Przed meczem z Polonią Słubice trener Rafał Górak przestrzegał swoich podopiecznych i kibiców, że nie będzie to dla drugiej drużyny ligowej tabeli łatwe spotkanie. I faktycznie takim ono było. Jednak zdobyte na początku i w samej końcówce gry gole przesądziły o wyraźnym zwycięstwie radzionkowian. W międzyczasie jednak mniej licznie niż zwykle zgromadzona publiczność nieraz irytowała się zagraniami gospodarzy i samym poziomem tej konfrontacji.
Ruch od początku starał się długo utrzymywać przy piłce, jednak jego akcje rozbijane były na połowie przeciwnika.
Ta sztuka nie udała się gościom w 6 minucie, kiedy Piotr Mazur pobiegł wzdłuż linii pola karnego, i kiedy aż się prosiło oddać strzał, zdecydował się jednak oddać piłkę niepilnowanemu Pawłowi Gielowi. I było to najlepsze rozwiązanie. Występujący po raz pierwszy w tym sezonie w wyjściowej jedenastce, zmagający się długo z kontuzją młody pomocnik uderzył bez zastanowienia płasko w krótki róg, a zrobił to na tyle skutecznie, że futbolówka przeszła pomiędzy nogami Tumaszyka i zatrzepotała w siatce.
Dwie minuty później mogło być 2:0, kiedy ustawiony w tym dniu w roli lewego ofensywnego pomocnika Mazur urwał się obrońcy. Jednak centra Adriana Mielca była „o włos” za wysoka. W 11 minucie Adam Kompała posłał efektowną „miękką” piłkę w pole karne. Mielec źle ją jednak przyjmował i w efekcie padła ona łupem bramkarza.
Coraz śmielej radzący sobie goście pierwszy raz bramce Ruchu zagrozili w 16 minucie, kiedy Filipe przytomnie prostopadłym podaniem wypuścił na wolne pole Jefersona. Ten wpadł z futbolówką przy nodze w pole karnego, jednak uderzył tylko w boczną siatkę bramki.
W 18 minucie swojego drugiego gola szukał Paweł Giel, tym razem z prawego narożnika pola karnego strzelił jednak za wysoko, chybiając o ponad metr. Wcześniej strzelca jedynej jak dotąd bramki pięknym przerzutem z lewego skrzydła zauważył Piotr Gierczak.
Przez długie minuty kibice narzekali na nudę, bo na boisku oglądali głównie nierozstrzygniętą walkę w środku pola. Tylko w 25 minucie po centrze z rzut rożnego Kompały nieczysto główkował Jacek Wiśniewski.
W minucie 31 w końcu „Cidry” zainicjowały szybką akcję. Prostopadle zagrał Kompała, ale naciskany przez obrońców i bramkarza Mielec uciekł z piłką pod linię końcową, skąd strzału oddać już nie mógł. I mecz się trochę ożywił. Minutę później do wybitej z pola karnego piłki dopadł Marcin Dziewulski i „kropnął” z dystansu, kilka metrów jednak za wysoko.
W odpowiedzi, w 33 minucie, Pomysk strzelał z kilku metrów z lewej strony pola karnego. Dobrze w bramce zachował się jednak Seweryn Kiełpin, odbijając futbolówkę poza linię końcową.
Ozdobą pierwszej połowy mogła być akcja z 38 minuty. Gierczak przepięknie opanował w środku pola piłkę i w powietrzu zwiódł kryjącego go przeciwnika, rzucając równie efektowny cross na lewe skrzydło. Mazur na pełnej szybkości wpadł w pole karne, ale w znakomitej sytuacji uderzył obok słupka.
Strzał z woleja z linii pola karnego Timoszyka z 41 minuty był zaś na tyle nieudany, że piłkę spokojnie zatrzymał, opanował i wybił Michał Zioło.
Tuż przed przerwą, bo w 44 minucie, obronę Polonii próbowali zmylić dwójkową akcją Kompała z Gierczakiem, po wyłuskaniu przez tego pierwszego piłki w okolicach linii środkowej. Zabrakło jednak ostatniego podania, i piłkę przejęli defensorzy gości.
