Bohaterem Radzionkowa został Adrian Świątek. W pierwszej połowie zmarnował sytuację sam na sam z Wyparło. W drugiej był gola już bardzo bliski, ale doświadczony bramkarz łodzian zdołał końcami palców sparować jego uderzenie w okolice spojenia słupka z poprzeczką bramki. Niespełna sześćdziesiąt sekund później, w 64 minucie gry, wypożyczony z Górnika Zabrze, a w przeszłości długo związany z Łodzią i z ŁKS-em napastnik w końcu dopiął swego, ładnym strzałem z woleja finiszując równie ładne dośrodkowanie Marcina Trzcionki.
Dużą aktywność pod bramką rywala wykazywał także Miłosz Przybecki, ale w dwóch dogodnych sytuacjach zabrakło mu precyzji.
Gdyby jednak zsumować sytuację tych dwóch piłkarzy Ruchu, i ogólnie wszystkie bramkowe sytuacje radzionkowian, okazać się może, że sam piłkarz gości – Kosecki – miał ich więcej. Już w pierwszych minutach mecz mógł on na swoim koncie mieć dwa gole. Ale nawet mając przed sobą pustą bramkę nie potrafił doń skierować futbolówki. Ostrzeliwać bramkę Ruchu próbował także Bykowski. Swoje szanse miał Mięciel. Ale bardzo pewnie spisywał się bramce Łukasz Skorupski, bądź w sukurs przychodzili mu defensorzy.
Ale, już przy prowadzeniu Ruchu najlepszą okazję dla gości zmarnował ich kapitan, Mowlik, pudłując z metra do pustej bramki. Piłkarz ten stał się antybohaterem meczu kiedy po jego ostrym wejściu w piłkarza Ruchu omal w doliczonym czasie gry nie doszło do bijatki pomiędzy graczami obu drużyn.
Sponsorem meczu Ruchu Radzionków z Łódzkim Klubem Sportowym była firma:
I choć to ŁKS przeważał, to jednak radzionkowianie wykazali się większą determinacją. Rozsądnie stopowali zapędy faworyta i sami wyprowadzali, jak się okazało, zabójcze kontry. A po dobrym, ale nie wygranym meczu w Katowicach, znów udowodnili, że przeciwko tym najgłośniejszym drużynom gra im się szczególnie dobrze. Jesienią piękną serię w Radzionkowie zakończył Piast Gliwice. Dziś to samo spotkało Łódzki Klub Sportowy, który mimo straty trzech punktów, nadal pozostaje głównym faworytem w walce o awans do Ekstraklasy.
A w końcu w kwietniu prawo do pełnego uśmiechu mają kibice Ruchu Radzionków, których decyzją administracyjną tylko niespełna tysiąć mogło zasiąść na trybunach. Ruch w końcu nie stracił gola, Ruch w końcu wygrał u siebie w 2011 roku. O czterech meczach tylko z jednym punktem i zaledwie jednym golem, nikt już w Radzionkowie nie pamięta.