Ruch, choć targany kłopotami, zapowiadał walkę w Polkowicach o pierwsze wyjazdowe punkty w pierwszoligowym sezonie.
Początek gry wskazywał, że jest to cel realny, bo goście w pierwszych minutach łatwo dochodzili do sytuacji strzeleckich sprzed szesnastki Górnika. W 4 minucie skutecznego strzału nie oddał jednak Piotr Rocki, ale już próba Tomasz Foszmańczyka w 6 minucie sprawiła sporo kłopotu Szymańskiemu.
W tej samej minucie gry z pierwszą akcją ruszyli polkowiczanie, ale w dużym zamieszaniu na przedpolu bramki Seweryna Kiełpina nie udało im się oddać strzału. W 9 minucie piłka znalazła się w bramce Ruchu po uderzeniu Grzybowskiego, ale gol ten nie mógł zostać uznany – napastnik Górnika był na pozycji spalonej.
Po szybkim wznowieniu gry czujność Szymańskiego strzałem z dystansu sprawdził Miłosz Przybecki, i znów golkiper miejscowej drużyny zmuszony był do interwencji.
W 11 minucie w dobrej sytuacji znalazł się Żmudziński, by nie opanować zagrywanej mu przez partnerów piłki. Aż wreszcie w 12 minucie w starciu w polu karnym padł Grzybowski, a sędzia bez wahania wskazała „na wapno”, choć decyzja ta wywołała zdziwieniu piłkarzy, ale i dużej części zgromadzonych na trybunach kibiców.
Do ustawionej na jedenastym metrze piłki podszedł sam poszkodowany, i posłał futbolówkę metr nad poprzeczką bramki. Wyśmienita sytuacja na prowadzenie dla gospodarzy przepadła, nie było nawet pierwszego celnego strzału w kierunku „świątyni” Kiełpina.
Doświadczony polkowicki napastnik za wszelką cenę chciał się zrehabilitować na zmarnowany rzut karny, ale jego uderzenie z 15 minuty z dystansu było niecelne, w 22 minucie po efektownym dryblingu w polu karnym stracił ostatecznie piłkę, by w minucie 27 ponownie spudłować z dalszej odległości.
W międzyczasie swoje szanse miał i Ruch. W 23 minucie w polu karnym powalony został Foszmańczyk. Mimo protestów gości sędzia tym razem nie zdecydował się wskazać na oddalony od bramki o jedenaście metrów punkt. Minutę później z daleka bardzo niecelnie uderzył Marcin Kowalski.
W 31 minucie znów z dystansu spróbowali gospodarze, ale i strzał Bilińskiego był okazał niecelny.
Sześćdziesiąt sekund później pierwszy raz, nie licząc rzutu karnego, w poważnych opałach znalazł się Kiełpin, ale odważnym wyjściem pod nogi rywala nie pozwolił oddać mu strzału.
W końcu 34 minuta przyniosła pierwszy strzał w światło jego bramki, ale radzionkowski golkiper nie dał się zaskoczyć groźnej próbie Żmudzińskiego.
Do końca pierwszej połowy gra przeniosła się już do środka pola. Ale w 37 minucie po centrze Tomasza Rzepki Szymański wypuścił piłkę z rąk, jednak stojący przy nim Rocki nie zdołał ruszyć po bezpańską piłkę na czas.
Tuż po przerwie swoją szansę miał Ruch, ale Marek Suker nie mógł sięgnąć głową o centymetry za wysokiej centry w 46 minucie, a Rocki nie dogonił spadającej przed bramkę piłki.
Potem z ofensywną ruszył Górnik. W 47 minucie Ruch przed stratą gola uchronił ofiarnym wślizgiem Kamil Szymura, blokując uderzenie z bliska Piotrowskiego. W 51 minucie odchylony Piątkowski nie mógł oddać celnego strzału głową, a minutę później próba z dystansu piłkarzy z Polkowic okazała się niecelna.
Kiełpin w opałach znalazł się 53 minucie, kiedy mocno w samo okienko przymierzył Salamoński. Bramkarz Ruchu musiał wyciągnąć się „jak struna” by sparować to uderzenie. Po chwili, po rzucie rożnym, znów „Sewi” zmuszony był do interwencji, tym razem łapiąc zgraną na przedpole jego bramki piłkę.
