– Przed Ruchem pierwszy mecz w ligowym sezonie. Dla Pana tym samym debiut w nowych barwach, czy może na to jednak za wcześnie?
– Wydaje mi się, że można spodziewać się debiutu. Zagrałem trochę meczów w Ekstraklasie i na jej zapleczu a to powoduje że mam spore doświadczenie. To był chyba główny powód dla którego zostałem zaproszony do gry w Ruchu. Muszę być więc od pierwszego meczu gotowy do gry. Zdaję sobie sprawę, że mój okres przygotowawczy nie wyglądał tak jak powinien, ale z wydolnością i szybkością nigdy nie miałem problemów. Z treningu na trening powinno być tylko lepiej. Mam nadzieję, że nie będzie potrzebne dużo czasu by wrócić do formy.
– Parafowanie umowy z “Cidrami” to prawdziwy “rzut na taśmę”. Do zespołu dołączył Pan już po ostatnim tego lata sparingu. Temat gry w Ruchu pojawił się tak późno, czy długo trzeba było się nad nim zastanawiać?
– Temat mojego przejścia do Ruchu pojawił się wcześniej ale przyznam się szczerze że nie byłem pewny mojego rozstania z Piastem. Chciałem być w stu procentach przekonany do tego jak wygląda moja sytuacja prawna. Z jednej strony można mówić że na Narutowicza trafiam “rzutem na taśmę”, z drugiej okienko kończy się przecież za ponad miesiąc i do tego czas u wiele mogło się wydarzyć. Były inne propozycje, tak z niższych lig jak i z zaplecza Ekstraklasy ale dla mnie numerem jeden z powodu szczebla rozgrywek i bliskości do domu był Radzionków. Odrzucałem wszystko co mogłem odrzucić bo nie chciałem grać powyżej 50 czy 60 kilometrów od miejsca zamieszkania. Nie jestem człowiekiem który lubi przeprowadzki i dalekie dojazdy. Mam rodzinę, do życia rodzinnego się przyzwyczaiłem.
– Odnośnie rodzinnego życia – Ruch słynie z tego, że domowa atmosfera panuje w jego szatni co często ratowało już klub przed trudnymi sytuacjami. Jakie są Pana pierwsze wrażenia w “Cidrach”?
– Powiem szczerze, że jestem naprawdę pod wrażeniem. Mając w pamięci ostatnią rundę w Piaście gdzie z tą atmosferą nie było zbyt rewelacyjnie muszę przyznać że tutaj jest z tym o niebo lepiej. W klubie grają młodzi chłopcy, każdy ma prawdziwą fantazję i miło na to wszystko popatrzeć. Aż sam z tego wszystkiego czuję się jakbym odmłodniał (śmiech).
– Piotr Rocki często wspomina że dla niego też ogromną motywacją jest śledzenie postępu młodszych, pracowitych kolegów. Pan ma podobne podejście?
– Tak, bo o to w tym wszystkim chodzi. Najważniejsze żeby niczego w szatni nie zepsuć, bo naprawdę atmosfera i młodość może być siłą tej drużyny.
– Pora na przedstawienie się kibicom – na jakiej pozycji widzi się Jarosław Kaszowski i jakie jego mocne strony powinniśmy obserwować?
– Nie będę sam opowiadał o moich atutach, nie chcę się oceniać. Całe życie grałem przede wszystkim na prawej stronie pomocy lub obrony. W jakiej roli będzie mnie widział trener Skowronek to dopiero zobaczymy.
– Jest Pan już zmęczony ciągłymi pytaniami o rozstanie z Piastem ale trudno do tego nie wracać. Klub zaprezentował nowe stroje z wtopionym hasłem “Ciderland1919” – dla Jarosława Kaszowskiego nie trzeba było robić specjalnej wersji z odniesieniem do klubu w którym spędził Pan całe życie?
– (śmiech) Nie, nie ma Piasta. Byłem w tym klubie kilkanaście lat ale trzeba o tym wszystkim zapomnieć. Nie można żyć przeszłością – trzeba unieść głowę do góry, mam nadzieję, że przeciwko Piastowi uda mi się zagrać.
– Jest małe odliczanie do tego meczu?
– Nie, nie ma o tym mowy. Spokojna głowa i nie ma się co napinać. Teraz najważniejsze są pierwsze mecze w lidze i na nich skupiam się w stu procentach.
– To prawda – otwarcie sezonu będzie ważne a Ruch od początku powinien puntkować by unikać niepotrzebnej presji i nie skazać się na pogoń za innymi zespołami.
– Pewnie że tak, ale przecież tak naprawdę każdy zespół w lidze musi podejść do tego podobnie. Pierwsze trzy, cztery mecze powinny pokazać na co nas stać. Chcę pomóc w tym by Ruch nie tylko nie tracił zbyt wielu bramek ale i by te gole strzelał. “Cidry” mają niezłą ofensywę i mam nadzieję że potwierdzimy to kolejnymi trafieniami.
– Na decyzję o grze w Radzionkowie miały wpływ ubiegłoroczne zwycięstwa Ruchu właśnie z gliwickim Piastem?
– Wpływu nie miały, ale przyznaję że Radzionków w całym sezonie bardzo mi się podobał. Nie tylko w meczach które jeszcze w barwach Piasta przegrywaliśmy z “Cidrami”. Z nami Ruch też grał dobrze i był moment w którym myślałem sobie czy sam pasowałbym do tej drużyny. Okazało się że życie układa przewrotne scenariusze i właśnie trafiam na Narutowicza.