Pierwszy po wywalczeniu awansu do drugiej ligi mecz Ruchu Radzionków, rozgrywany do tego przed własną publicznością, powinien być świętem. Spodziewano się kontynuacji fety na trybunach, i przekonywującego zwycięstwa „Cidrów”. Kibiców jednak odstraszył chyba lejący od rana deszcz, a może i zapowiedzi, iż trener da w tym meczu szansę głównie piłkarzom rezerwowym. A drużyna, w składzie której faktycznie wybiegło kilku piłkarzy nie mających wcześniej okazji do częstej gry w lidze, zawiodła. Przede wszystkim skutecznością. Jeden błąd bramkarza przesądził o przykrej porażce.
Mecz od początku toczył się w wolnym tempie, z wyraźną przewagą w posiadaniu piłki gospodarzy. W 6 minucie z linii pola karnego wolejem strzelał Sebastian Gielza, jednak przeniósł piłkę wysoko nad bramką. W 10 minucie po centrze Dawida Sali Zboch odbił uderzenie głową Karola Kajdy, do piłki dopadł Gielza, który wyłożył ją nadbiegającemu Marcinowi Kowalskiemu, który jednak uderzył niecelnie. W minucie 14 dośrodkowanie z rzutu rożnego Roberta Laska… trafiło Gielzę w głowę, i przeleciało niewiele nad poprzeczką.
Goście pierwszy strzał w meczu oddali w 17 minucie, jednak bardzo niecelne uderzenie Greinerta niemalże z połowy boiska było raczej wyrazem ich bezradności w ofensywie w tym fragmencie meczu.
W 19 minucie piłka po strzale z rzut wolnego Sali przeszła obok słupka.
Pod bramką Mirosława Kuczery zakotłowało się w 26 minucie. Po rzucie wolnym i „bilardzie” w polu karnym, zablokowany został strzał stojącego przed bramką Miki.
W 30 minucie strzał Gielzy z dystansu okazał się bardzo niecelny, a po chwili Kuczera łapać musiał mocne uderzenie tuż zza pola karnego Dzierżęgi.
„Cidry” blisko gola były w 33 minucie. Gielza wypuścił prostopadle Pawła Giela, któremu tuż przed bramkarzem wybito spod nóg piłkę, która to mogła trafić do nadbiegającego Kajdy, mającego przed sobą pustą bramkę, jednak minęła go tuż za plecami. W 36 minucie Kajda wyłożył krótko na linię pola karnego piłkę Sali, który uderzył z pierwszej piłki niecelnie.
W minucie 40 Dzierżęga wpadł w pole karne Ruchu, wyłożył groźnie piłkę partnerom, jednak żadnemu z nich nie udało się oddać strzału.
W pierwszej minucie doliczonego czasu gry strzał Kajdy trafił… w nogi Gielzy, a po chwili uderzenie Tomasza Stranca zza pola karnego zostało zablokowane. Podobnie jak uderzenie minutę później Sali.
Ostatni głos w pierwszej połowie należał jednak do gości. Z dużej odległości od bramki uderzał Mika, jednak Kuczera musiał wybijać groźnie lecącą piłkę nad poprzeczkę.
Od początku drugiej połowy podopieczni trenera Rafała Góraka ruszyli ostrzej do przodu. W 49 minucie Kajda źle trafił w piłkę wyłożoną przez Salę, ta trafiła wprost do nadbiegającego Gielzy, który również skiksował. W 51 minucie Paweł Giel chybił z dystansu.
W minucie 52 w zamieszaniu podbramkowym Gielza przytomnie wyłożył piłkę Kajdzie, który z bliska trafił w poprzeczkę.
W 55 minucie po centrze Sali Zboch tak wybijał piłkę, że trafił nią w skaczącego razem z nim Gielzę. Na szczęścia dla bramkarza gości piłka przeszła obok słupka. W 60 minucie po długim podaniu Kowalskiego zablokowany został Gielza, po chwili dwie próby uderzeń zza pola karnego również były powstrzymywane przez linię defensywną Victorii. W 62 minucie Gielza wymienił ze Strancem podania z pierwszej piłki, jednak w decydującym momencie futbolówka odskoczyła od nogi wychodzącego na dobrą pozycję wciąż najskuteczniejszego piłkarza ligi.
Po 65 minutach gry po raz pierwszy pod bramkę Kuczery przedarli się przyjezdni, jednak uderzenie Zaremby tuż zza pola karnego było bardzo niecelne.
Minutę później najpierw Zboch z dużymi kłopotami wybijał jedną ręką płaski strzał Sali z daleka, a po chwili po dośrodkowaniu tego piłakrza niecelnie główkował z ostrego kąta Marcin Kocur. Strzał Piotra Giela głową trafił wprost w bramkarza Victorii w 71 minucie, a w minucie 75 po wrzutce Adriana Mielca, również głową, niecelnie strzał Kocur.
Kluczowa dla losów spotkania okazała się sytuacja z 79 minuty, kiedy do dośrodkowania wyskoczył pewny swego Kuczera. Bramkarz Ruchu wypuścił jednak piłkę z rąk, a próbując ją gonić rzucił się wprost na nogi jednego z rywali. Decyzja sędziego mogła być tylko jedna – rzut karny. Pewnym jego egzekutorem był w 80 minucie Mika.
W 81 minucie niecelnie po dośrodkowaniu Laska główkował Piotr Giel.
W minucie 84 Mika z rzutu wolnego z daleka chybił nieznacznie, a w 85 minucie po nieudanej pułapce ofsajdowej „Cidrów” Greinert uderzył z powietrza lobem nad wychodzącym Kuczerą, myląc się o centymetry.
Minutę później Zboch odbił uderzenie na krótki słupek z boku pola karnego Kocura. W 89 minucie strzał Sali z dystansu został zablokowany, a po chwili poprawka tego samego zawodnika była bardzo niecelna. W doliczonym już czasie gry dwa razy próbował jeszcze Mielec. Najpierw jednak jego płaski strzał z dystansu z trudem odbijał bramkarz gości, a chwilę potem druga taka jego próba została zablokowana.
Pierwsza w tym sezonie porażka żółto-czarnych na własnym boisku stała się tym samym faktem. Ostatni raz Radzionkowianie przegrali u siebie 15 sierpnia 2007 roku, ulegając w takim samym stosunku innej Victorii, Częstochowa.