Trener Rafał Górak:
„Na pewno te zwycięstwo rodziło się w naszych bólach, bo przyszło nam ono niełatwo. Ale przede wszystkim w bólach tych naszych zawodników, którzy opuścić musieli boisko. Wszyscy moi piłkarze bardzo ten mecz odczuli, ale tych dwóch zdecydowanie najbardziej. Ale cel, jaki sobie założyliśmy, osiągnęliśmy, bo wygraliśmy to spotkanie. Jednak śmiało trzeba powiedzieć sobie prawdę prosto w oczy, że zagraliśmy dziś źle, na pewno nie tak, jak chcieliśmy, i sobie z tego bardzo dobrze zdajemy sprawę, i gdyby nic się nie wydarzyło ze zdrowiem moich piłkarzy, mógłbym być z samego faktu zwycięstwa zadowolony. No ale jeszcze bardziej ponad tę radość niestety martwią kontuzje. I choć faktycznie dobry zespół poznaje się po tym, że jak gra słabo, to i tak potrafi wygrać, i to by dziś wystarczyło, żeby się z tego cieszyć, gdybyśmy tylko mogli do tego dodać, że najważniejsze, że wszyscy jesteśmy zdrowi, a tak dziś być nie może. Za dużo było tych urazów, i dziś czeka mnie naprawdę trudna noc, bo szczególnie z Tomkiem Rzepką może być bardzo niedobrze. A na samym placu gry okazało się to, o czym ja zawsze mówię, że wszystkie kalkulacje brać potrafią w łeb, kiedy naprzeciw siebie wybiega po jedenastu ludzi, którzy również tak bardzo, jak i my chcą wygrać. A już szczególnie że grają ze zdecydowanym liderem, który ma bardzo dużo punktów przewagi, który zawsze narzuca swój ton. A do tego ten TOR, który w rundzie jesiennej był takim „chłopcem do bicia”, jak już to mówiłem przed meczem, wcale tak słaby w tej rundzie już nie jest, i faktycznie to się potwierdziło. Była to dziś bardzo żywa, bardzo pobudzona, waleczna drużyna, która wysoko zawiesiła nam poprzeczkę. A gdy nam wyda się choć na chwilę, że jesteśmy już tak blisko czegoś, że to jest na wyciągnięcie ręki, to wtedy taki zimny prysznic się przydaje. A ten mecz była dla nas właśnie takim trochę zimnym prysznicem.”
Marcin Trzcionka:
„Było nam dziś trudniej niż się spodziewaliśmy. Nie szła nam gra zupełnie, szczególnie w pierwszej połowie. W drugiej połowie, po ostrej reprymendzie w szatni, doszliśmy na szczęście do siebie. Po przerwie już gra przebiegała pod nasze dyktando całkowicie. Ogólnie po naszej grze oczekiwaliśmy dziś o wiele więcej, a skoro to się nie udało, to pozostaje jedynie radość ze zwycięstwa i kolejnych trzech punktów. To jest w ostatecznym rozliczeniu najważniejsze.”
Michał Zioło:
„Rzeczywiście po pierwszym meczu rozegranym jesienią z tym zespołem, i po gładkim zwycięstwie wtedy 4:0, można się było spodziewać, że dziś zwycięstwo przyjdzie nam łatwiej, niż przyszło. Ale nie byliśmy chyba postawą TOR-u zaskoczeni, bo bardzo dobrze zdajemy sobie sprawę, że teraz kiedy jesteśmy tak zdecydowanym liderem, obojętnie czy gramy z drużyną z czołówki, czy z końca tabeli, to każdy się na nas szczególnie mobilizuje. A mecze wyjazdowe są tym bardziej specyficzne, że szczególnie u siebie każda drużyna się jeszcze mocniej spręży aby mieć ten przywilej w postaci dowartościowania się zwycięstwem nad liderem, albo chociaż faktem nie przegrania z nim. Dla TOR-u podejrzewam sukcesem byłoby nawet zremisować z nami, i długo ten remis udawało się im utrzymywać. Dlatego tym bardziej cieszy dzisiejsze zwycięstwo, i nieważne, że dziś tylko jedną bramką, bo najważniejsze są trzy punkty, które przybliżają nas do awansu. A ze słabszej gry w tym spotkaniu na pewno wyciągniemy odpowiednie wnioski.”
Sebastian Gielza:
„Rzut karny – moja wina, bo zmieniłem w ostatniej chwili decyzję, początkowo planując strzelać w inny róg. I jak nie trafiłem z tego karnego, a do tego gra nam nie szła, myślałem, że zawalę kompletnie ten mecz. A bardzo byłoby szkoda tych punktów straconych. Na szczęście udało się po przerwie odwrócić losy tej potyczki, także z moim udziałem, czym chyba odkupiłem winę po zmarnowanym karnym, i chwała temu, że tak się stało. Było dziś ciężko, ale tak się spodziewałem, bo pamiętam mój ostatni występ w Dobrzeniu jeszcze w barwach GKS-u Katowice, kiedy też byliśmy murowanym faworytem, a TOR bardzo mocno się nam przeciwstawił i mecz skończył się wynikiem 1:1. I faktycznie przed meczem podchodziłem ostrożnie, uczulając, że może być bardzo ciężko. Tym bardziej, nie obrażając nikogo, że to wioska, a w takim klimacie gra się nam specyficznie. Tym bardziej trzeba się cieszyć z dzisiejszych trzech punktów, także z tego, że rywale punkty tracą, a przez to ten upragniony awans jest coraz bliżej.”