Wyśmienity sparingowy początek. Polonia Bytom – Ruch 1:2

Na pierwszy mecz sparingowy przed rundą wiosenną „Cidry” wybrały się do podbełchatowskiego Kleszczowa, gdzie ugościła ich przebywając tamże na obozie Polonia Bytom. W obu drużynach zaprezentowali się licznie gracze testowani, choć z pewnością to skład Ruchu bardziej zbliżony był do optymalnego. Wszyscy starający się o angaż w Radzionkowie zawodnicy, oraz ci, którzy niedawno podpisali umowy udowodnili, że mają predyspozycje do stania się w krótszym bądź w trochę dłuższym czasie ważnymi postaciami zespołu. Szczególnie udanie, zważywszy na to, że z zespołem zapoznawał się właściwie dopiero w jadącym na mecz autokarze, zaprezentował się Martin Matúš z Podbeskidzia Bielsko-Biała, od pierwszych minut bardzo aktywny w ataku, co ukrasił zresztą golem otwierającym wynik spotkania.

Co prawda pierwsze strzały, autorstwa Caio i Leszyka, oddała Polonia (z pierwszym poradził sobie testowany Bogdan Stefanovič, drugi zatrzymał się na bocznej siatce jego bramki), ale to od początku drugoligowcy dłużej utrzymywali się przy piłce, a dwa razy „o włos” od wyjścia w sytuację oko w oko z bramkarzem był Matúš, raz łapany na minimalnym spalonym, a raz w ostatniej chwili powstrzymany przez obrońcę. Wreszcie, w 13 minucie, Słowak oddał pierwszy strzał na bramkę Augustyna. Uderzona tuż zza pola karnego piłka trafiła w słupek.
Polonia odpowiedziała szybko w podobnym stylu. Strzał z dystansu Tomasika zatrzymał się na spojeniu słupka z poprzeczką. Kilka minut później, po dynamicznej akcji, zabrakło bytomianom ostatniego podania.
W 21 minucie „Cidry” wyszły na prowadzenie. Po szybkiej kontrze z piłką środkiem pola popędził Piotr Gierczak, mając na obu flankach dobrze wychodzących Macieja Manelskiego i Matúša. Wybrał tego drugiego, który w sytuacji sam na sam nie spudłował.
I na długie minuty gra przeniosła się do środka pola. Ożywiła ją dopiero akcja Tomasika, przerwana w polu karnym przez Damiana Kaciczaka. Ruch odpowiedział wrzutką Adama Kompały i ogromnym zamieszaniem w polu karnym Polonii, w którym jednak nie udało się oddać strzału.
A chwilkę potem było już 0:2. Błąd popełnił Augustyn, który próbując piąstkować piłkę na linii pola karnego wpadł na jednego z rywali, wykładając piłkę pod nogi Manelskiemu. Pozyskany z Jaroty Jarocin piłkarz mając przed sobą pustą bramkę nie mógł chybić, choć ofiarnie gonił piłkę jeden z zawodników Polonii.
Chwila dekoncentracji kosztowała jednak żółto-czarnych utratę kontaktowego gola w 43 minucie. Centrę Leszczyka zakończył skutecznym strzałem głową Karalić.
Do przerwy wynik już nie uległ zmianie, choć okazje mieli jeszcze Matúš i Tomasik. Ciekawa próba lobu z dystansu pierwszego została złapana przez Augustyna, a strzał drugiego minął o metr bramkę Stefanoviča.

Po przerwie Polonia, w której do gry weszło kilku piłkarzy odgrywających ważne role w drużynie w rundzie jesiennej, rzuciła się do odrabiania strat, ale dobrze radziła sobie na ogół obrona gości. Strzał Zielińskiego złapał serbski bramkarz ze słowackich Košic.
Odpowiedzią Ruchu był niecelny strzał Tomasza Foszmańczyka po centrze Michala Farkaša.
Krótko po wejściu na boisku, okazję do wykazania się swoimi umiejętnościami przed klubem, z którego jest wypożyczony, miał Seweryn Kiełpin, którego sprawdził Zieliński. Bramkarz Ruchu odbił najpierw piłkę instynktownie przed siebie, by po chwili ponownie interweniować, kiedy futbolówka odbiła się w stronę bramki od Farkaša. By wreszcie kilka minut potem pewnie łapać dwa rzuty wolne z różnych stref boiska.
Po drugiej stronie placu gry niecelnie strzelał Marcin Kowalski, a w 75 minucie „bombę” z dystansu w stronę bramki posłał Adrian Mielec. Piłka zatrzymała się dopiero na słupku, choć pomocnik Ruchu już unosił w górę ręce w geście radości.
Kiełpin zaś łapać musiał strzał Tomasika, a potem pewnie poradził sobie z główką w wykonaniu Tiago Limy.
W końcówce gry częściej strzał Ruch. Ale próby Mielca, Foszmańczyka i Kowalskiego nie sprawiły problemu Skabie, bądź mijały jego bramkę.

W dobrych nastrojach zawodnicy Ruchu mogli udać się w drogę powrotną. Jak na pierwszy sparing zaprezentowali się nawet lepiej, niż można się było tego spodziewać, a przede wszystkim pokonali występującego na co dzień dwie klasy wyżej lokalnego rywala w meczu, w którym tej różnicy klas w ogóle nie było widać.