Dawid Jarka – Można powiedzieć że trochę się wygłupiłem bo zapowiadałem że będzie strzelecki festiwal tymczasem nie oddaliśmy celnego uderzenia na bramkę. Ciężki był dziś mecz, wydaje mi się że rywal bardziej starał się tutaj nie przegrać niż zdziałać cokolwiek więcej. Nie mogliśmy jakoś dziś rozwinąć skrzydeł i trudno nam się grało. Byliśmy przyzwyczajeni do tego, że to my gramy z kontry a dziś zmuszeni byliśmy do rozgrywania ataku pozycyjnego. Inna sprawa że zimą graliśmy tylko na sztucznych nawierzchniach na których można pograć szybkie wymiany piłki a futbolówka tak nie odskakuje. Tymczasem dziś na tej murawie trudno się grało, zanim w ogóle przyjmowało się piłkę trzeba było sporej koncentracji by ją opanować. Patrząc na to z boku można było zadawać sobie pytania czemu gramy do tyłu i nie “klepiemy”. Gdyby ktoś grał na tym boisku wiedziałby że naprawdę trudno było o przyjęcie i dokładne rozegranie. Nie szukamy jednak usprawiedliwień, mamy nadzieję że wraz z kolejnymi meczami warunki będą lepsze i będzie można pograć więcej klepki. Brakło nam błysku, brakło ostatniego podania. Zazwyczaj byliśmy przyzwyczajeni do tego, że “Fosa” zagrywa ciekawe piłki, wypuszcza partnera w uliczkę, tymczasem dziś pierwszy raz wyszliśmy na mecz na takiej nawierzchni i ewidentnie nie byliśmy sobą. Nie może być więcej tak, że nie oddajemy celnego strzału na bramkę. Teraz jedziemy do Nowego Sącza po zwycięstwo a z tego co widzieliśmy na video nasze boisko przy ich murawie to Camp Nou. Tam dopiero jest jedno wielkie błoto. Chcielibyśmy wygrać skromnie wygrać, a obiecywany festiwal goli w naszym wykonaniu przenieść na najbliższy mecz u siebie.
Łukasz Skorupski – Tak się złożyło że ani ja ani mój vis a vis z Gorzowa nie mieliśmy dziś za dużo roboty. Cieszę się z dzisiejszego debiutu w barwach Ruchu chociaż uważam że przy jednej z sytuacji mogłem zachować się lepiej, kiedy źle obliczyłem tor lotu piłki i lekko się poślizgnąłem ale udało się ten błąd naprawić . Kończymy mecz z czystym kontem z tyłu i to cieszy. Z drugiej strony zdecydowanie liczyliśmy dziś na trzy punkty i możemy być trochę zawiedzeni. Bierzemy jeden punkt, czekamy na następny mecz i miejmy nadzieję że wtedy zgarniemy już komplet oczek.
Mateusz Cieluch – Cieszę się, że trener mi dziś zaufał i desygnował do gry od pierwszej minuty. Już w sparingach bywałem ustawiany na tej nominalnej “szóstce” czyli na pozycji defensywnego pomocnika i myślę że dziś nie wyglądało to tragicznie. Wydaje mi się, że wywiazałem się ze swoich zadań. Całe życie grałem na boku pomocy ale nie jest to dla mnie istotne – będę grał tam gdzie trener mnie wystawi i liczę na jego zaufanie. Najważniejsze dla mnie że gram. Mogliśmy dziś wygrać ale mogliśmy też przegrać. Pierwszy mecz to zawsze niewiadoma, my długo na niego czekaliśmy. Sami byliśmy ciekawi jak to dzisiaj wypadnie. Musimy się cieszyć z tego puntku bo każde “oczko” jest bardzo cenne. Nie można lekceważyć tego Gorzowa, mimo kłopotów i znaków zapytania co do ich przybycia na to spotkanie gryźli trawę przez całe spotkanie walcząc o każdy metr boiska. Ten mecz pokazał nam, że to że straciliśmy tu tylko dwa gole i jesteśmy mocni na swoim terenie nie znaczy że rywale będą się przed nami kładli. Każdy miał jakieś wizje, że będzie łatwo pięknie i przyjemnie ale boisko te plany zweryfikowały. Zagraliśmy dziś to na co było nas stać, z każdym meczem powinno być lepiej i będziemy inkasować już po trzy punkty.