Po porażce ze Slavią: nie było z czego…

Trener Kamil Rakoczy:
Moim zdaniem, przy obu żółtych kartkach Kamil Banaś nie popełnił faulu, w obu sytuacjach trafiając czysto w piłkę. Pan sędzia zinterpretował to jednak inaczej, osłabiając naszą drużynę. Środowy mecz w Katowicach, w którym do ostatniego gwizdka, po prawie dziesięciu minutach doliczonego czasu gry, walczyliśmy o wyrównującą bramkę, kosztował nas mnóstwo sił. W momencie kiedy zostaliśmy w dziesiątkę, mówiąc po piłkarskiemu, nie było z czego dalej grać. Ale i tak całe siły rzuciliśmy na walczenie o dobry wynik, i to już drugi taki mecz w ostatnich dniach. To jest zdecydowanie ten moment, w którym to intensywne granie co trzy dni zaczyna nam się bardzo mocno dawać we znaki. Mamy wąską kadrę, a do tego w perspektywie jeszcze Puchar Polski. Będziemy musieli bardzo dokładnie przemyśleć, jak dalej postępować, dobrze się odnowić, i na środowy wyjazd do Poraju wybrać najświęższy skład. Mimo dwóch porażek ciągle jesteśmy na drugim miejscu, i ciągle mamy przewagę punktową nad trzecim miejscem. Będziemy walczyć o zakończenie sezonu jako wicemistrz ligi, ale limit błędów już chyba wyczerpaliśmy.