– W Ruchu Radzionków pojawiłeś się na testach pół roku temu i przekonałeś już wtedy sztab szkoleniowy do swojej osoby. W efekcie czego z miejsca stałeś się teraz nowym bramkarzem żółto-czarnych. Dlaczego trafisz zatem do Radzionkowa dopiero teraz, a nie zimą?
– Rzeczywiście byłem już zdecydowany na przejście do Ruchu Radzionków zimą, sam klub także widział mnie już wtedy w drużynie. Niestety prezes Górnika Piaski postawił za mnie zaporową cenę. Mógł to zrobić, bo byłem na karcie amatora. I z tego prozaicznego powodu tego transferu nie udało się wtedy przeprowadzić. Cieszę się bardzo, że klub o mnie pamiętał i że teraz z miejsca zaoferował mi kontrakt.
– W międzyczasie drużyna awansowała z czwartej ligi do trzeciej…
– I to jest wielki handicap tej sytuacji. Ale prawdę mówiąc byłem po słowie z trenerem już wcześniej, i tak czy tak, czy Ruch wywalczyłby awans czy też zostałby w czwartej lidze, do Radzionkowa byłem zdecydowany trafić.
– Niezależnie czy byłaby to czwarta czy trzecia liga, z pewnością przychodzisz tu z ambicjami by zostać pierwszym bramkarzem. Jak zapatrujesz się na rywalizację z Rafałem Strzelczykiem, wychowankiem klubu, który wiosną miał pewne miejsce między słupkami, i który spisywał się dobrze, między innymi będąc pewnym punktem zespołu w barażach z Polonią Bytom?
– Oboje ciężko pracujemy na treningach, widać też po nas obu, że faktycznie mamy ambicję gry w pierwszym składzie. Po tym co na razie obserwuję, powiedziałbym, że te nasze szanse rozkładają się pół na pół i trenerzy też nie dają jak dotąd poznać, na którego z nas zamierzają stawiać. Myślę, że to będzie się ważyło do ostatniej chwili przed pierwszym meczem. Ja daję z siebie wszystko podczas treningów i meczów sparingowych, i tak będzie nadal. Wydaje mi się, że decydująca będzie dyspozycja w ostatnim sparingu i postawa na treningach w ostatnim tygodniu przygotowań.
– Od lat w Ruchu Radzionków był raczej z góry założony podział kto jest pierwszym bramkarzem, a kto drugim. Ty w swoim poprzednim zespole także miałeś pewne miejsce między słupkami.
– Przez ostatnie dwa i pół roku faktycznie grałem wszystko od dechy do dechy i dla wszystkich było jasne, że gdy trener rozpisywał skład to moje nazwisko się w nim pojawiało. Bardzo bym chciał by w Ruchu Radzionków było podobnie. Na razie jednak jest ostra rywalizacja, i to jest na pewno dla mnie, ale i dla Rafała nowe doświadczenie. Myślę, że na tym oboje skorzystamy. A ten, kto ją wygra – mam nadzieję, że to będę ja – będzie musiał w każdym spotkaniu być pewnym punktem drużyny, bo rywal będzie utrzymywany cały czas w gotowości.
– W każdy razie od początku widać, że kontakt z drużyną bardzo szybko złapałeś. Od pierwszych chwil w pierwszym sparingu głośno z bramki dyrygujesz zespołem, podpowiadasz partnerom z obrony jak mają się ustawiać.
– Faktycznie w drużynie czuję się już bardzo dobrze. Ale to, że tak żyję w bramce to przede wszystkim kwestia charakteru. Nie potrafiłbym stać cicho, dużo lepiej się czuję starając się cały czas śledzić grę i próbując podpowiadać kolegom. Z bramki bardzo dobrze widać jak porusza się linia defensywna i poszczególni piłkarze. Na razie zgrywamy się, trener próbuje też nowej taktyki, i póki co obronie zdarza się czasami trochę zagubić, a wtedy moja podpowiedź może być tak na gorąco bardzo cenna. Z każdym treningiem i sparingiem będziemy nad zgraniem pracować i myślę, że już od pierwszego meczu to zaprocentuje.