Zagrali pół godziny, i… to wystarczyło. Ruch – Unia Janikowo 6:1

Faworyt w meczu lidera z przedostatnią drużyną tabeli mógł być tylko jeden. I piłkarze Ruchu Radzionków faktycznie rozgromili o wiele niżej klasyfikowanego rywala, wygrywając taką różnicą goli, jaką po raz ostatni zafundowali swoim kibicom w lidze dwa sezony temu. Ale kto wie, co by było, gdyby w bramce „Cidrów” nie stał Seweryn Kiełpin, bo gdyby nie jego fenomenalne interwencje w kilku sytuacjach, Ruch już do przerwy mógł przegrywać wyżej niż jedną bramką.

Cała pierwsza połowa przebiegała pod zdecydowane dyktando gospodarzy. Ale tylko pierwsze minuty wskazywały, że ta przewaga zamieni się w wysokie prowadzenie.
Już w 1 minucie piłka znalazła się w polu karnym gości, i gdyby Piotrowi Mazurowi udało się lepiej podać, po chwili mogła znaleźć się w siatce. Ale lewy pomocnik Ruchu trafił w obrońcę Unii. W 2 minucie Jarzombek wypuścił z rąk centrę Damiana Kaciczaka, ale Marcin Kocur nie zdążył z dobitką.
Najlepsza sytuacja na objęcie prowadzenia przez Ruch miała miejsce w 4 minucie, kiedy Marcin Dziewulski zgrał piłkę prostopadle głową za plecy obrońców. Dopadł do niej Marcin Kowalski, a w sytuacji sam na sam z bramkarzem postanowił przerzucić nad nim futbolówkę. Ta próba lobu przeszła jednak obok słupka.
W minucie 8 rzut wolny na wprost bramki z około dwudziestu pięciu metrów wykonywał Adrian Mielec, ale posłał piłkę daleko od słupka.
A minutę później schowani dotąd za podwójną gardą goście udowodnili, że nie przyjechali do Radzionkowa tylko się bronić. Centrę Jagielskiego strzałem z najbliższej odległości próbował sfinalizować Ruszkul, ale Kiełpin w sobie tylko znany sposób zdołał odbić piłkę poza linię końcową boiska.
Ruch odpowiedział co prawda szybką kontrą jeszcze w tej samej minucie, ale szukający ostatniego podania Kowalski został zablokowany. Podobnie jak strzał Mazura z dystansu w 10 minucie. I z coraz większym trudem żółto-czarnym przychodziło zbliżanie się pod bramkę Jarzombka, choć prawie cała gra odbywała się na połowie gości.
Ale w 17 minucie stawiający pierwsze piłkarskie kroki w Ruchu Radzionków bramkarz gości musiał wykazać się swoim kunsztem, przenosząc ponad bramkę, po ładnym podaniu Kowalskiego, silne uderzenie pod poprzeczkę Kocura z linii szesnastu metrów.
Po chwili Jarzombek ubiegł Kowalskiego próbującego dojść do prostopadłego podania od Tomasza Stranca. W 19 minucie najpierw blokowany był strzał Kocura w polu karnym, a centra Dawida Domańskiego w ostatniej chwili wybita została przez obrońcę, kiedy już uderzać głową z bliska na bramkę miał ją Kocur.
W 25 minucie znów zaatakowali goście, ale w zamieszaniu w polu karnym po rzucie rożnym Jagielski uderzył kilka metrów obok słupka.
Sześć minut później po prostopadłym podaniu sam na sam z Kiełpinem znalazł się Mądrzejewski. Bramkarz Ruch na tyle dobrze zasłonił jednak światło bramki, że środkowy pomocnik Unii nie potrafił skierować w niego piłki, a posłał ją nad poprzeczką
W minucie 34 uderzenie Mazura z narożnika pola karnego zostało zablokowane, a minutę później Kocur nie zrozumiał intencji Stranca, nie wychodząc na wolne pole do jego inteligentnego podania prostopadłego.
W 40 minucie niepilnowany Mądrzejewski uderzył z narożnika pola karnego i Kiełpin z najwyższym trudem odbijać musiał piłkę na rzut rożny.
Sześćdziesiąt sekund później poirytowany ofensywną bezradnością zespołu Jacek Wiśniewski wpadł z piłką na połowę przeciwnika i strzelił bardzo mocno z dystansu. Jarzombek odbił przed sobie piłkę, bo chwili ciałem blokując dobitkę Kocura.
Niewykorzystana sytuacja zemściła się w 42 minucie. Trzecia w tym meczu prostopadła próba gości wypuściła w sytuację sam na sam z radzionkowskim golkiperem Ruszkula, którym tym razem już się nie pomylił, miękko podcinając piłkę nad Kiełpinem.
Skonsternowany Ruch przed przerwą zdołał odpowiedzieć tylko strzałem z dalekiego rzutu wolnego Mielca w 43 minucie, złapanego przez Jarzombka.

