– Przed meczem z Bogdanką mówiłeś że dowodem na atmosferę w szatni jest płynąca z niej muzyka. Tuż po meczu w Łęcznej znowu było u Was głosno, ale powodów do radości przecież nie brakowało?
– Na pewno cieszymy się z tego zwycięstwa, bardzo ważne są dla nas te trzy punkty. Wyjeżdżaliśmy rano w dniu meczu ale chłopcy bardzo się zmotywowali, grali dziś w piłkę i byli po prostu lepsi. Były momenty w których rywal mógł coś strzelić, ale wygraliśmy w Łęcznej bardzo pewnie, dwiema bramkami.
– Mecz zaczął się po Waszej myśli a zanim Łęczna stworzyła sobie najlepsze okazje do zdobycia goli prowadziliście już 2:0.
– Powiedzieliśmy sobie w szatni że nie można się wystraszyć przeciwnika. Zdobyliśmy bramkę ze stałego fragmentu gry i mecz mógł się dalej toczyć pod nasze dyktando. Cofnęliśmy się trochę do obrony ale kontrolowaliśmy grę wyczekując na zadanie kolejnego ciosu.
– Był w drugiej części moment w którym rzeczywiście gospodarze mocno Was nacisnęli. Podobno bramkarze lubią kiedy jest kilka sytuacji w meczu i można wprowadzić się w mały trans. Ty dziś broniłeś jakbyś potrafił sam murować bramkę!
– Niby tak się mówi że to dobrze dla bramkarza kiedy jest dużo sytuacji w danym meczu. Bywa też tak że obrońcy nie dopuszczają rywali do czystych sytuacji i nie trzeba się jakoś specjalnie sprężać na mojej pozycji. Dziś wyszło tak że sytuacji gospodarze kilka mieli ale całą defensywną grą i całym zespołem udało nam się utrzymać “zero” z tyłu.
– Piotrek Rocki za akcję po której padła druga bramka dla “Cidrów” w Łęcznej zostanie pewnie zapamiętany na długo?
– “Roki” jest kapitanem a do tego pokazuje tej drużynie jak grać w piłkę. Dziś minął kilku rywali jak tyczki, zrobił akcję “palce lizać”. Chwała mu za to że jeszcze mu się chce i że na każdym kroku daje przykład naszej młodzieży jak to się powinno robić.
– Pewnie powiesz że to pytanie do trenera, ale zapytam Ciebie. Zmiana “numeru 1” w bramce Ruchu? Masz za sobą dwa dobre mecze ale do treningów wraca przecież Mateusz Mika który wyszedł w składzie na inaugurację w Ząbkach?
– Taki był los, że Mateusz Skręcił kostkę w pierwszym meczu. Na pewno byłem podenerwowany że przyszło mi usiąść na ławkę rezerwowych a trenerzy nie postawili na mnie. Było mi dane pobronić w dwóch kolejnych meczach i myślę że dalej będę pomagał zespołowi.
– Nie miałeś wrażenia że drużyna Bogdanki spodziewała się podobnego Ruchu jaki przyjechał tutaj w czerwcu i przegrał 0:3?
– Często tak bywa, że jak zespół zwycięży w dwóch kolejnych meczach to jest przekonany że trzeci wygra się sam. Wydaje mi się że Łęczna przez pierwszy kwadrans nie pokazała kompletnie nic a my zdobyliśmy bramkę i zaczęły się dla nich schody. Postawiliśmy rywalowi ciężkie warunki. Przypieczętowaliśmy swoją postawę drugą bramką i dowieźliśmy to do końca. Jest się z czego cieszyć.
– Piotrek Rocki podkreśla że czerpie przyjemność z gry w Ruchu widząc ambicję i potencjał tego młodego zespołu. To kolejny mecz w którym punkty “wygryźliście” z murawy grając z kilkoma młodzieżowcami w zespole.
– Zgadzam się. Mówiłem na przykład przed meczem że nasi obrońcy są bardzo ambitni i potrafią świetnie grać jeden na jednego. Brakuje im jeszcze tego by trochę pokrzyczeć, poustawiać grę obronną przed sobą tak by mieli mniej roboty. Z tym też jest coraz lepiej.
– Zdobyliście ważne trzy punkty w perspektywie meczu derbowego przed własną publicznością z Katowicami?
– Nazwiska nie grają, to GKS przyjeżdża do nas a my będziemy gospodarzem. Postawimy więc swoje warunki gry a trener odpowiednio nas zmotywuje. Będziemy walczyć o trzy punkty.
– Pamiętasz jak bronić strzały Janka Beliancina? Na razie dla “Gieksy” trafia w lidze tylko on!
– Beliancin ma bardzo mocne uderzenie i dobrze ułożoną nogę ale dla mnie to bez dużej różnicy. Każdy zawodnik na boisku może przecież oddać strzał a ja jestem w bramce po to żeby go obronić.
– Taka znajomosć rywali którzy staną w najbliższą sobotę naprzeciwko Was ma znaczenie?
– Na pewno trochę to pomaga, ja spędziłem z nimi w drużynie pół roku więc wiem mniej więcej jaką charakterystyką cechują się ci piłkarze którzy od nas odeszli. Ale podkreślam że to my gramy u siebie i powinniśmy narzucić swoje warunki gry starając się o kolejne trzy punkty.
– No i jest szansa że pierwsze zwycięstwo u siebie obejrzą kibice Ruchu.
– U nas gra się specyficznie. Często jest tak, że bardzo chcemy ale po pierwszym zagraniu które nie wyjdzie ktoś coś krzyknie z trybuny i już pojawiają się momenty zachwiania. Na pewno dzisiejszy mecz zmotywuje nas do dobrej gry, doda nam dużej wiary we własne umiejętności. Zwłaszcza młodszym chłopakom. Jeśli kibice będą dopingować nas tak jak w meczu z Kolejarzem to jestem pewny że sił do walki o punkty będziemy mieli dużo więcej.