Po porażce w Wesołej

Przegrana, choć przecież na boisku wicelidera, nie przynosi nam chluby. – Powiedział po meczu z Górnikiem w Mysłowicach-Wesołej trener Wojciech Osyra. – Muszę jednak przyznać, że nie mogę mieć pretensji o to, że nasza drużyna nie stawiła dziś czoła Górnikowi Wesoła, bo graliśmy poprawne, a nawet dobre zawody. Ale jak na sytuację, w jakiej jesteśmy, jak na to, że są to już ostatnie kolejki rundy zasadnicznej, można było liczyć na coś więcej w naszej postawie. W porównaniu do ostatniego meczu na pełno był dziś wyraźny progres, ale też wciąż nie ustrzegliśmy się błędów, niedokładności. Straciliśmy szybko bramkę po naszym błędzie w wyprowadzeniu piłki – a więc nie po akcji, jaką zbudował sobie rywal – i potem, choć staraliśmy się, nie potrafiliśmy odrobić wyniku, trudno nam było stworzyć sobie w ogóle sytuacje. To jest na pewno ten element, jaki nam od kilku meczów poważnie szwankuje. Brakuje ostatniego podania, brakuje skupienia – bo przecież gdyby w czterdziestej piątej minucie piłka nie odskoczyła Czibie, to doprowadzilibyśmy pewnie do wyrównania – brakuje przede wszystkim bramek, a to zasadniczy powód tego, że nie mamy zwycięstw. To wielki problem. Aczkolwiek wierzymy mocno, że ta sytuacja się odmieni, wciąż mamy duże szanse być w ósemce, przed nami dwa mecze, jakie jesteśmy w stanie wygrać. Nie dopuszczam do siebie myśli, że Ruch Radzionków może spaść z ligi.