– Ten gol do szatni pokrzyżował wam plany, ale prawidziwym problemem okazał się cios po przerwie gdy szybko pozwoliliście na stratę drugiej bramki.
– Mówiliśmy sobie że bardzo groźnym napastnikiem jest Kędziora. Dostał piłkę za plecy, przyjął ją sobie, znowu zabrakło asekuracji w polu karnym. W efekcie po sytuacji sam na sam musiałem wyciągać piłkę z siatki po raz drugi.
– Do tego momentu Wasza gra nie zachwycała, tymczasem później zaczęliście gnieść rywala na jego połowie. Kolejny raz zabrakło skuteczności.
– Każdy chce swoje sytuacje wykorzystać, każdy z kolegów bardzo pracuje na treningach by strzelić bramkę. Dziś udało się tylko raz. Szkoda że tak szybko straciliśmy tego drugiego gola bo powiedzieliśmy sobie w szatni że na drugą część wychodzimy atakować. Pierwsza odsłona była w naszym wykonaniu po prostu słaba.
– Swoje sytuacje mieliście, ale rywal też kilka razy groźnie skontrował i musiałeś ratować Ruch przed utratą kolejnej bramki.
– Na pewno, wszyscy później już na wślizgu wybijali te piłki z pola karnego, ja też miałem swoje interwencje. Dążyliśmy przynajmniej do remisu, ale niestety się nie udało.
– W końcówce spotkania mieliście rzuty rożne. Nie korciło Cię do wbiegnięcia w pole karne rywala by stworzyć tam przewagę?
– Chodziło mi to po głowie ale już kiedyś była taka sytuacja i trener mówił żeby raczej nie decydować się na takie “wycieczki”. Od strzelania bramek są zawodnicy z pola.
– Spora rotacja jest w bramce “Cidrów”. Myślisz że w meczu z Sandecją ponownie to Ty staniesz między słupkami Ruchu?
– Nie mam pojęcia, po takim błędzie jaki popełniłem decyzja należy do trenerów. Chwała chłopakom że dziś walczyli bo nie pomogłem im w pierwszej połowie.
– Po tym “czarnym tygodniu” jak określił ostatnie dni Marcin Kowalski musicie się podnieść do meczu z Sandecją. Uda się?
– Musimy się pozbierać i zrobić wszystko by z Sandecją zdobyć trzy punkty!