Dotrzymywali kroku. Ruch Chorzów – Ruch 2:1

Kilkanaście stopni poniżej zera – tyle wskazywały termometry w czasie sparingowego starcia, w którym w Bielsku-Białej Ruch Radzionków podejmowany był przez Ruch Chorzów. W tych anormalnych warunkach, jak na piłkarski mecz, ambitnie grający drugoligowcy dzielnie dotrzymywali kroku aktualnie czwartej drużynie Ekstraklasy, która do gry wystawiła zdecydowaną większość dobrze znanych z boisk najwyższej ligi w Polsce zawodników.

Pierwsza akcja meczu przyniosła strzał Martina Matúša zza linii szesnastu metrów, który przeleciał ponad bramką.
Potem jednak wyżej notowany Ruch, dzięki wysokiemu pressingowi, sprawiał dużo problemów obronie rywala. Lecącą w stronę bramki piłkę ciałem zablokował Damian Kaciczak, a strzał Straki złapał łatwo Seweryn Kiełpin.
Ale już w 12 minucie po raz pierwszy wyciągać musiał futbolówkę z siatki. Z prawego skrzydła dośrodkował Flis, a z najbliższej odległości, wyprzedzając obrońców, trafił Niedzielan.
„Cidry” próbowały odpowiedzieć, ale długo trudno było im przebić się z piłką pod bramkę rywala. Próba z dystansu Tomasza Foszmańczyka była bardzo niecelna. W końcu serią ślicznych zagrań z pierwszej piłki radzionkowianom udało się wyminąć chorzowską defensywę, ale wychodzący pod linię końcową pola karnego Pilarz uprzedził Macieja Manelskiego. Matúš spróbował uderzenia zza szesnastki, ale bez powodzenia. Wreszcie ten sam piłkarz odważnie wpadł z piłką w pole karne, ale zabrakło partnerów, którzy dołożyliby nogę do zagranej wzdłuż linii bramkowej piłki.
Po krótkim odpoczynku do ataków wrócił Ruch Chorzów. Sam z piłką z boku pola karnego znalazł się Grzyb, ale jego zagranie złapał Kiełpin, uprzedzając już czyhających na piłkę napastników. Bramkarz drugoligowca złapał także strzał Zająca.
Ale w 31 minucie znów był bezradny. I znów do jego bramki trafił z najbliższej odległości Niedzielan, tym razem jednak dostając piłkę po centrze z lewego skrzydła.
Uderzenie z rzutu wolnego w wykonaniu Zająca był niecelne.
W odpowiedzi po ładnej akcji Foszmańczyka zablokowany został strzał stającego na piątym metrze Matúša.
„Niebiescy” za sprawą Stawarczyka sprawdzili jeszcze czujność Kiełpina, ale końcówka pierwszej części gry przyniosła więcej szans „Cidrom”. W dużym zamieszaniu w polu karnym Pilarza nie udało się oddać strzału, ale w kolejnej akcji zabrakło już centymetrów. Odbita od obrońcy piłka spadła pod nogi Adama Kompały, który z kilku metrów, stojąc sam przed bramką, natychmiast uderzył, by po chwili złapać się za głowę, bo piłka przeleciała tuż obok słupka.

Niespodziewanie, po wielu zmianach w obu drużynach w przerwie meczu, to Ruch Radzionków od pierwszych minut drugiej części gry zaczął zyskiwać inicjatywę. Strzał Piotra Giela zza pola karnego był niecelny.
Ruch Chorzów odpowiedział szybką akcją, po której Kiełpin z trudem odbił przed sobie strzał głową z bliska Sobiecha, by po chwili poradzić sobie także z mocną dobitką. Strzelał także Janoszka zza linii pola karnego, jednak nie trafiając w bramkę.
Pod drugą bramką mocny płaski strzał Marcina Dziewulskiego zatrzymał się w gąszczu nóg wychodzących z pola karnego po rzucie rożnym zawodników. Ale parę chwil później, w ciągu dwóch minut, dwukrotnie w znakomitych sytuacjach znajdował się Piotr Giel, który sam wbiegał z piłką przed bramkę Matrasa. Za pierwszy razem, po prostopadłym dograniu od Dziewulskiego, trafił we wracającego obrońcę, a za drugim, szukając partnerów, zagrał im nie w tempo.
Kontra czwartej drużyny Ekstraklasy znów wpędziła w opały Kiełpina, który z trudem odbijał strzał z kilku metrów Janoszki.
Uderzenie Adriana Mielca zza pola karnego było niecelne. Ale płaski strzał Sebastiana Gielzy powinien był przynieść żółto-czarnym pierwszego gola. Futbolówka musnęła jednak słupek, wychodząc  poza linię końcową. Druga próba Gielzy, tym razem z dystansu, została zablokowana, a strzał z rzutu wolnego Mielca przeszedł wysoko ponad poprzeczką. Gielza spróbował po raz trzeci uderzeniem tuż zza linii szesnastu metrów, które „na raty” bronił Matras. Po kolejnej szybkiej akcji i wrzutce z lewego skrzydła, nieczysto główkował Piotr Giel, ale do piłki dopadł Marcin Trzcionka, który strzelił mocna na bramkę. Gdyby nie interwencja obrońcy, który podbił piłkę ponad poprzeczkę, w sporych kłopotach byłby bramkarz z Chorzowa.
W końcu „Cidry” doczekały się swojego gola. Dośrodkowanie Piotra Łopucha z rzutu wolnego na bramkę strzałem głową z bliska zamienił Piotr Giel.
I kiedy wydawało się, że Ruch Radzionków pójdzie za ciosem, ostatnie słowo należało do Ruchu Chorzów. Lecącą w same okienko bramki piłkę po strzale Janoszki zdołał jednak odbić Robert Widawski.

Mimo porażki, lider drugiej ligi, szczególnie w drugiej połowie, pozostawił po sobie w Bielsku-Białej bardzo dobre wrażenie.