Trener Kamil Rakoczy:
Bardzo cieszymy się, że udało nam się wywalczyć w tym niezwykle trudnym meczu trzy punkty. Myszków, drużyna mocno fizyczna i dobrze do tego meczu przygotowana, postawiła nam dziś bardzo ciężkie warunki, a przegrywając potrafiła nas zdominować, i często gościć pod naszą bramką. Jednak naprawdę wzorowa postawa naszej żelaznej defensywy sprawiła, że nie mieli oni tak naprawdę ani jednej klarownej sytuacji. Na pewno źle weszliśmy w ten mecz. Myślę, że wzięło się to stąd, że przed nami kolejny bardzo ciężki tydzień, w którym zagramy trzy mecze, a zmęcznie musi być przy tak wąskiej kadrze. Chyba mieliśmy w głowach, że za trzy dni znowu będzie trzeba wyjść na murawę, i podświadomie stąd wzięła się słabsza dyspozycja. Ale chwała zawodnikom, że mimo tego potrafili wygrać. Z każdą kolejką powiększamy przewagę, a to powoduje też, że w drużynę może wkradać się zgubny luz. Nasza rola sztabu szkoleniowego to nie dopuścić do tego, i myślę, że nam się to udaje. W przypadku urazów Karola Kajdy i dziesiejszym Roberta Wojsyka, czyli naszych dwóch bardzo ważnych zawodników, to wolimy dmuchać na zimne, dlatego – choć nie są one groźne – to pewnie w najbliższych meczach na ich pozycjach zmiennicy dostaną szansę. I muszą ją wykorzystać, pokazać, że są przydatni dla drużyny.
Rafał Strzelczyk:
To, że szósty mecz gramy bez straty bramki bardzo mnie jako bramkarza cieszy i jest to naprawdę dużym osiągnięciem. Ale główna w tym zasługa chłopaków, którzy w defensywie bardzo dobrze pracują, i pomagają mi w tym by tych groźnych strzałów było jak najmniej. A ja po to tam jestem by je łapać. Dziś było podobnie. Szkoda, że przy prowadzeniu nie wykorzystaliśmy patelni na 2:0, która zamknęłaby mecz i uspokoiła naszą grę. Stojąc w bramce i nie mogąc nic zrobić, patrzeć na to jest to najgorsze. Cieszymy się z naszej serii zwycięstw, i chcielibyśmy by trwała ona jak najdłużej. Jak będzie czas pokaże, ale jeśli będziemy potrafili utrzymać tę konskwencję w defensywie to jestem dobrej myśli.