Trener Damian Galeja:
Powiedziałem moim zawodnikom przed meczem krótko, że jako zespół możemy naprawdę dużo. Wiemy jednak, że w tabeli jesteśmy w trudnej sytuacji, dlatego nie wybiegamy myślami daleko w przód, a wzorem maksymy Adama Małysza, skupiamy się tylko na najbliższym spotkaniu. Co to przyniesie, czas pokaże, a przecież piłka nożna potrafi być nieprzewidywalna. Cieszę się, że dzisiejszym zwycięstwem z mocnym rywalem potwierdziliśmy to, że nie opuściliśmy głów po porażce przed tygodniem. Pierwsza połowa na pewno nie była zgodna z naszymi oczekiwaniami, choć nie powiedziałbym, że była zła w naszym wykonaniu. Bo w defensywie ustaliśmy się bardzo dobrze, pozwoliliśmy gospodarzom chyba tylko na jeden groźny strzał, a tak Myszków musiał bazować tylko na stałych fragmentach gry. Problem był w ofensywnie, bo sami zagrożenia niemal nie stwarzaliśmy, nie potrafiliśmy przenieść ciężaru gry na połowę przeciwnika. To nam się udało po przerwie. Zaczęliśmy się dłużej utrzymywać przy piłce, powoli rozwijaliśmy nasze akcje, i z minuty na minutę każde udane zagranie, każde celne podanie do przodu dodawało nam pewności na boisku. W końcowym fragmencie meczu osiągneliśmy już dużą przewagę, a konsekwencją tego były dwie bramki, i sytuacje, które mogłby nam przynieść nawet kolejne gole. Bardzo ważna była pierwsza bramka, i sprawiła ona nam mnóstwo radości. A to dlatego, że rozegraliśmy tą akcję dokładnie tak, jak w tygodniu przygotowyliśmy to na treningach.