Cenne zwycięstwo, bo z mocnym rywalem. Wypowiedzi po Rozwoju.

Trener Marcin Dziewulski:
Wiedzieliśmy, że zespół Rozwoju jest mocny piłkarsko, że występująca w nim młodzież ma już niemałe umiejętności piłkarskie, które jednak wymagają ukształtowania, czasu aby okrzepnąć. Poprzeczkę mieliśmy więc zawieszoną wysoko, a sam mecz rzeczywiście okazał się dla nas trudny. Jedna i druga drużyna miała w nim swoje momenty, więc tym większe słowa uznana dla mojej drużyny, że potrafiła wyciągnąć z tego trzy punkty. Bramkę straciliśmy przez własne gapiostwo przy szybko rozegranym stałym fragmencie gry. Podobnie było w Ornontowicach. I podobnie jak tam, nie tyle stracona bramka, co złość samych na siebie za sposób w jaki ona padła, pozwoliła nam szybko odpowiedzieć, i potem szybciej przedostawać się w pobliże bramki, i w efekcie poprawić drugim golem, który dał nam zwycięstwo. Choć momentami w końcówce drżeliśmy o wynik, to jednak w końcowym rozrachunku wygraliśmy tym, że ta drużyna potrafi walczyć o siebie, pokazuje charakter i ma ten ząb. Mamy piąte z rzędu ligowe zwycięstwo, fotel lidera tabeli, to coś czego dawno nie było. A to pokazuje, że z tej grupy ludzi tworzy się ciekawy monolit.

Miłosz Ćwielong:
Muszę przyznać, że Rozwój postawił nam poprzeczkę bardzo wysko, a to zwycięstwo, choć w mojej opinii zasłużone, wcale nam łatwo nie przyszło. To młodzi zawodnicy naprawdę dobrze potrafiący już grać w piłkę. Widzieliśmy, że wyjdą trójką stoperów i wahadłowymi, przez co będą mięli przewagę na bokach. Przez większość czasu pierwszej połowy udawało nam się ich odcinać, ale w końcówce złapali swój rytm i zmusili nas do cofnięcia się do obrony. Uważam, że druga połowa była już zdecydowanie dla nas, choć rywal także kilka razy naszej bramce zagroził. No i przede wszystkim otworzył wynik. Szybko rozpoczęli z boku, dobrze posłali piłkę, a my nie zdążyliśmy się ustawić. Z naszej perspektywy bramka z przypadku, której bardzo szkoda, bo naprawdę chcieliśmy u siebie jak najdłużej utrzymywać czyste konto. Myślę, że na takie sytuacje musimy zwracać szczególną uwagę, musimy nie tracić koncentracji, bo w podobnych okolicznościach straciliśmy też bramkę w Ornontowicach. Ten gol trochę podciął nam skrzydała, ale na szczęście mieliśmy dzisiaj w składzie potężnego byka, jakim jest Bartek Nawrocki. Najpierw znakomicie odnalazł się przed bramką, a potem świetnie wykończył sytuację. Widziałem, że ucieka obrońcy i chciałem dorzucić mu taką idealną piłkę. Super, że to mi się udało. Cieszymy się ze zwycięstwa i lecimy po kolejne trzy punkty.

Bartosz Nawrocki:
Dotąd w trzech meczach zagrałem około godziny, i nie ukrywam, że to dla mnie rozczarowanie. Dlatego kiedy pojawiam się na boisku, staram się tą szansę wykorzystać jak najlepiej. Dziś to mi się udało. Bardzo dobrze, że ta wyrównująca bramka padła tak szybko. Źle weszliśmy w drugą połowę, szybko tracąc gola, i gdybyśmy dłużej musieli czekać na tą bramkę to mogłaby się, szczególnie przy tak dobrze jak Rozwój ustawionym rywalu, wprowadzać nerwowość. A tak zeszło z nas ciśnienie, i szybko poprawiliśmy drugą bramką, a uzyskanego prowadzenia nie oddaliśmy już do końca. Cieszymy się z tego zwycięstwo, tym bardziej, że Rozwój okazał się najmocniejszym przeciwnikiem sposród tych, z którymi dotąd graliśmy.