Tomasz Dyr: W Ruchu Radzionków można się bardzo rozwinąć

– Za Tobą bardzo udany początek w Ruchu Radzionków. Po zaledwie kilku meczach sparingowych w swoim pierwszym zespole seniorów poważnie liczysz się w walce wręcz o pierwszą jedenastkę.
– To prawda, że moje pierwsze tygodnie w Ruchu Radzionków mogę uznać za bardzo udane. To zarazem moje pierwsze tygodnie gry i treningów z seniorami, wcześniej grałem tylko w juniorach. Tym większa więc moja radość z tego, że widzi się mnie nawet w pierwszym składzie. Czy tak będzie, wyjaśni się już w lidze. Ale niezależnie od tego, Ruch Radzionków jest klubem, w którym młody zawodnik może się bardzo rozwinąć. Jest tu wielu zawodników mających duże doświadczenie. Tylko patrząc na nich na treningach i słuchając ich podpowiedzi można się bardzo wiele nauczyć, a gdy do tego dojdą jeszcze wspólne występy na boisku, to naprawdę dla wchodzącego dopiero w dorosły futbol zawodnika będzie o wiele, wiele łatwiej.

– Przeskok z drużyny juniorów do piłki seniorskiej przeszedł bezboleśnie?
– Na początku czułem naprawdę dużą różnicę, ale z czasem zaczęła się ona niwelować, i dziś nie mam już chyba większych problemów z dostosowaniem się do wymagań dorosłej piłki. Tym bardziej, że naprawdę koledzy bardzo mi pomagają. Z każdym sparingiem czułem się coraz lepiej, coraz pewniej.

– Już po pierwszych występach sparingowych, trenerzy bardzo chwalili Cię za grę w defensywie, ale wskazywali na niedostatki w grze ofensywnej, tak wymaganej dla bocznych obrońców przy stylu gry tej drużyny. W ostatnich sparingach pokazałeś jednak, że i z przodu czujesz się całkiem dobrze.

– Tak naprawdę bardzo lubię grać ofensywnie. Na początku chciałem całymi siłami zwracać uwagę na defensywę, nie czułem się jeszcze zbyt pewnie, stąd bałem się ryzykować wyjść do przodu, by nie popełnić błędów w obronie. A przecież z gry obronnej właśnie będę najbardziej rozliczany. Gdy poczuję się na boisku pewniej, to wtedy mam większą odwagę do wejść ofensywnych. Ostatnie sparingi rzeczywiście były dla mnie pod tym względem udane, i myślę, że wraz ze wzrostem pewności będzie z tym jeszcze lepiej. Moim celem w każdym meczu będzie przede wszystkim zagrać na zero z tyłu, ale w miarę możliwości będę chciał też jak najwięcej z siebie dać drużynie w ataku. Zobaczymy jednak jak to będzie wyglądało w lidze. To będzie już zupełnie inna gra niż w sparingach, zupełnie inna adrenalina i otoczka tych spotkań.

– Twój ewentualny występ w pierwszym składzie z pewnością dla wielu kibiców byłby zaskoczeniem. Grający jesienią regularnie na lewej obronie Wojciech Franiel był wyróżniającym się piłkarzem tej drużyny. Jak widzisz się w rywalizacji o pierwszy skład z tak już doświadczonym i ogranym zawodnikiem?
– Bardzo się cieszę na tą rywalizację, wierzę, że w jej wyniku bardzo wiele się nauczę. I rzeczywiście wyraźnie ją czuję. To na pewno duża różnica w porównaniu do piłki juniorskiej. Jeśli więc uda mi się wyjść w pierwszym składzie, to będę bardzo zadowolony, a wiem, że mogę to osiągnąć tylko bardzo ciężką pracą na treningach, i udowodnianiem w każdej chwili trenerom, że mogą na mnie postawić, że mogę pomóc drużynie.

– Jesteś tutaj już siódmym wychowankiem Stadionu Śląskiego Chorzów. To, że zastałeś w szatni Ruchu tak liczne grono zawodników, których znałeś już wcześniej, z pewnością bardzo ułatwiło aklimatyzację w drużynie?
– Oczywiście, że tak. Tych chłopaków z rocznika 1995 bardzo dobrze znałem, bo w Stadionie Śląskim mieliśmy z nimi łączoną drużynę. Tych z rocznika 1994 też znałem, bądź przynajmniej kojarzyłem, bo chodziłem z nimi do jednej szkoły sportowej. Dzięki temu wejście w zespół było o wiele łatwiejsze.