Wisła Płock – Ruch 2:0

Pierwsza połowa była bezbarwnym widowiskiem. Obu zespołom grę utrudniały trudne warunki atmosferyczne. W szczególności gościom, grającym większą część gry pod momentami silny wiatr. Dlatego to groźniejsi byli zawodnicy Wisły. W końcówce Seweryn Kiełpin świetnie obronił uderzenie Ricardinho. Ale jeszcze lepszą szansę zmarnował Matar, nie trafiając z metra do pustej bramki.

W drugiej połowie na niebie wyjrzało słońce, ale obraz gry nie uległ zmianie. Gracze Wisły za sprawą Bilińskiego znów zmusili Kiełpina do interwencji. Ale to rezerwowi zapewnili płockim piłkarzom wygraną. Po fatalnie rozegranym rzucie rożnym, szybkiej kontrze, serii błędów w defensywie, Mosart wepchnął piłkę do siatki w 81 minucie. A nawet gdyby tego nie zrobił, sędzia pewnie wskazałby na jedenastkę, bo strzelca bramki tuż przed oddaniem strzału ewidentnie faulował Piotr Rocki.
Ruch musiał się odkryć i nadział się w doliczonym czasie gry na drugą kontrę, którą skutecznie zakończył Sekulski, dobijając swój własny strzał.
Radzionkowianie w tej części gry ani razu nie trafili w światło płockiej bramki, a w ogóle udało im się to tylko raz, po uderzeniu z rzutu wolnego Adama Giesy jeszcze przed przerwą.