Trener Wojciech Osyra:
Cieszymy się bardzo z tych trzech punktów, które uzyskaliśmy z bardzo mocnym przeciwnikiem, który przecież zajmował trzecie miejsce w tabeli, mając na koncie cztery wygrane i tylko jedną porażkę, a który miał dziś w składzie naprawdę kilku bardzo klasowych piłkarzy. Choć nie rozpamiętujemy przeszłości, to jednak te trzy punkty tym cenniejsze, że pozwalające nam zatrzeć złe wrażenie po niezasłużonej przegranej sprzed tygodnia. Dwie szybko zdobyte bramki, umiejętna gra w defensywie, dzięki czemu udało nam się zagrać na zero z tyłu, i mieć od tej dwunastej minuty do samego końca mecz pod kontrolą – to wielkie pozytywy tego spotkania. Warto także podkreślić to, że graliśmy bez trzech podstawowych i ważnych zawodników, a ich zmiennicy w pełni zachowali jakość. Pokazuje to, że naprawdę mamy wyrównaną kadrę, i w razie kontuzji, kartek, możemy być spokojni o zachowanie poziomu sportowego. Uważam jednak, że już przed przerwą powinniśmy ten mecz rozstrzygnąć, ale niestety marnowaliśmy takie kapitalne sytuacje, jakich nie wolno nam nie wykorzystywać. Musimy jednak – co najważniejsze – w jakikolwiek sposób kumulować punkty i mieć kontakt z czołówką, a tym samym odskakiwać zespołom, które w tabeli są za nami. I to nam się dziś udało. Dziękuję piłkarzom bo wykonali kawał ciężkiej, dobrej pracy, realizując założenia taktyczne. Jeśli tak dalej będą grać, tyle zdrowia zostawić na boisku, tak dbać o realizację taktycznych zadań, jakie im zakładamy, to bardzo często będą się cieszyć ze zwycięstw. I także mogą to osiągnąć w Częstochowie, bo już od teraz myślimy o meczu z absolutnym liderem i faworytem ligi, jakie czeka nas za tydzień.
Michal Farkaš:
Był to naprawdę niezły mecz w naszym wykonaniu. Udało nam się zagrać na zero z tyłu, co mnie tym bardziej cieszy, że pokazuje, że udało mi się wkomponować w tą defensywę drużyny, znaleźć wspólny język, mimo, że jestem tu przecież bardzo krótko. Choć jest też wiele do poprawy, bo nie udało nam się zupełnie wyeliminować jakiś małych błędów. Ale na szczęście przeciwnik ich nie wykorzystał. My byliśmy skuteczniejsi, i dlatego wygraliśmy. Ale też ta nasza skuteczność nie była doskonała, bo mieliśmy jeszcze kilka sytuacji, jakie powinniśmy bezwzględnie wykorzystać. Gdyby to się udało, to po pierwszej połowie byłoby już po meczu. Występ na lewej stronie obrony nie był dla mnie niczym niezwykłym. Owszem, dotąd w Polsce grałem na prawej obronie, ale wcześniej jako młody zawodnik zaczynałem po lewej stronie, nie tylko obrony, ale i pomocy. I naprawdę czy prawa czy lewa strona, to nie ma dla mnie większej różnicy.
Damian Sadowski:
Podeszliśmy do tego meczu bardzo zmobilizowani, bo nie da się ukryć, że byliśmy bardzo podrażnieni tą niezasłużoną porażką sprzed tygodnia. I choć to rezerwa, to jednak Piast Gliwice, i nikogo na takiego rywala nie trzeba było mobilizować, każdy chciał się pokazać. Walka na boisku była na całego. Widzieliśmy, że przeciwnik słabo rozgrywa w defensywie, i wysokim pressingiem udawało nam się odbierać im piłkę. Myślę, że nasze zwycięstwo jest w pełni zasłużone, a powiedziałbym wręcz, że zbyt niskie. Bo mieliśmy w pierwszej połowie jeszcze kilka znakomitych sytuacji. W drugiej połowie było z tym trochę gorzej. Trzeba też jednak oddać przeciwnikowi, że też miał swoje sytuacje. Ale na szczęście nasza obrona i bramkarz spisali się bez zarzutu. Mnie dziś trener wystawił na pozycji bardzo dobrze mi znanej z okresu gry w GKS-ie Katowice. Pasuje mi ona bardzo. I cieszę się, że tak dobrze to dziś wyszło, bo choć oczywiście chciałbym strzelać bramki, to jednak równie cieszę się z asyst.
Damian Cziba:
Zagraliśmy konsekwentnie i dobrze jako cała drużyna, tak jak nas trener ustawił. Wyglądało to dosyć fajnie. Nie jest dla mnie ważne, że to ja strzelam bramki, a liczy się tylko to, by drużyna je zdobywała. Tym bardziej, że mamy naprawdę w kadrze bardzo równych dwudziestu zawodników i każdy z nich jest w stanie strzelać bramki. Cieszą dziś bardzo trzy punkty, bo dzięki nim udało się nam zmazać plamę po porażce ze Swornicą.