Po pogromie Przyszłości Ciochowice: Plan wykonany.

Trener Damian Galeja:
Na pewno nie można powiedzieć, że ten mecz odzwierciedla naszą aktualną formę, bo trzeba uczciwie przyznać, że przeciwnik nie zawiesił nam dziś wysoko poprzeczki. Ale na pewno cieszyć może to, że w pełni unieślimy rolę faworyta, bo czasami właśnie takie z pozoru łatwe mecze okazują się tymi najtrudniejszymi, wystarczy źle do nich mentalnie podejść i można zgubić punkty. Dziś na szczęście tego problemu u nas ani przez chwilę nie było. Szybko otworzyliśmy wynik i ustawiliśmy sobie mecz. Szkoda niewykorzystanych później sytuacji. Widać, że finalizacja akcji ciągle nam jeszcze szwankuje. I to chyba najbardziej miarodajny wniosek po tym spotkaniu, że musimy zwrócić uwagę na wykończenie akcji i zachowanie zimnej krwi pod bramką rywala. Natomiast odpowiedź na pytanie w jakim aktualnie jesteśmy miejscu, poznamy za tydzień po meczu w Grodźcu.

Andrzej Buchcik:
Co można po takim meczu powiedzieć? Chyba tylko tyle, że się odbył, i że zrobiliśmy, co do nas należało, czyli dopisaliśmy sobie trzy punkty. Plan wykonany. Z kilku rzeczy można się cieszyć, można się paru szczegółów czepiać, jak na przykład wielu niewykorzystanych sytuacji. Ciężko jednak konkretne wnioski wyciągać po takim wyniku. Potraktujemy go jako mentalne przygotowanie do tych najważniejszych i najtrudniejszych meczów, a jeden z takich już za tydzień przed nami, i nie możemy już w nim zawieść, jak przed tygodniem w Dąbrowie Górniczej. Na pewno mogliśmy w dzisiejszym meczu przećwiczyć sporo naszych zagrań ofensywnych, i na pewno z tego, jak to wyglądało, możemy być zadowoleni. I dobrze, że taki mecz się nam trafił po porażce, bo dzięki niemu możemy się w głowach odbudować, i nabrać nowych sił na treningi, by to, co dobre udoskonalać, a co słabe, poprawiać czy wyeliminować. Jesteśmy na tyle mocną drużyną, że w każdym meczu powinniśmy dominować, i takie spotkanie, jak to, nam o tym przypomina, bo przed tygodniem w Ząbkowicach o tym chyba zapomnieliśmy, i daliśmy się zaskoczyć tym, że rywal był na nas wyjątkowo spięty. A przecież musimy mieć świadomość, że tak będzie w każdym meczu.

Tadeusz Urbainczyk:
Cieszę się oczywiście z trzech zdobytych bramek, ale też jestem świadomy, że powinienem mieć ich na koncie co najmniej drugie tyle. Momentami powinienem na pewno grać bardziej drużynowo, częściej szukać partnerów niż strzelać, ale na usprawiedliwienie swoje powiem, że w drugiej połowie chyba każdy z nas był pazerny na gole. Przed przerwą z kolei była taka sytuacja, gdzie powinienem był strzelać, a zdecydowałem się podawać. Dlatego wiem, że mam bardzo dużo do poprawy, bo kilka razy zrobiłem na przekór temu, co powinienem był zrobić. Dzisiejsze zwycięstwo przyszło nam łatwo, ale to nie jest tak, że przeciwnik się położył, musieliśmy wyjść na boisko i cały czas pokazywać swoją wyższość. Szkoda niewykorzystanych sytuacji, bo sporo ich było.