Powrót na drogę zwycięstw. GKS Tychy – Ruch 0:2

Przed meczem z Ruchem Radzionków tyscy piłkarze i trener podkreślali, że już dawno, bądź nigdy nie zaznali porażki z tą drużyną. Ale obawy lidera o wynik tej potyczki okazały się przesadne. Ruch, choć nie pokazał wielkiego futbolu, pewnie wygrał. Kto jednak wie, jak potoczyłoby się to spotkanie, gdy nie niewykorzystany rzut karny przez gospodarzy.

O pierwszej połowie tego meczu można by śmiało zapomnieć, gdyby nie bramka Macieja Manelskiego w 15 minucie.
Michal Farkaš zagrał wtedy prostopadle do Adama Kompały, ten wzdłuż linii pola karnego odegrał do nadbiegających partnerów. Martin Matúš markując strzał przepuścił piłkę, a Manelski płaskim strzałem wyprowadził „Cidry” na prowadzenie.
W 3 minucie oglądano pewnie złapany przez Seweryna Kiełpina strzał z dystansu Furczyka, a dwie minuty potem szybką akcję tyszan, zakończoną niecelnym dograniem w pole karne.
W 8 i 14 minucie pod pole karne gospodarzy przedarł się dwukrotnie aktywny debiutant Miłosz Przybecki, ale dwa razy jego zagrania przed bramkę łapał Kojdecki.
W minucie 29 niecelnie z rzutu wolnego uderzał Jacek Wiśniewski. A w końcówce pierwszej części gry, w 45 minucie jeszcze uderzenie Przybeckiego przeszło nad poprzeczką bramki GKS-u.

Druga połowa przyniosła optyczną przewagę walczących o wyrównanie gospodarzy. W 47 minucie Kiełpin efektownym odbiciem piłki zapobiegł utracie gola po technicznym uderzenie zza pola karnego Czupryny.
W 53 minucie w polu karnym Ruchu „zatańczył” Bizacki, ale zakończył tą akcję niecelnym uderzeniem z boku bramki. W 54 minucie obrońcy grających w tym meczu na biało żółto-czarnych przecięli ostre dogranie przed bramkę, by chwilę potem mierzone dośrodkowanie „o włos” minęło wbiegającego przed bramkę Ferugę.
Ruch odpowiedział dwoma niecelnymi strzałami Tomasza Foszmańczyka. W 56 minucie z dystansu i w 57, po centrze Farkaša, głową z kilku metrów.
W 62 minucie rzut wolny dla tyskiej drużyny sprzed pola karnego przyniósł groźny strzał Bizackiego. Parada Kiełpina uratowała radzionkowian od straty bramki.
W minucie 68 niecelnie sytuacyjnie strzelał głową Matúš, by błyskawicznie akcja przeniosła się pod drugą bramkę.
W sytuacji sam na sam w polu karnym Kiełpin faulował Bizackiego, a z rzutu karnego w 69 minucie Furczyk, choć zmylił golkipera, trafił tylko w poprzeczkę.
W 71 minucie Kiełpin odbił zagranie z rzutu wolnego, a w 74 Kasprzyk strzelił niecelnie zza szesnastki.
Aż przyszła 75 minuta, kiedy długa centra Farkaša spadła wprost na głową wprowadzonego na plac gry dwie minuty wcześniej Dawida Jarki, by po chwili zatrzepotać w siatce.
W minucie 77 było blisko trzeciego gola dla Ruchu. Efektowne mocne uderzenie z woleja zza pola karnego Foszmańczyka przeszło jednak niewiele ponad bramką.
Końcówka meczu przyniosła strzał z dystansu Ferugi, który po ciele jednego z obrońców przeleciał tuż obok bramki, i kolejną próbę tego zawodnika, już w doliczonym czasie gry, zakończoną płaskim niecelnym strzałem z szesnastki.

Derbowe spotkanie, może także ze względu na bardzo trudne warunki atmosferyczne w jakich było rozgrywane, rozczarowało. Dla Ruchu, po dwóch remisach, najważniejszy jest jednak fakt powrotu na drogę zwycięstw, który równocześnie oznacza przełamanie pewnego rodzaju tyskiego kompleksu, jaki mógł się rodzić po nieudanych meczach z tą drużyną jesienią i w poprzednich sezonach.