Gospodarze na drugą połowę wyszli z nową parą napastników, i z zawziętością ruszyli na rywala.
Ale i na to zawodnicy z Janikowa znaleźli sposób, wyprowadzając szybkie kontry. Pierwsza z nich przyniosła im rzut wolny. Po którym wyciągnięty jak struna Kiełpin z najwyższym trudem odbił lecącą w same okienko jego bramki piłkę w 48 minucie. Strzelał Mądrzejewski.
W 52 minucie mocno, ale bardzo niecelne zza pola karnego próbował Marek Suker.
A sześćdziesiąt sekund później w kolejnej znakomitej sytuacji, po kolejnej szybkiej kontrze, znaleźli się goście, i po raz kolejny skórę radzionkowianom ratował Kiełpin, tym razem znakomicie broniąc uderzenie z pola karnego Hulisza. A po chwili wybitą w okolice środka boiska piłkę w stronę bramki posłał Nowosielski, jednak zaskoczony taką próbą bramkarz Ruchu ostatecznie pewnie interweniował na linii swojej bramki.
W minucie 55 na strzał z dystansu zdecydował się Mielec, ale i ta próba przeszła nad poprzeczką.
Losy meczu odmieniła sytuacja w 57 minucie, kiedy za przerwanie akcji Ruchu ręką tuż przed polem karnym drugą żółtą kartką, a w konsekwencji czerwoną, ukarany został Poznański. Strzał z rzutu wolnego w 59 minucie Dziewulskiego przeleciał pół metra od spojenia słupka i poprzeczki bramki Unii.
W 60 minucie kąśliwa centra Kowalskiego minimalnie minęła dochodzących do niej napastników Ruchu.
Ale minutę później padła w końcu tak długo wyczekiwana w obozie lidera wyrównująca bramka. Podanie Sukera przedłużył głową Mielec, a Gielza, ogrywając po drodze jeszcze Ettingera, z okolic linii pola karnego pewnie uderzył pod poprzeczkę.
W minucie 64 futbolówka po raz drugi zatrzepotała w siatce. Po wrzutce Mielca główkował z bliska Suker, Jarzombek odbił piłkę pod nogi Sukera, który wyłożył ją wprost do stojącego tuż przy linii bramkowej Gielzy, który bez problemu trafił. Sędziowie jednak dopatrzyli się pozycji spalonej najskuteczniejszego napastnika „Cidrów” w poprzednim sezonie.
Ale co się odwlecze, to nie uciecze. W 65 minucie było już 2:1. Prostopadłe podanie Dziewulskiego wypuściło w sytuację sam na sam z bramkarzem Sukera, który okazji nie zmarnował, trafiając w górny róg bramki.
W 67 minucie niecelnie tuż zza pola karnego strzelał Gielza, ale minutę później padła trzecia bramka dla gospodarzy.
Suker odwdzięczył się obchodzącemu w tym dniu swoje dwudzieste siódme urodziny Dziewulskiemu podaniem z klepki, które defensywny pomocnik Ruchu zakonczył płaskim strzałem w długi róg tuż zza linii szesnastu metrów.
W osiem minut żółto-czarni rozstrzygnęli losy meczu, ale z kolejnych bramek ani myśleli rezygnować.
Centra Kaciczaka w 72 minucie okazała się „o włos” za wysoka dla skaczącego tuż przed bramką Gielzy. Strzał Mielca w 73 minucie z dystansu był niecelny, po chwili zablokowany został strzał Sukera, a dobitka Kowalskiego była bardzo nieudana.
Na kwadrans przed końcem nominalnego czasu gry uaktywnili się niespodziewanie goście. Najpierw Kiełpin łapał uderzenie z daleka Hulisza, a po chwili pewnie bronił strzał naciskanego przez Michała Zioło Ruszukula z szesnastu metrów.
Ruch szybko sprowadził jednak gości do defensywy. W 76 minucie wykładał piłkę Kowalski, a uderzający z kilkunastu metrów z woleja Mielec trafił w poprzeczkę.
Dwie minuty później kibice oglądali czwartego gola dla Ruchu. Tym razem Suker wziął sprawy we własne ręce, odbierając piłkę obrońcy, wpadając przed pole karne, i uderzając na tyle precyzyjnie przy słupku, że Jarzombek nawet nie drgnął.
W 84 minucie centrę Komsty podbił w stronę bramki Zioło, ale nad wszystkim czuwał Kiełpin.
Jednak minutę później piłka znów wpadła do bramki Unii. Podanie ze środka pola Mielca sfinalizował przerzucając futbolówkę nad wychodzącym bramkarzem gości Piotr Giel. Dla trzeciego najskuteczniejszego strzelca Ruchu w poprzednim sezonie była to pierwsza bramka w drugiej lidze.
Minuta 87 przyniosła centrę z rzutu wolnego z narożnika boiska Mielca, i próbę uderzenia z bliska najpierw Wiśniewskiego, a zaraz potem Gielzy, obie dobrze blokowane przez Jarzombka.
Jednak w drugiej minucie doliczonego czasu gry młody bramkarz gości skapitulował po raz szósty. Efektowne krosowe podanie Gielzy przejął Suker, i spokojnym strzałem z bliska zdobył swojego trzeciego gola w tym meczu.
A zanim sędzia gwizdnął po raz ostatni była jeszcze szansa na trafienie numer siedem. Ale debiutujący w Ruchu Radzionków Piotr Łopuch posłał piłkę z pola karnego tuż nad poprzeczką.

Ruch Radzionków pewnym i wysokim zwycięstwem utrzymał fotel lidera, ale przez długi czas nie mógł być w tym meczu pewny nawet remisu. Przysłowiowym nosem wykazał się jednak trener Rafał Górak, bo trzech wprowadzonych po przerwie przez niego zawodników było autorami aż pięciu bramek.