Dobry początek – wypowiedzi po meczu w Łaziskach Górnych

Trener Marcin Dziewulski:
Odetchnęliśmy z ulgą po ostatnim gwizdku sędziego. Pierwsze mecze po przerwie zimowej są zawsze niewiadomą. Zwykle o tej porze roku dodatkową trudnością jest także jakość boisk. Choć akurat to w Łaziskach było dobrze przygotowane. Uważam, że jak na pierwszy mecz pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony. Wyszliśmy na boisko z determinacją, jasnym planem na ten mecz, który wykonaliśmy. Chłopcy na to zwycięstwo zapracowali bardzo mocno, bo zostawili na murawie kawał zdrowia. Byliśmy konsekwentni i wyszarpaliśmy pierwszą, a potem drugą bramkę. To były nasze nagrody za dobrą postawę. Cieszy bardzo to, że skutecznie zabezpieczyliśmy własną bramkę. Na rozgrzewce przed meczem straciliśmy przecież naszego kluczowego stopera, który także ze względów taktycznych na ten mecz był dla nas bardzo istotny. Trzeba było podjąć szybkie decyzje, zawodnika przygotowanego do gry z boku przesunąć na środek obrony, a na ten bok cofnąć skrzydłowego. Szymon Turczyn z Mateuszem Pietrygą spisali się jednak bardzo dobrze i zasłużenie w szatni po meczu jako pierwsi dostali brawa. Wielki szacunek dla całej drużyny. Za nami trudny okres przygotowawczy, w którym mieliśmy dużo kontuzji i urazów. Mimo tego zaczynamy od zwycięstwa z naprawdę trudnym rywalem. Jestem przekonany, że Polonia Łaziska będzie w tej rundzie punktować.

Amine Boudguiga:
Bardzo się cieszymy, że tak dobrze rozpoczęliśmy rundę. Styl może pozostawiał trochę do życzenia, ale liczy się końcowy wynik. Byłem w grze może pół minuty, kiedy zdobyliśmy pierwszą bramkę. Gdy wchodziłem na boisko powiedziałem do trenera Jacka Jankowskiego, że na pewno sam strzelę gola, i słowa dotrzymałem. Nie wiem czy w ogóle to nie była najpiękniejsza bramka, jaką strzeliłem w Ruchu Radzionków. Zobaczyłem, że bramkarz jest poza polem karnym i ani chwili się nie zastanawiałem. W ogóle z Polonia Łaziska gra mi się dobrze – jesienią też im strzeliłem gola i miałem asystę, w zeszłym sezonie w meczu z nim także trafiłem do siatki.