Marcin Kowalski: „Rządzić na swoim podwórku”

Wróciłeś do składu choć pod Twoją nieobecność wydawało się, że w „jedenastce” zdążył zadomowić się już Damian Kaciczak. Tymczasem udało się i być może to Ty będziesz miał okazje zagrać w Katowicach z GKS, czy u siebie z Łódzkim KS?

– Tak, po to właśnie się gra by „wskoczyć” do składu na takie właśnie mecze. Robiłem wszystko by tak się stało. Cieszę się, że mogłem zagrać już z Odrą. Mam nadzieję, że będzie mi też dane zagrać z GKS-em Katowice. I że te derby wypadną dla nas na plus a później będzie już tylko lepiej.

– Szkoda, że nie jedziecie na to spotkanie podładowani wygraną z Odrą Wodzisław bo taki mieliście cel w minioną niedzielę. Znowu nie udało się zwyciężyć – jak oceniasz grę w tym meczu?

– Na pewno zabrakło nam trochę konsekwencji z przodu bo mieliśmy okazję do objęcia prowadzenia nawet już w trzeciej minucie. I gdyby się wtedy udało mecz potoczyłby się pewnie zupełnie inaczej a Odra byłaby na kolanach i wystarczyłoby ją tylko „skończyć”. Ale właśnie dlatego jesteśmy naładowani podwójnie – ta sportowa złość jest w nas ogromna. Jedziemy do Katowic po trzy punkty i zrobimy wszystko by udało się je zdobyć.

– Mecz z GKS-em będzie pierwszym od dawna, w którym rywal nie będzie pewnie bronił bezbramkowego remisu. Wy też przysłowiowego autobusu we własnej bramce chyba nie zaparkujecie – zapowiada się dobre widowisko?

– Na pewno nie będziemy murować bramki, wiadomo że najlepszą obroną jest atak. Postaramy się zagrać konsekwentnie a przede wszystkim dobrze z przodu. Musimy wykorzystać swoje atuty bo naprawdę mamy dobrych graczy, trzeba to tylko udowodnić. Dlatego musimy zagrać o trzy punkty.

Takie mecze są ciekawsze, drużyny starają się odpowiadać ciosem na cios tworząc sytuacje bramkowe. My mamy nadzieję, że rozwiąże się wreszcie nasz worek z golami bo patrząc wstecz na nasze wyniki to w tym elemencie nie idzie nam najlepiej.

– Mówi się, że derby rządzą się swoimi prawami ale to chyba nie tylko slogan bo takie mecze rzeczywiście potrafią potoczyć się w niespodziewany sposób. W tych spotkaniach w zawodnikach wyzwalają się jakieś dodatkowe pokłady energii?

– Na pewno jest się podwójnie zmobilizowanym. Każdy chce rządzić na swoim podwórku, być w regionie najsilniejszym. Chcemy być jak najlepsi.

– Zimą graliście z „GieKSą” sparing i wypadliście – mimo porażki – całkiem dobrze?

– Na pewno tak było, z tym że nie można nikogo lekceważyć. GKS jest bardzo dobrym zespołem, silnym kadrowo, grającym dobrze piłką. Teraz będzie ciężki mecz tym bardziej że będą grać u siebie niesieni dopingiem kibiców. Ale postaramy się nie dać rozwinąć im skrzydeł i ograniczyć ich atuty.

– W Katowicach czeka na piłkarzy dobra nawierzchnia, zagracie przy światłach a mecz na żywo będzie transmitowany w telewizji. To dla Was dodatkowe bodźce?

– Na pewno nie jesteśmy tym wszystkim zdeprymowani. To o czym mówisz może podziałać na nas tylko pozytywnie. Jest okazja by się pokazać w Polsce, sprzedać swoje umiejętności by ktoś nas zauważył. Otoczka też zapowiada się wspaniała i tylko żal, że nie będą mogli z nami pojechać kibice bo jak wiadomo sektor gości w Katowicach jest zamknięty.

– W barwach Ruchu trochę tych derbowych meczach zagrałeś. Był jakiś który szczególnie utkwił Ci w pamięci?

– Na pewno mecz z Zagłębiem Sosnowiec przed własną publicznością, jeszcze w II lidze. Graliśmy wtedy bardzo ważny mecz w drodze po awans na zaplecze Ekstraklasy, a mnie udało się wywalczyć rzut karny. Wykorzystał go Marcin Dziewulski a ostatecznie wygraliśmy 2:1.

– Okazale – zwłaszcza na trybunach – wypadło też jesienne spotkanie przy Narutowicza, choć sama gra akurat wtedy nieco zawiodła?

– Rzeczywiście atmosfera tego meczu była bardzo dobra. A czy zawiódł poziom gry? Zabrakło bramek, trzeba pamiętać że chociaż katowiczanie byli wtedy dołku to grali już z nowym trenerem i cały czas byli bardzo mocną drużyną. Do samego meczu trudno mi się teraz odnieść bo nie pamiętam już szczerze mówiąc jego szczegółów.

– Teraz przygotujecie jakąś niespodziankę na mecz w Katowicach?

– Nawet jeśli coś przygotujemy to nie będziemy się tym chwalić przed spotkaniem. Niech niespodzianka pozostanie niespodzianką.