Niedosyt po remisie w Gliwicach

Trener Wojciech Osyra:
Trudno ten punkt uznać za cenny. Mieliśmy kilka klarownych sytuacji, po których powinniśmy wyprowadzić wynik na 1:0. Była na pewno tu okazja do wygrania, i bardzo żałujemy, że tak się nie stało. Rozegraliśmy dobre zawody, z dużą ilością sytuacji podbramkowych, dlatego mamy wielki niedosyt. Trzeba też przyznać, że przeciwnik miał dwie sytuacje, w których obronił nas Darek Poturalski, ale my tych okazji mieliśmy zdecydowanie więcej, jednak brakowało w nich albo ostatniego podania, albo zamknięcia, albo trafienia do bramki. Żałujemy tym bardziej, że znamy wyniki innych meczów, i wiemy, że większość zespołów będących ponad nami w tabeli przegrała swoje spotkania. Nie robimy jednak tragedii z tego wyniku, potrzebowaliśmy trzech punktów, ale punkt to zawsze punkt. Jeśli chodzi o grę to nie mamy się czego wstydzić, ale taka jest piłka, że nie zawsze przekłada się to na zwycięstwo. Mieliśmy problem z wygrywaniem czy zdobywaniem punktu na wyjazdach jesienią, dziś go zdobyliśmy. Nie straciliśmy bramki, dobrze też zachowywaliśmy się przy stałych fragmentach gry, co było naszą bolączką. Te elementy udało się zatem poprawić. I to na pewno pozytywy tego meczu.

Dariusz Poturalski:

Z jednej i z drugiej strony były groźne akcje, my mieliśmy ich jednak więcej, i bardzo żałujemy, że tego meczu nie wygraliśmy. Uważam, że nie miałem w tym meczu nic konkretnego do obrony, a pierwszą połowę niemal całą przestałem. Szkoda, że koledzy z przodu żadnej z tych wielu akcji nie zamienili na bramkę.

Tadeusz Urbainczyk:
Wydawło się, że Piast, który ma nad nami przewagę w tabeli, będzie faworytem, ale wydaje mi się, że to my byliśmy lepsi. Mieliśmy inicjatywę w tym meczu, stworzyliśmy sobie kilka znakomitych sytuacji. Jedną ja sam nie wykorzystałem w pierwszej połowie. Chciałem uderzyć po długim rogu, ale to boisko jest krzywe, piłka podskoczyła i poszła po krótkim. To nie ułatwiało nam gry, było to widać w niektórych sytuacjach, wyglądało to czasami kuriozalnie, jak źle trafialiśmy w piłkę, ale to wina tego, że piłka podskakiwała i odbijała się od ochraniacza.