Trener Wojciech Osyra:
Był to dla nas trudny mecz, kosztował nas wiele zdrowia i wysiłku. Dużo było w nim walki, agresywnych wejść. Przeciwnik dużą uwagę poświęcał temu aby nie stracić bramki, ale też – czym nas zaskoczył – ustawił się dość wysoko. Stąd mecz był rwany – przez jakiś czas mieliśmy przewagę, po czym oddawaliśmy pole Slavii. Mieliśmy swoje sytuacje jeszcze przed przerwą, które mogły, a wręcz powinny ustawić ten mecz, ale też trzeba przyznać, że parę razy po przerwie dopisało nam szczęście pod naszą bramką. Oprócz dwóch goli, to my jednak mieliśmy więcej sytuacji. I to cieszy, że mimo wysoko zawieszonej poprzeczki przez rywala, stwarzamy, wypracowujemy sobie okazje strzeleckie. Musimy jednak nauczyć się lepiej wykorzystywać to, co mamy, bo potwierdza się to, że jak długo nie potrafimy strzelić bramki, to potem robi się coraz bardziej nerwowo, i naprawdę różnie może być. Dziś skończyło się to dla nas happy endem, i oby tak dalej.
Tomasz Wandzik:
Był to typowy mecz walki, z ustawionym z tyłu przeciwnikiem, w trudnych warunkach do grania. Czerwona kartka dla rywala wcale nie ułatwiła nam tak bardzo gry, bo Slavia cofnęła się jeszcze bardziej. I mimo gry w dziesiątkę starała się wyprowadzać kontry. Długo wynik był na styku – jedna drużyna miała najpierw szansę, a potem stwarzała ją sobie druga. Bardzo dobrze, że Rafał Zaborowski otworzył dla nas wynik – a bardzo długo ta piłka do bramki wpadała – bo inaczej mogłoby być różnie. Najlepiej świadczy o tym fakt, że jakąś minutę przed tym golem uratował nas słupek. Trzeba też przyznać, że było trochę nieporozumień w naszej obronie, w wyniku których raz czy dwa sami stworzyliśmy okazje przeciwnikowi. Dopisało nam jednak szczęście i pod naszą bramką, i pod bramką gospodarzy. Tym bardziej musimy cieszyć się z tej wygranej.
Patryk Cepek:
Bardzo się cieszę ze zdobytego gola, ale także z tego, że trafił dziś też Rafał Zaborowski. Koledzy w szatni nazywają nas braćmi, więc jest satysfakcja z tego, że bracia też coś dają tej drużynie. Wiedzieliśmy już przed meczem, że rywal nie będzie głęboko cofnięty, i to się potwierdziło – starali się grać piłką, i nawet w dziesięciu sprawiali nam problemy. Mimo tego myślę, że to my kontrolowaliśmy mecz, i wszystko skończyło się po naszej myśli.
Rafał Zaborowski:
Slavia okazała się naprawdę dobrą drużyną, sprawiła nam sporo kłopotów. Ale i my postawiliśmy swoje warunki. Po tych opadach deszczu grało się trudno, były to typowe warunki pod mecz walki. Na szczęście to nam udało się zdobyć bramki, dzięki którym wywozimy z Rudy Śląskiej trzy punkty. Srzelona przeze mnie bramka bardzo mnie cieszy, bo to mój pierwszy gol w Ruchu Radzionków, dotychczas miałem tylko asysty. Ciągnął mnie obrońca do boku, pewnie gdybym się położył to byłby rzut karny, ale zdecydowałem się na pewny strzał, i piłka wpadła do siatki.