Marcin Kowalski:
To był typowy mecz walki. Ewidentnie na to obie drużyny ustawiały się. Rywal mało nam miejsce zostawiał, my rywalowi też nie pozwalaliśmy się rozhulać. Momentami więc na boisku była zwykła kopanina. Ale i tak stwarzaliśmy sobie sytuacje, które powinniśmy wykorzystać. Polonia takich nie miała, dlatego mimo wszystko jest niedosyt. Byliśmy podwójnie zmotywowani na ten derbowy mecz, chcieliśmy koniecznie zwyciężyć, sprawić sobie i kibicom satysfakcję. Ale zdobyty dziś punkt na pewno szanujemy, bo w ostatnich meczach nie udawało nam się przecież nawet punktu wywalczyć, a do tego nie zachowywaliśmy czystego konta z tyłu. Dziś nam się to udało, i to na pewno cieszy. Derby zostawiamy już za nami, a o trzy punkty powalczymy w środę z Pogonią.
Piotr Rocki:
Boisko było dziś bardzo trudne. I to determinowało już, że będzie na nim konieczna głównie fizyczna walka. Na to byliśmy nastawieni, Polonia tak samo. Grać przy niemal pustych trybunach to nie pasuje do derbów. Ale mimo wszystko tego na boisku nie czuliśmy, bo i nasi kibice potrafili w trudnych momentach nas wesprzeć, za co im dziękujemy, a też było słychać dobrze doping kibiców Polonii spoza stadionu, co też nas niosło do tego, by walczyć o zwycięstwo do samego końca i wygrać ten mecz. Niestety to ostatnie nam się nie udało. Jednak po tych dwóch ostatnich porażkach każdy punkt jest cenny. U siebie należy wygrywać, ale jak się nie da, to trzeba szanować remis. Punkt do punkcika to zawsze buduje dorobek i daje przewagę nad strefą spadkową. Remis ten z pewnością bardziej boli Polonię, bo to ich sytuacja jest trudniejsza. Na pewno przyjechali tu wygrać, a my im na to nie pozwoliliśmy. Mało tego, to my mieliśmy zdecydowanie lepsze okazje na zdobycie gola, choć też nie było ich wcale dużo. I mimo wszystko czasami fajnie udawało nam się utrzymać przy piłce, zrobić kilka efektownych akcji. Myślę, że choć dominowała walka, gra była często przerywana, to mecz mógł się chyba podobać, bo na pewno obie drużyny starały się grać otwarty futbol, często była gra akcja za akcje, choć często też te akcje były przez obie strony rozbijane jeszcze przed strzałem.
Sebastian Radzio:
Podeszliśmy do tego meczu nastawieni na twardą walkę i tak to rzeczywiście wyglądało na tym trudnym boisku. Takie typowe derby. Sytuacji klarownych na gola nie mieliśmy za dużo, więc tym bardziej żal tych niewykorzystanych. Mam tutaj żal też do siebie, bo po tym znakomitym podaniu Piotra Rockiego zabrakło mi precyzji będąc samemu przed Cabajem, bo na pewno można było lepiej uderzyć i skierować piłkę do bramki ponad bramkarzem. Uważam, że powinniśmy ten mecz wygrać, a zdobyty tylko punkt oceniam słabo. Ale z drugiej strony jeden punkt też powoduje, że oddalamy się do strefy spadkowej, dlatego nie ma co się martwić brakiem zwycięstwa, a wziąć się do pracy i sięgnąć po trzy punkty w środę w meczu z Pogonią Szczecin.
Łukasz Tumicz:
Zdecydowanie był to taki mecz, w którym należało popracować bardziej fizycznie aniżeli piłkarsko. Ale z przebiegu gry uważam zdecydowanie, że bylismy zespołem lepiej poukładanym, bardziej chcącym grać piłką. I to my stworzyliśmy lepsze okazje na gola. Ta moja z pierwszej połowy to była jednak trudna sytuacja. Z trybun mogło się wydawać, że byłem sam na sam z bramkarzem, ale tak naprawdę piłka nabrała dużego poślizgu, ciągle uciekała ode mnie, i gdyby Cabaj nie zawahał się, lepiej się zachował, to by na pewno przede mną do niej zdążył. Jedyne co mogłem zrobić to końcami palców uderzyć ile sił, licząc, że piłka zmieści się pod Cabajem, bo nie miałem naprawdę miejsca by ją podciąć. Nie zmieściła się. Była to zatem na pewno okazja na gola, ale w takich warunkach przewagę miał bramkarz. Trudno. Cieszę się, że po raz pierwszy miałem okazję zagrać do pierwszej minuty. Miałem taką nadzieję, bo w tygodniu bardzo ciężko na to pracowałem. Ale że zagram od początku dowiedziałem się dopiero na odprawie.