Toczony przy garstce publiczności mecz mógł potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby radzionkowianie wykorzystali jedną ze swoich znakomitych okazji w pierwszych dziesięciu minutach. Sami przed bramkarzem Polkowic byli Szymon Skrzypczak i Marcin Trzcionka, ale obaj fatalnie pudłowali. A rzucane przez Piotra Rockiego prostopadłe piłki stworzyły te dwie okazje, ale też wyprowadziły kilka razy Ruchu do takiej sytuacji, gdzie wystarczyły tylko lepiej podać.
Tymczasem to gospodarze objęli prowadzenie. W 14 minucie obrońcy pozowolili na strzał szczelnie obstawionemu Wacławczykowi, Mateusz Mika to mocne uderzenie zdołał sparować, ale dobitka Podstawka to pustej bramki był formalnością.
Cidry szybko wyrównały za sprawą duetu Michał – Mateusz Mak, i wydawać się mogło, że kolejne bramki to kwestia czasu, bo wciąż z dużą łatwością radzionkiowianie omijali linię środkową rywala, którego zagrania raz po raz irytowały trenera Kubota i zgromadzonych na trybunach kibiców.
Ale to właśnie oni zeszli na przerwę prowadząc. To wszystko dzięki celnym strzału wolejem Piątkowskiego w 30 minucie.
Zanim obie drużyny weszły jeszcze w drugą połowę, Polkowice już prowadziły 3:1. Trudno powiedzieć czy Podstawek strzełał czy próbował zagrywać przed bramkę, ale w efekcie zdobył swojego drugiego gola w tym meczu.
Ruch rzucił wszystkie siły do ataku, ale niezwykle zdyscypilniwanie bronili się gospodarze, nie dopuszczając gości do żadnych sytuacji. Z czasem widząc kłopoty rywala w ataku i jego słabnącą wiarę w wyrównanie stanu meczu zaczęli śmialej kontrować w końcówce. Stąd dobre sytuacje Piątkowskiego.
Ruch najbliższy kontatkowego gola był po sytuacjnym strzale Damiana Michalika w dystansu, którego jednak minęło słupek.
Choć bramka Mateusza Maka była pierwszą w historii Ruchu Radzionków w Polkowicach, to marna to pociecha. Ruch znów bez punktów, znów z kłopotami w grze defensywnej, znów z nieskutecznością w ataku. A broniące się przed spadkiem zespoły coraz bliżej…