Gospodarze mogli znakomicie wejść w mecz, gdyż już przed upływem sześćdziesiątej sekundy gry stanęli przed znakomitą szansą na otwarcie wyniku. Pawlusiński nie trafił jednak w światło bramki.
W 9 minucie Nieciecza po raz drugi uderzyła na bramkę Łukasza Skorupskiego, ale i strzał Lipeckiego z dystansu był niecelny.
Gra jednak była wyrównana, tylko z lekkim wskazaniem na niecieczan. A pierwsza szansa dla Ruchu przyszła w 10 minucie. Rzut rożny wykonał Adrian Świątek i aż prosiło się, by któryś z jego partnerów wepchnął piłkę do siatki w ogromnym zamieszaniu przed bramką. Ostatecznie akcję przerwał gwizdek sędziego, który zauważył przyjęcie piłki ręką przez Vladimíra Baláta.
W 26 minucie potężnie z rzutu wolnego uderzył Miłosz Przybecki, a futbolówka przeleciała tuż nad poprzeczką.
38 minuta przyniosła szansę Termalici. Będący z boku bramki Trafarski nie miał jednak miejsca by z bliska skierować do niej piłkę.
Odpowiedź Ruchu przyszła sześćdziesiąt sekund później. Z dalekiego rzutu wolnego piłkę w pole karne wstrzelił Mateusz Cieluch, minęli się z nią zawodnicy obu drużyn, ale zasłonięty Budka instynktownie zdołał sparować to uderzenie.
Po zmianie stron obraz gry nie zmienił się. Najpierw zakotłowało się pod bramką Ruchu w 51 minucie, co zakończył dobry blok radzionkowskiej defensywy. Po chwili strzał Lipeckiego zza pola karnego minął bramkę.
Napór gospodarzy nie przynosił efektów w postaci sytuacji bramkowych, a kiedy na taką zanosiło się w 60 minucie, skutecznym wejściem głową sytuację wyjaśnił Kamil Szymura.
W 62 i w 65 minucie Ruch spróbował strzałów zza szesnastki. Płaskie uderzenia Pawła Giela i Mateusza Maka łapał Budka.
I nadeszła decydująca 71 minuta. Po centrze z rzutu rożnego Palusińskiego na bramkę głową uderzył Cios, a stojący przed bramkarzem Cichos zmieniając tor lotu piłki skierował ją do siatki.
Ruch musiał ruszyć z atakiem. Strzał Pawła Giela z dystansu w 73 minucie był niecelny. Wolej Damiana Kaciczaka w 79 minucie został zablokowany. A dwie minuty później podbitą przez obrońców piłkę po uderzeniu Dawida Jarki z kłopotami wybił niemal z linii bramkowej bramkarz wespół z Ciosem.
Końcówka gry należała jednak do zespołu Termalicy Bruk-Bet. Próby Lipeckiego i Szałęgi z dystansu nie zmusiły jednak Skorupskiego do interwencji.