Marcel Gieroń: To mój najlepszy czas w Ruchu

– W końcu doczekałeś się tu prawdziwej szansy!
– Tak, bardzo się z cieszę, że w końcu to nastąpiło. Jestem tutaj już przecież trzeci rok. Ale też w dużej części fakt, że tak długo musiałem czekać na otrzymanie szansy regularnej gry wziął się stąd, że miałem duże problemy z kontuzjami – najpierw borykałem się kostką, potem miałem uszkodzone wiązadła w kolanie. Ale od początku tego sezonu szczęśliwie ze zdrowiem jest wszystko w porządku, i zaowocowało to tym, że faktycznie nastał dla mnie najlepszy czas odkąd jestem w Ruchu Radzionków. Gram regularnie, wychodzę w wyjściowej jedenastce. Nie liczę ile to już trwa meczów, ale mam takie wrażenie, że rozegrałem w tym czasie więcej pełnych spotkań, niż w tym całym poprzednim okresie w czwartej lidze. Oby ta seria trwała jak najdłużej.

– Można powiedzieć, że stałeś się amuletem drużyny, bo dopiero jak pojawiłeś się w składzie skończyła się seria porażek, zaczęły się też pierwsze mecze z czystym kontem zespołu.
– Faktycznie, coś w tym jest. Pierwszy raz w lidze wyszedłem przecież w meczu z Wartą w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie zdobyliśmy pierwszy punkty po czterech porażkach i po raz pierwszy nie straciliśmy bramki. I też od tego momentu zaczęliśmy lepiej grać i lepiej punktować. Tylko z Górnikiem II w Zabrzu zeszliśmy z boiska pokonani, ale myślę, że swojej postawy w tym spotkaniu nie musimy się wstydzić, w przeciwieństwie do tych porażek, które notowaliśmy wcześniej.

– Poprawa wyników zbiegła się jednak także z powrotem przez trenera Kamila Rakoczego do gry czwórką obrońców ustawionych w linii. Gdy graliście wcześniej trójką stoperów na boisku w ogóle Cię nie oglądaliśmy. Czy to jest może tak, że Ty po prostu nie odnajdywałeś się w jednym ustawieniu, a z kolei dobrze radzisz sobie w drugim?
– Nie, nie ma takiej zależności. Myślę, że to przypadek, że tak akurat się w moim przypadku to zbiegło. Po porażkach trener szukał zmian, niektórzy obrońcy grający wcześniej byli w słabszej formie czy mieli problemy z kontuzjami, i tak znalazło się miejsce dla mnie. Skoro od tego czasu gram reguralnie, to najwidoczniej zostawiam po sobie dobre wrażenie. Na pewno w trzymaniu miejsca w jedenastce pomaga mi też fakt, że od tego czasu ogólnie jako cała drużyna zaczęliśmy wyglądać lepiej. Oby tak dalej. Na pewno nie jest jednak tak, że jestem dedykowany tylko pod jedno ustawienie taktyczne.

– Ostatnie dwa tygodnie to najpierw mecz z Górnikiem II Zabrze, w którego składzie w linii ataku i na skrzydłach biegali piłkarze znani z Ekstraklasy, a potem szalony mecz pucharowy z Gwarkiem Tarnowskie Góry, który jeśli chodzi o grę w ataku, jest na pewno w ścisłym trzecioligowym topie.

– Zdecydowanie te dwa wspomniane mecze były dla mnie największym wyzwaniem odkąd jestem w Ruchu Radzionków. Jeden i drugi zespół to była prawdziwa siła z przodu. W każdym z nich straciliśmy po trzy bramki, ale też nauczyło nas to, jak należy grać w defensywie, czego unikać.

– W sobotę zagracie z Górnikiem Polkowice w Orzechu. Po tych doświadczeniach rozumiem, że lider niestraszny?!

– Wyjdziemy na boisko bez kompleksów. Ja też z dużą ciekawością do tego meczu podejdę, bo mam nadzieję, że do trzech razy sztuka, i teraz odepchniemy ataki kolejnego rywala bardzo silnego w ofensywie, ale też nie mogę się doczekać rywalizacji z kilkoma piłkarzami z Polkowic, z którymi wspólnie grałem parę lat temu, gdy byłem zawodnikiem akademii Zagłębia Lubin.