Trener Damian Galeja:
Staraliśmy się grać do przodu, ofensywnie. Przeciwnik postawił na to samo, co z pewnością kibiców bardzo cieszyło, bo zrobił się z tego przyjemny dla oka mecz, w którym sytuacji pod jedną i pod drugą bramką było mnóstwo. Zwycięstwo w takich okolicznościach, z tak mocnym przeciwnikiem i na tak ciężkim terenie, podwójnie cieszy i buduje przed kolejnymi meczami. W pierwszej połowie zostawiliśmy rywalowi za dużo miejsca, przez co momentami osiągnął on przewagę, był częściej przy piłce. W przerwie udało się to trochę skorygować, zabezpieczyć te miejsca, gdzie przeciwnik stwarzał zagrożenie. Środek pola został zagęszczony, odciążyliśmy napastników do zadań defensywnych. I dzięki temu przejęliśmy kontrolę nad meczem. O ile w pierwszej połowie to my mieliśmy lepsze okazje, tak w drugiej kluczowym momentem była sytuacja na chwilę przed pierwszą bramką. Po naszym stałym fragmencie gry daliśmy się skontrować i przeciwnik stworzył sobie stuprocentową okazję. Wiedzieliśmy, że to mocna strona Grodźca, byślimy na to przygotowani, a jednak o mały włos w ten sposób nie straciliśmy gola. Niezależnie od tego, uważam, że powinniśmy ten mecz rozstrzygnąć wcześniej, ale marnowaliśmy znakomite sytuacje.
Kamil Banaś:
Bardzo się cieszymy, że z tego trochę szalonego spotkania wywozimy trzy punkty. To był nasz najważniejszy cel na ten mecz. Myślę, że wygraliśmy go konsekwencją. Spodziewaliśmy się, że Grodziec postawi nam trudne warunki, wiedzieliśmy, że po zmocnieniach stworzyła się tu ciekawa drużyna, która na pewno zagra bardzo ambitnie. Musieliśmy się temu przeciwstawić. Uczylał nas na to trener, by nie odpuszczać i walczyć na sto procent. I rzeczywiście tak było – nikt nogi nie odstawiał, i każdy z nas walczył, jak potrafi najlepiej. Nie ma jednak co ukrywać, że Bartek Kucharski bardzo nam pomógł. Mogło być 0:1, a tymczasem wyszliśmy z szybką kontrą i sami zdobyliśmy gola. Stare piłkarskie porzekadło mówi, że niewykorzystane sytuacje się mszczą, i chyba dziś to się potwierdziło. Całe szczęście, że na naszą korzyść.
Damian Sadowski:
Muszę pochwalić naszego przeciwnika, bo naprawdę zagrali przeciwko nam na wysokim poziomie, a przez to jestem przekonany, że mecz mógł się podobać kibicom. Moim zdaniem RKS Grodziec to dziś zespół zdecydowanie lepszy niż w poprzednim sezonie, i na pewno wielu czołowym drużynom punkty odbierze. Dlatego tym cenniejsze są trzy punkty, jakie z tego terenu wywozimy. I na pewno podziękowania należą się Bartkowi Kucharskiemu, że kilka razu uratował nam skórę. W tym w tej kluczowej sytuacji, po której wyszliśmy z szybką kontrą, która zakończyła się golem. Przy naszym jednobramkowym prowadzeniu zmarnowałem stuprocentową okazję. Pewnie dziewięć na dziesięć takich sytuacji bym trafił, a dziś akurat przetrafiło się pudło. Na szczęście kilka minut później piłka wpadła do bramki po moim mniej oczywistym uderzeniu po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Ale by wygrać ten mecz, musieliśmy na boisku zostawić mnóstwo zdrowia, i schodzimy do szatni naprawdę bardzo zmęczeni.