Z czasem jednak inicjatywę zaczynali osiągać przyjezdni. W 55 minucie Szymański dalekim wyjściem z bramki uprzedził Sukera.
Sześćdziesiąt sekund potem oglądano pierwszą z serii czterech znakomitych sytuacji dla radzionkowian. Foszmańczyk dostał piłkę kilkanaście metrów przed bramką od Rockiego, i posłał mierzony techniczny strzał w długi róg bramki. Piłka minęła interweniującego Szymańskiego i trafiła w wewnętrzną część słupka, odbijając się jednak od niego nie w światło bramki, a po koźle wychodząc w pole, gdzie jednak nie miał kto jej dobić.
W 58 minucie z dystansu strzelił Grzybowski, ale piłka przeleciała wysoko nad poprzeczką.
Minuta 61 przyniosła zamieszanie w polu karnym Górnika, w którym jednak zabrakło strzału.
Ten padł minutę później. Po szybkiej akcji Suker uwolnił się spod opieki obrońców w polu karnym, ale uderzył ponad bramką, łapiąc się za głową. A z lewej strony znakomicie wychodził mu Przybecki, który mógł stanąć oko w oko z Szymańskim.
W minucie 67 Suker znalazł się w jedszcze lepszej sytuacji, kiedy zwiódł obrońców i miał otwartą drogę do bramki. Znów jednak nie trafił w jej światło, tym razem przenosząc już futbolówkę centymetry nad poprzeczką.
Ale w minutę później „Cidry” doczekały się prawidłowo zdobytego gola. Foszmańczyk był sam przed murem obrońców, ale odważnie zdecydował się na drybling przed polem karnym, kończąc go strzałem w samo okienko bramki. Piłka odbiła się od porzeczki, opadła tuż za linię bramkową, i wróciła w pole. Spóźnieni za akcją sędzia liniowy i główny gola jednak nie dostrzegli, ku konsternacji piłkarzy Ruchu i dużym zdziwieniu nawet miejscowych piłkarzy i kibiców. Pomeczowa powtórka tej sytuacji na video wykazała, że piłką z całą pewnością wpadła do bramki!
W minucie 69 ostro piłkę w pole karne wstrzelił Kowalski, a futbolówka mimo niepewnej interwencji Szymańskiego minęła słupek.
Końcówka gry należała jednak do gospodarzy. W 74 minucie w dobrej sytuacji Piątkowski trafił wprost w Kiełpina. W 80 i 81 minucie dwa rzuty wolne z około dwudziestu, dwudziestu pięciu metrów przed bramką wykonywał Salamoński. Ale tak uderzenie z okolic lewego narożnika pola karnego, jak i prawego, wpadało wprost w ręce dobrze interweniującego golkipera Ruchu.
Aż w końcu przyszła 83 minuta, kiedy po stracie w środku pola z kontrą ruszyli polkowiczanie. Piotrowski zwiódł na skrzydle Rzepkę i zacentrował tuż przed bramkę. Jacek Wiśniewski z Szymurą przegrali pojedynek powietrzny w piątce, źle do piłki wyszedł Kiełpin, i główka Piątkowskiego z bliska łatwo wpaść mogła do siatki.
Ruch ruszył do dramatycznego odrabianie strat ryzykując stratę drugiego gola po kontrach. W 90 minucie po jednej z nich strzał odbijać musiał Kiełpin. W doliczonym czasie gry nie dał się pokonać też Grzybowskiemu. By wreszcie, kiedy strzał Foszmańczyka obrońca podbił głową na rzut rożny, ruszył na pole karne rywali, by ci szybko przyjęli piłkę i ruszyli na pustą bramkę Ruchu. Wracający Kiełpin nie wyłuskał wślizgiem na środku boiska futbolówki, i Piotrowski ruszył tylko przeciwko jednemu obrońcy Ruchu, mając możliwość zagrania do wychodzących partnerów. W jaki sposób w tej sytuacji nie zdobył gola – uderzył do pustej bramki z kilkunastu metrów nad poprzeczką – pozostanie jego słodką tajemnicą.
Drugi mecz wyjazdowym podopiecznych trenera Rafała Góraka w lidze przyniósł drugą minimalną porażkę. Licząc rozgrywki pucharowe jest to już czwarty powrót z wyjazdu „na tarczy” w tym sezonie. Kolejnych punktów Ruch szukać będzie musiał u siebie, w pojedynku z Niecieczą.