Piotr Rocki: Byliśmy elitą niechcianych piłkarzy

– Elektryzujący wrzesień na dobre rozpocznie się od meczu z Odrą. Dla Ciebie to spotkanie szczególne, bo sporo czasu spędziłeś grając w Wodzisławiu.

– To było dawno temu, na pewno był to fajny moment w mojej przygodzie z piłką. Dużo się dla tego klubu zrobiło, ale równie dużo ten klub oddał. To w Odrze nabrałem pewności i doświadczenia w grze w wielkiej piłce. Mieliśmy tam świetny zespół i swoje pięć minut. To był taki okres, że niemal wszyscy z ówczesnej Odry grali potem na jeszcze wyższym poziomie.

– Był taki moment gdy żegnałeś się z Grodziskiem, w którym niektórzy kibice w Wodzisławiu liczyli na twój powrót do Odry. Wybrałeś wtedy ofertę Legii Warszawa, a i później do miasta z południowego krańca Polski nie wróciłeś.

– Mówili mi że nie wchodzi się trzy razy do tej samej rzeki, więc choć do Grodziska właśnie trzy razy się przenosiłem, to na Odrę na ten trzeci raz się nie zdecydowałem. Po ostatnim odejściu z Groclinu byłem na fali, dostałem ofertę z kategorii nie do odrzucenia z Legii. Brakowało mi w karierze Mistrzostwa Polski ale niestety się nie udało. Później już nie dostałem żadnej oferty, choć rok temu myślałem sobie, że może tam dograłbym do trzystu spotkań w Ekstraklasie. W Wodzisławiu grałem setny mecz w Ekstraklasie, dwusetny, a teraz temat Odry jest już zamknięty.

– Biorąc pod uwagę, że brakuje Ci do trzystu meczów w lidze tylko siedmiu spotkań szansa na to rzeczywiście była, ale Odra spadła więc chyba ten licznik jakoś zdecydowanie by nie ruszył. Jak teraz podchodzicie do tego co dzieje się ponoć w Wodzisławiu?

– Każdy patrzy na swoje podwórko, choć mam tam sporo znajomych. Rozmawiam z Jasiem Wosiem ale oboje skupiamy się na swoich klubach. Gram teraz w Radzionkowie i bardzo się z tego cieszę. W Odrze wiadomo że są w trudnej sytuacji, my na pewno jesteśmy w dużo lepszej. Zwłaszcza ostatnie wyniki i atmosfera w szatni sprawia, że wszyscy chcielibyśmy już zagrać kolejny mecz i pokazać na co nas stać. Sytuacja organizacyjna Odry nas nie interesuje – mają dobrą drużynę i to jest najważniejsze. Na pewno ze względu na swoje problemy nie staną na boisku i nie ułatwią nam zadania. Zwłaszcza, że to mecz derbowy i sporo będzie się o nim mówiło. My chcemy wreszcie zapunktować na wyjeździe, więc jedziemy tam po prostu wygrać.

– Jaka jest na to recepta? Mimo że Odra to spadkowicz z Ekstraklasy w tabeli jest obecnie pod Ruchem Radzionków.

– To jest dobry moment do tego by wygrać mecz wyjazdowy. Stworzyliśmy fajny zespół, ze świetną atmosferą, straciliśmy przecież w lidze tylko trzy bramki. Jeśli będziemy skoncentrowani, zagramy na zero z tyłu i nie stracimy frajerskiej bramki, to jestem spokojny że i do siatki rywala uda się trafić. Wygrana zapewniłaby nam większy luz przed kolejnym meczami z GKS Katowice i ŁKS Łódź. Musimy przełożyć naszą dobrą formę z treningów na 90 minut ligowego meczu, a przede wszystkim walczyć od początku do samego końca.

– W Wodzisławiu imponowałeś słynnymi „cieszynkami” po strzelonych golach. Tymczasem po bramce z Niecieczą specjalnej formy radości nie było. Wrócisz jeszcze do tej oryginalnej formy świętowania?

– To był moment w którym była wspaniała ekipa, świetna atmosfera, przed meczami zastanawialiśmy się nie czy, ale ile bramek strzelimy rywalom. Nie da się tego powtórzyć – byliśmy wtedy elitą zawodników niechcianych gdzie indziej, takich, którzy nie spełnili oczekiwań w poprzednim klubie. W Wodzisławiu skomponowaliśmy wspaniały zespół, „goliliśmy” wszystkich równo, nie bojąc się Wisły, Legii i nikogo innego. Byliśmy wtedy „Rycerzami Wiosny”, a te cieszynki są już nie do powtórzenia. Tym żyła szatnia, tym żyli kibice czekając na kolejną „scenkę” i nowy pomysł. Dla mnie to zamknięty etap, ale mam nadzieję, że znajdzie się kiedyś ktoś jeszcze, kto w taki sposób podejdzie do dawania radości kibicom po strzeleniu bramki. A ja służę radą i kilkoma wskazówkami.

– Cieszynek zatem nie będzie, ale na gole w waszym wykonaniu wszyscy liczą. Jaki będzie wynik w Wodzisławiu?

– Zagrajmy na zero, strzelmy coś z przodu i przywieźmy do Radzionkowa trzy punkty. Do trzech razy sztuka – do tej pory w tym sezonie dwa razy na wyjeździe przegraliśmy jedną bramkę, teraz to my bądźmy o jedno trafienie lepsi.