poszła piłka z rzutu rożnego, jeden z naszych obrońców, trudno mi teraz powiedzieć kto, przebił ją głową, i ta trafiła nieszczęśliwie w Wojtka Franiela, któremu odskoczyła. Przypadek. Druga bramka to już udana kontra przeciwnika, w dość zaskakującym momencie, bo grali wtedy niemal wyłącznie długie piłki, a tu poszła taka akcja. Świetnie podanie, i klasa napastnika, co trzeba mu oddać. Myślę, że ten mecz był jak najbardziej do wygrania. Obie drużyny miały swoje okazje, ale myślę, że te nasze, szczególnie w pierwszej połowie, były lepsze. Na pewno nie graliśmy tego, co chcieliśmy i co potrafimy, ale z mojej perspektywy wyglądało to, że i tak byliśmy w kulturze gry na wyższym poziomie niż Bełk. Niech przeciwnik przedwcześnie nie świetuje, i nie myśli, że będzie łatwo. U siebie zagramy trzy razy lepiej niż tutaj. Stać nas spokojnie na to, i jestem pewny, że tak zrobimy. Niech zobaczą, co to znaczy przyjechać na „Cidry”, że to zupełnie inna bajka, niż na tym stadionie w Bełku, przy ich kibicach.

Adam Giesa:
Prowadziliśmy i wydawało się, że mamy mecz pod kontrolą. Mieliśmy dwie, trzy sytuacje, w których wystarczyło tylko trafić i myślę, że byłoby po meczu. Aż po pół godzinie gry wpadła ta pechowa i przypadkowa bramka samobójcza. Chyba zabrakło w tej sytuacji komunikacji z naszej strony, i stało się. Muszę jednak przyznać, że nie podjęliśmy dziś walki, na jaką nas stać. Wymiana piłek także nie funkcjonowała na naszym najlepszym poziomie. Dostosowaliśmy się do rywala, zamiast grać swoją piłkę. I dlatego tak przebieg tego meczu wyglądał, jak wyglądał. Więcej nie umiem powiedzieć, chciałbym bardzo to zobaczyć na wideo. Ale mimo wszystko głowy do góry, bo jesteśmy w połowie drogi, przed nami rewanż u siebie, i wszyscy czujemy, że piłkarsko będzie to wyglądało z naszej strony zdecydowanie lepiej, a dołożymy do tego charakter. Był to jeden z naszych słabszych meczów w całej rundzie wiosennej. Jeden mecz może nam nie wyjść, ale nie wyobrażam sobie byśmy dwa tak słabe mecze rozegrali z rzędu. A czujemy, że ten rywal na naszym stadionie, gdzie jest więcej przestrzeni do gry, jest do pokonania.