Spotkanie rozpoczęło się jednak od bardzo nieprzyjemego incydentu. Ostrym wejściem Niedziela powalił Miłosza Przybeckiego, co jak się okazało już w 3 minucie gry przerwało występ tego piłkarza w dzisiejszym meczu, i jak głoszą pierwsze prognozy, może spowodować, że tego utalentowanego młodego gracza zabraknie w składzie Ruchu już do końca sezonu. Gwizdek sędziego milczał.
A już trzy minuty później, kiedy nie doszło jeszcze do zmiany Przybeckiego na Michała Maka, goście zadali, jak się okazało, decydujący cios. Dośrodkował z lewej strony Niedziela, a Nwaogu zwiódł Andrzeja Niewulisa i pokonał Łukasza Skorupskiego.
Szybko zdobyty gol ustawił mecz i najwyraźniej wprowadził on w szeregi gości duże zadowolenie. Bo na następne ich groźne akcje poczekać trzeba było do końcówki meczu. Sytuacje Ostalczyka i Arifovića na kilka minut przed końcem meczu były jednak wyśmienite. Inna jednak rzecz, że gospodarze grali już wtedy w dziesiątkę. W 77 minucie drugą żółtą kartkę obejrzał bowiem Marcin Kowalski.
Pierwszą kartkę lewy obrońca Ruchu otrzymał w 58 minucie, tuż po zdobyciu przez siebie bramki, nieuznanej przez sędziów. Orzeczona pozycja spalona wywołała wściekłość w zespole Ruchu, na czele z jej strzelcem.
Ale Ruch, przez większą część meczu posiadający momentami wyraźną przewagę, i starający się atakować, miał i inne okazje. Przed przerwą Żukowski powstrzymał bardzo groźny strzał Piotra Rockiego. Kilka minut później najlepszą chyba okazję zmarnował Tomasz Rzepka, najwyraźniej zaskoczony sytuacją w jakiej się znalazł. Wrzucona piłka minęła bowiem bramkarza, a zgrana przez Kamila Szymurę otworzyła Rzepce drogę do pustej bramki. Futbolówka ugrzęzła jednak tylko w bocznej siatce.
Po zmianie stron, poza kontrowersyjnym spalonym, najbliżej celu było uderzenie z dystansu Pawła Giela. Flota skutecznie broniła się, starała się opóźniać grę.
I to wystarczyło do zwycięstwa.