Trener Michał Majsner:
Pierwsza połowa wyrówna, ale obawiałem się drugiej połowy, bo widać było jak duży na tym trudnym boisku mamy kłopot ze stwarzaniem sobie okazji strzeleckich. Niestety wydaje mi się, że większość wyjazdowych meczy będzie się podobnie układać, to znaczy boisko nie będzie ułatwiało gry, a przez to będzie tam mniej piłki nożnej w piłce nożnej, a więcej fizycznej walki. A w tym niestety nieco odstajemy, tak wzrostowo, jak i przede wszystkim wiekowo. U siebie na równym boisku nie będziemy mięli problemu z rozgrywaniem piłki, i jestem przekonany, że będziemy przeważać, stwarzać sytuacje. Na wyjazdach będzie to bardzo utrudnione, tym bardziej, że drużyny gospodarzy często nastawią się na walkę i przedostawanie się pod naszą bramkę prostymi środkami, a piłka większość meczu będzie latała w górze. Mimo wszystko jednak dziś z przebiegu meczu żal tej porażki, bo w drugiej połowie realizowaliśmy założenia w obronie i przeciwnik długo nie dostawał się pod naszą bramkę. Powiedzieliśmy sobie, że skoro nie da się rozgrywać piłki, to cofniemy się i poszukamy goli po kontrach. Cały ten plan runął po rzucie karnym. Jakaś przebitka, i piłka trafia w rękę, sędzia wskazuje na jedenastkę. Wydaje mi się, że w nowych przepisach za nastrzelenie w rękę nie ma rzutów karnych, a zrobiono to specjalnie by obrońcy nie biegali z rękami z tyłu. Ale nie ma co się tłumaczyć, przede wszystkim przegraliśmy na własne życzenie, bo w końcówce meczu popełnialiśmy w obronie skandaliczne błędy.