Po porażce w Katowicach: dwie różne połowy

Trener Damian Galeja:
Zagraliśmy dziś dwie różne połowy. Choć nie powiedziałbym, że pierwsza była aż tak zła, bo mniej więcej do straty bramki mecz miał raczej wyrównany przebieg, a i my mieliśmy swoje szanse. Tak naprawdę momentem przełomowym była wymuszona zmiana Andrzeja Buchcika, bo choć kontuzje są wpisane w ten sport, to jednak tak niespodziewane roszady na pozycji środkowego obrońcy i to w meczu o takiej randze, bardzo często wprowadzają chaos. Choć w żaden sposób nie znaczy to, że winię za tą sytuację Łukasza Dębskiego. Powiem wręcz, że przy straconej bramce on najmniej zawinił z całej linii defensywy. Gol dla GKS-u bardzo podciął nam skrzydła, a dodał dużego animuszu gospodarzom, i już do końca pierwszej połowy nie potrafiliśmy naszej gry uporządkować, zostawialiśmy przeciwnikowi dużo przestrzeni. W szatni zwróciliśmy sobie uwagę na to, co robiliśmy źle, ale też na to, co w tej słabej pierwszej połowie było pozytywne. I druga połowa była już odmienna. To my przejęliśmy kontrolę nad meczem, zdobyliśmy bramkę, mieliśmy kolejne sytuacje. W pewnym momencie za mocno się jednak otworzyliśmy, i to właśnie wtedy nadzialiśmy się na długie podanie, które zawodnicy z pierwszoligowym doświadczeniem pewnie wykorzystali. Nie chciałbym na gorąco oceniać co się wtedy wydarzyło, choć Bartosz Kucharski przyznaje, że niepotrzebnie zawahał się z wyjściem do piłki. A i potem miał czas by zrobić ewentualny faul taktyczny i próbować bronić rzut karny. Czasami te emocje związane z meczem powinny ustępować jednak chłodnej boiskowej kalkulacji.