Pierwsze stracone punkty – wypowiedzi po remisie z Rakowem II

Trener Wojciech Osyra:
Od początku bardzo dobrze nam się ten sezon układał, ale byliśmy cały czas świadomi, że tak nie będzie wiecznie. Dziś moi piłkarze mnóstwo zdrowia zostawili na boisku, i zabrakło im w zasadzie tylko postawienia kropki nad „i”, w postaci drugiej bramki. A mieliśmy ku temu kilka znakomitych sytuacji. Nie trafialiśmy jednak w żadnej z nich, i dlatego mecz ten kończymy z remisem, tracąc tym samym pierwsze punkty w tym sezonie. Mecze z rezerwami zawsze są niewiadomą, nigdy do końca nie można być pewnym czego się spodziewać po przeciwniku. Dziś na pewno nie spodziewaliśmy się tego, że od samego początku nie pozwolą nam ułożyć sobie gry i przede wszystkim, że tak szybko wyjdą na prowadzenie. Potem trzeba było gonić wynik, co nam się udało, ale na drugiego gola dziś nas stać nie było. Musimy zatem szanować ten punkt, choć oczywiście wszyscy liczyliśmy dziś na zwycięstwo. Ale taka jest piłka. Jeśli nie da się wygrać, to trzeba umieć zremisować, i to był chyba mecz z takiej kategorii. Nie będziemy tego remisu rozpamiętywać, myślimy już o kolejnym meczu z Gwarkiem w Tarnowskich Górach, i zrobimy wszystko by wrócić tam na drogę zwycięstw.

Andrzej Buchcik:

Fatalnie weszliśmy w ten mecz, w pierwszych kilkunastu minutach każdy z nas na boisku popełnił jakiś błąd, a wielu z nas tych błędów zdarzyło się po kilka. Nie wiem dlaczego tak się stało, ale konsekwencją tego była bramka dla Rakowa. I dobrze, że tylko to, bo przeciwnik stworzył sobie wtedy tyle tak dobrych sytuacji, ile chyba w sumie rywale we wszystkich poprzednich wygranych meczach przeciwko nam sobie nie wypracowali. To, że tak źle weszliśmy w ten mecz to jedno, ale drugie, że i potem, choć już opanowaliśmy sytuację na boisku, to jednak dalej nie wyglądało to zbyt dobrze. Chłopcy z Rakowa pokazali dziś, że naprawdę wiedzą o co w futbolu chodzi, wiedzą jak biegać, jak grać piłką, i to nie przypadek, że zdobyli z nami punkt. Zasłużyli swoją postawą na niego, choć z drugiej strony gdybyśmy byli skuteczniejsi pod bramką przeciwnika, to śmiało ten nasz nienajlepszy mecz mogliśmy nawet wygrać.

Marcin Trzcionka:
Nie tak miało to wyglądać. Na pierwszy kwadrans meczu w ogóle nie wyszliśmy na boisko z szatni. Zanim się obudzliśmy, to już dostaliśmy bramkę, i dobrze, że tylko tyle, bo gdyby po tym okresie było 0:2 czy 0:3 także nie moglibyśmy mieć pretensji. Potem na szczęście to się wyrównało, i stworzyliśmy sobie mnóstwo bardzo dobrych sytuacji, choć i Raków groźnie kontrował. Udało nam się wyrównać, przy wielkim udziale Piotra Rockiego, który zawsze różnicę na naszą korzyść robi, ale dziś było to szczególnie widoczne. Szkoda tylko, że w kilku sytuacjach nie wybrał najlepiej, ale i tak to dzięki niemu jakoś do przodu nam gra zaczęła iść. Ja wiele razy starałem się wspomóc kolegów pod bramką rywala, i naprawdę dziś wielką pracę wykonałem tak w defensywie, jak i w ofensywie. Szkoda tylko, że nie wynikło z tego to, co było dla nas najważniejsze, że nie ma trzech punktów.