Mający nadzieję na poprawę poziomu meczu w drugiej połowie kibice zawiedli się, choć w tej części gry sytuacji pod bramki nie brakowało.
W 48 minucie Mielec podał prostopadle do Gierczaka, który w sytuacji sam na sam zrobił, wydawałoby się, wszystko, co trzeba – przytomnie przerzucił piłkę nad wychodzącym bramkarzem. Ta jednak spadła obok słupka.
Sześćdziesiąt sekund później Kiełpin pewnie załapał uderzenie z linii pola karnego Matwijowa. A kolejną minutę później próbujący główkować w defensywie Wiśniewski źle odbił piłkę, na szczęście jednak nie w światło własnej bramki.
W dziesiątej minucie drugiej odsłony meczu Mazur, jak przy golu, popędził z piłką wzdłuż pola karnego, i jak wtedy, wypatrzył kolegę, tym razem Gierczaka. Ten jednak strzelił obok słupka.
W 60 minucie, po centrze Marcinkowskiego, skaczący do główki Posmyk faulował piąstkującego Kiełpina.
Minutę później centra Mazura trafiła wprost na głowę niepilnowanego, acz ustawionego nie na wprost bramki Mielca, który jednak strzelił na tyle lekko, że Tumaszyk mógł złapać piłkę.
W minucie 63 odważnym wyjściem z bramki Kiełpin przechwycił dobrą centrę do wbiegającego w pole karne Posmyka.
W odpowiedzi, po minucie, Kompała wypuścił na wolnego pole Sebastiana Gielzę, który jednak zbyt daleko wypuścił sobie piłkę, która to padła łupem bramkarza.
Z drugiego gola gospodarze mogli cieszyć się w 65 minucie, kiedy po zagraniu Gierczaka stojący sam tuż przed bramką Kompała uderzał z woleja. Nie zastanawiał się jednak ani chwili Tumaszyk, który rzucił się pod nogi kapitana Ruchu, i ciałem zablokował piłce drogę do bramki.
Strzał Matwijowa z 68 minuty z dystansu zatrzymał się na blokującym Ziole.
Po chwili futbolówkę w pole karne wrzucił Mielec, jednak nie udało się jego kolegom z drużyny oddać strzału. W 71 minucie Dziewulski dobrze wypatrzył urywającego się obrońcom Gielzę, który jednak po raz drugi źle przyjmował piłkę. A minutę później w roli środkowego napastnika „Cidrów” wystąpił Wiśniewski. Jednak jego strzał z pierwszej piłki z dystansu padł łatwym łupem golkipera ze Słubic.
Minęło aż dziesięć minut od poprzedniej dobrej akcji, a na zegarze 82 minuty gry, kiedy koronkowa akcja Gielzy z Kompałą pozwoliła temu drugiemu na znalezienie się samemu przed Tumaszykiem, choć z boku. Bramkarz Polonii nogą zdołał odbić strzał.
Minutę później centrę z rzutu rożnego Kompały głową przedłużył Gielza, ale nikt nie potrafił skutecznie zamknąć tej akcji.
W minucie 86 Marcin Kowalski znalazł na wolnym polu w obrębie szesnastki Gierczaka. Najskuteczniejszy zawodnik żółto-czarnych spróbował strzału w krótki róg, jednak dobrze piłkę odbijał Tumaszyk.
Po chwili bramkarz Polonii był jednak bezradny. Była to 87 minuta meczu, a Kompała zupełnie niepilnowany posłał wysoką opadającą piłkę spod linii końcowej na długi słupek bramki. Gielza musiał tylko dostawić głowę, i gospodarze mogli świętować zdobycie drugiej bramki.
Kilka minut później sędzia zakończył spotkanie, a piłkarze Ruchu odtańczyć mogli zwycięski taniec, a wkrótce, nasłuchując wieści z Grudziądza, radować mogli się z powrotu na pozycję lidera drugoligowej tabeli.