Trener Wojciech Osyra:
Bardzo żal tego meczu. Graliśmy dziś z przeciwnikiem nastawionym na defensywę, który nawet ośmioma, dziewięcioma zawodnikami pozostawał cofnięty. Nam przez te zacieki bardzo trudno było się przebić, stąd też mieliśmy tak duży problem ze stwarzaniem sobie sytuacji bramkowych. Myślę, że z przebiegu gry obie drużyny szanowałyby bezbramkowy remis, gdyby taki padł. Ze zwycięstwa cieszą się jednak goście. Kiedy nie możesz wygrać, zrób wszystko by zremisować – dziś zapomnieliśmy o tej starej piłkarskiej prawdzie, i srogo za to zapłaciliśmy. Przegrać w takich okolicznościach boli, ale musimy szybko o tym zapomnieć, nie załamać się, i odkuć już za tydzień w meczu z rezerwami Piasta Gliwice.
Damian Sadowski:
Jeśli meczu nie można wygrać, to trzeba umieć go zremisować. Był to typowy mecz walki, Swornica broniła się, czekała na kontry. Nam ciężko się grało w ataku pozycyjnym, mieliśmy bardzo mało miejsca na ich połowie. W efekcie trudno mi sobie przypomnieć jakąś klarowną sytuację ze strony i Swornicy i naszej. Jestem przekonany, że gdyby padł wynik bezbramkowy, to przyjelibyśmy go z szacunkiem, a rywale byliby bardzo zadowoleni. Świadczyło o tym to, że w końcówce ewidentnie opadli z sił, starali się jak najwięcej grać na czas. Ale niestety ten stały fragment w ostatniej minucie doliczonego czasu. Od początku sezonu tak jest, że gdy przeciwnik ma rzut rożny, to niemal zawsze pod naszą bramką śmierdzi. Na pewno nad tym musimy mocno popracować, tak samo jak nad grą w ataku pozycyjnym. I od poniedziałku zabieramy się do tego, o Swornicy zapominając, bo już za tydzień Piast.